Zakaz fotografowania części obiektów znowu obowiązuje. I jest jeden ważny powód

Państwo Prawo Dołącz do dyskusji
Zakaz fotografowania części obiektów znowu obowiązuje. I jest jeden ważny powód

Ustawa o obronie ojczyzny przywróciła po dwóch dekadach zakaz fotografowania obiektów wojskowych i strategicznych. Pomimo tego, że kary za jego złamanie nie są przesadnie surowe, to i tak należy zastanowić się nad jego sensem. W dzisiejszych czasach ciche robienie zdjęć nie stanowi żadnego problemu, zwłaszcza dla wrogich szpiegów. Jest jednak jeden ważny powód, by taki zakaz wciąż obowiązywał.

Zeszłoroczna ustawa o obronie ojczyzny przywróciła zakaz, który nie obowiązywał w Polsce od 20 lat

Istnieją takie przepisy prawa, które niby wydają się swego rodzaju oczywistością, ale na dobrą sprawę nie zastanawiamy się nad tym, czy ich istnienie w ogóle czemuś służy. Dobrym przykładem jest tutaj zakaz fotografowania wskazanych w ustawie o obronie ojczyzny miejsc i osób. W teorii chodzi oczywiście o ochronę infrastruktury krytycznej oraz wojskowej. Istnienie zakazu wynika z art. 616a ustawy o obronie ojczyzny. Składa się on z sześciu ustępów. Kluczowy jest pierwszy z nich:

1.  Zakazuje się, bez zezwolenia, fotografowania, filmowania lub utrwalania w inny sposób obrazu lub wizerunku:
1) obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów resortu obrony narodowej nieuznanych za obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów infrastruktury krytycznej, jeżeli zostały oznaczone znakiem graficznym wyrażającym ten zakaz, zwanym dalej „znakiem zakazu fotografowania”;
2) osób lub ruchomości znajdujących się w obiektach, o których mowa w pkt 1.

Jak należy rozumieć przytoczone wyżej przepisy? Nie wolno nam w żaden sposób utrwalać obrazu lub wizerunku obiektów należących do dwóch podstawowych kategorii. Pierwszą stanowią obiekty kluczowe dla bezpieczeństwa lub obronności państwa oraz szeroko rozumiana infrastruktura krytyczna. Druga to z kolei mniej ważne obiekty, które należą do resortu obrony narodowej. Co należy rozumieć przez to pojęcie? Z definicji legalnych zawartych w ustawie wynika, że chodzi o wszystkie zasoby podlegające pod Ministerstwo Obrony Narodowej.

Na szczególną uwagę zasługuje to, że zakaz fotografowania dotyczy nie tylko budynków, ale także ruchomości znajdujących się w środku i w ogóle na danym terenie. Nie wolno nam także fotografować osób, które akurat w tym miejscu przebywają.

Co istotne: zakaz fotografowania obowiązuje tylko wtedy, gdy dany obiekt oznaczono znakiem stosownym znakiem graficznym. Siłą rzeczy chodzi o tabliczki z napisem „zakaz fotografowania”, który nieco starsze pokolenia zapewne pamiętają z okolic różnego rodzaju jednostek wojskowych.

Zakaz fotografowania sam w sobie niczemu ważnemu nie służy, chodzi o pretekst do zatrzymania potencjalnych szpiegów

Kiedy można taki znak wywiesić i czy trzeba trzymać się jakichś konkretnych wytycznych? Odpowiedź znajdziemy w trzech następnych ustępach.

2.  Zakazu, o którym mowa w ust. 1, nie stosuje się, jeżeli czynności wymienione w tym przepisie są wykonywane w ramach ochrony obiektów, o których mowa w ust. 1 pkt 1.

3.  O oznaczeniu obiektu, o którym mowa w ust. 1 pkt 1, znakiem zakazu fotografowania decyduje organ właściwy w zakresie ochrony tego obiektu, uwzględniając zagrożenia dla bezpieczeństwa obiektu.
4.  Obiekty objęte zakazem, o którym mowa w ust. 1, oznacza się znakiem zakazu fotografowania w sposób i w miejscach zapewniających widoczność tych znaków dla osób postronnych. Oznaczenia obiektu dokonuje podmiot władający obiektem.

Zgodnie z ust. 6 wzór znaku „zakaz fotografowania” ustala Minister Obrony Narodowej. Warto także wspomnieć, że organ zajmujący się ochroną danego obiektu może wydać zezwolenie na jego fotografowanie pomimo istnienia zakazu. Taka możliwość wynika z ust. 5 przywoływanego przepisu.

Złamanie zakazu fotografowania zgodnie z art. 683a ustawy o obronie ojczyzny stanowi wykroczenie. Na szczęście kara nie jest w tym przypadku surowa.

1.  Kto bez zezwolenia fotografuje, filmuje lub utrwala w inny sposób obraz obiektu, o którym mowa w art. 616a, oznaczonego znakiem zakazu fotografowania, albo wizerunek osoby lub ruchomości znajdującej się w takim obiekcie, podlega karze aresztu albo grzywny.

2.  W razie popełnienia wykroczenia określonego w ust. 1 można orzec przepadek przedmiotów pochodzących z tego wykroczenia oraz służących do popełnienia wykroczenia, choćby nie stanowiły własności sprawcy.

Skoro w najgorszym wypadku sprawcy grozi areszt albo do 5 000 zł grzywny, oraz potencjalnie przepadek naszego aparatu albo smartfona, to czy w ogóle jest sens zawracać tak skonstruowanym zakazem głowę organom ścigania? Teoretycznie tak. Zakaz fotografowania sam w sobie nie jest specjalnie użyteczny. Nie bez powodu nie obowiązywał przez dwie dekady przed uchwaleniem ustawy o obronie ojczyzny.

Rzecz w tym, że w hipotetycznie ułatwia łapanie osobników kręcących się przy ważnych obiektach i robiących zdjęcia. Mogą to być szpiedzy, mogą to być sabotażyści. Rosjanie na przykład lubią wysługiwać się „użytecznymi idiotami„. Ostrożności nigdy za wiele. Zakaz fotografowania stanowi pretekst, by podejrzanie zachowującą się osobę zatrzymać i przyjrzeć się jej dokładniej.