Kupując polisę ubezpieczeniową przed wakacyjnym wyjazdem, tak naprawdę kupujemy poczucie bezpieczeństwa. Turysta wyjechał na Kubę, a przed wyjazdem wykupił ubezpieczenie, które miało mu zapewnić opiekę medyczną. Na miejscu miał wypadek, a ubezpieczyciel go zostawił na pastwę losu. Postanowił walczyć o zadośćuczynienie za wakacje.
Niewiele osób przed wyjazdem na wakacje pamięta o wykupieniu polisy ubezpieczeniowej. Z drugiej strony to często wynik chłodnej kalkulacji. Sama organizacja wakacji to spory wydatek, a ubezpieczenie jawi się jako zbędny wydatek, który niekoniecznie jest potrzebny. O ile jestem w stanie zrozumieć takie podejście, wyjeżdżając do krajów Unii Europejskiej, gdzie karta EKUZ zapewni podstawową opiekę medyczną. Dalekie wyjazdy, a w szczególności do krajów, które możemy określić mianem egzotycznych, bez wykupionego ubezpieczenia to proszenie się o kłopoty. Z podobnego założenia najwidoczniej wyszedł również pan Leszek, który wykupił dodatkowe ubezpieczenie assistance przed wyjazdem na Kubę.
Miał pecha, bo podczas wyjazdu skręcił nogę. Zakładam jednak, że mając wykupione ubezpieczenie, czuł się odrobinę pewniej, bo w końcu właśnie do takich wypadków zostało ono stworzone. Skontaktował się więc z towarzystwem. Tam usłyszał, że zorganizuje pomoc na miejscu za pośrednictwem lokalnego przedstawiciela. Niestety na tym koniec dobrych wiadomości, bo wkrótce okazało się, że towarzystwo nie może skontaktować się z przedstawicielem, a zatem udzielenie pomocy nie jest możliwe. Nie zazdroszczę położenia, w jakim znalazł się pan Leszek. Na drugim końcu świata, bez znajomości lokalnego języka i z pilną potrzebą skorzystania z pomocy medycznej. Na domiar złego ubezpieczyciel, który miał zapewnić pomoc w takich wypadkach, mówiąc krótko, olał sprawę.
Zadośćuczynienie za wakacje
Nie pozostało mu nic innego, jak samemu się zorganizować. Znalazł szpital, wynajął tłumacza i zorganizował transport. Po powrocie do Polski postanowił walczyć o swoje prawa i zażądał od towarzystwa kwoty 10 tysięcy złotych jako zadośćuczynienie. Ubezpieczyciel stwierdził jednak, że w zupełności wystarczy, jeżeli zwróci mężczyźnie 100 euro. Ich zdaniem to wystarczało do zrekompensowania kosztów opieki medycznej. Z oczywistych względów nie spotkało to się z zadowoleniem pana Leszka, który postanowił dochodzić swoich praw w sądzie.
Sprawa była krótka i zakończyła się dla niego pełnym sukcesem – zadośćuczynienie za wakacje zostało przyznane. Co więcej, sprawa była rozpatrywana wyłącznie przez sąd pierwszej instancji, ale jak podaje Rzeczpospolita, ubezpieczyciel nie będzie się od wyroku odwoływał. Zatem wyrok jest już prawomocny. To rzadkość w naszej prawnej rzeczywistości, gdzie ubezpieczyciele walczą do upadłego o każdą złotówkę.
Sąd stwierdził, że ubezpieczenie pana Leszka obejmowało pomoc medyczną, a także udzielenie pierwszej pomocy przez telefon. W razie potrzeby gwarantowało także jej udzielenie bezpośrednio na miejscu. Tak samo, jak zorganizowanie i pokrycie kosztów przewozu z miejsca wypadku do placówki medycznej. Sytuacja jasno pokazuje, że nic z tego nie miało miejsca, a zatem ubezpieczyciel zaniedbał swoich obowiązków względem pana Leszka. To zaniechanie zdaniem sądu naruszyło jego dobra osobiste i zasądził na jego rzecz 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
W wyniku niewykonania zagwarantowanych świadczeń zagrożone zostało zdrowie, a może i życie ubezpieczonego. Został pozbawiony poczucia bezpieczeństwa, jakie powinna mu dawać polisa, mianowicie, że będąc w kraju o innej kulturze, w innym kręgu językowym i standardach medycznych, nie będzie się musiał martwić w razie wypadku, gdzie ma się udać po pomoc, tylko zostanie szybko i sprawnie pokierowany przez miejscowych rezydentów. Zasądzona kwota nie jest symboliczna, a jednocześnie nie prowadzi do wzbogacenia poszkodowanego