Zakaz kredytów we frankach? Wśród wielu spraw, które będą wzbudzać emocje zarówno wśród polityków, jak i ich wyborców w najbliższych miesiącach, z pewnością będzie kwestia kredytów frankowych.
Pomoc „frankowiczom” była jednym ze sztandarowych haseł wyborczych Prawa i Sprawiedliwości oraz Andrzeja Dudy. Projekt prezydencki poznaliśmy już jakiś czas temu, teraz swoją koncepcję przedstawił klub poselski Kukiz’15. Czy to światełko w tunelu dla wszystkich, którzy zdecydowali się wziąć kredyt w walucie obcej?
Zakaz kredytów we frankach?
Zacznijmy jednak od początku. Posłowie Kukiz’15 proponowaną ustawą wprowadzają obligatoryjny zakaz udzielania kredytów i pożyczek, których rozliczanie jest oparte o walutę inną niż polski złoty. Kredyty zawarte – nawet te, które zostały spłacone lub wypowiedziane – będzie można zrestrukturyzować. Na pisemny wniosek kredytobiorcy bank dokona przeliczenia kwoty kredytu w ten sposób, że wysokość kredytu – będąca podstawą naliczania opłat i odsetek, w konsekwencji również wysokości rat – będzie ustalona na podstawie rzeczywiście wypłaconej kredytobiorcy kwoty w walucie polskiej (art. 3 ust. 3 pkt 2). Przeliczenie kwoty kredytu z waluty obcej (np. franków szwajcarskich) na polską wpłynie również na sposób zarachowania dotychczasowych spłat: mianowicie, zgodnie z projektem, dokonane wpłaty będą zaliczone na poczet kredytu po jego restrukturyzacji.
Procedura restrukturyzacji rozpoczynać się będzie notyfikacją woli restrukturyzacji, składaną bankowi. Bank będzie musiał w terminie 30 dni przedstawić kalkulację, w której będzie zawarta „suma należnych spłat rat kredytu od dnia udzielenia kredytu do dnia notyfikacji, suma rat spłaconych przez kredytobiorcę, wysokość zadłużenia kredytobiorcy, oprocentowanie kredytu po restrukturyzacji oraz harmonogram spłat rat kredytu po restrukturyzacji na okres kolejnych 12 miesięcy”. Kredytobiorca może wówczas złożyć wniosek o restrukturyzację kredytu. Jeśli kredyt został spłacony, ewentualne nadpłaty wynikające z restrukturyzacji będą zwracane przez bank kredytobiorcy w ciągu 30 dni. Spory co do wysokości kredytu będą rozstrzygane przez sądy powszechne.
Jedną z ciekawostek jest to, że kredytobiorca może zwolnić się z długu, przenosząc własność nieruchomości obciążonej hipoteką na rzecz kredytodawcy. Nieruchomość staje się wówczas własnością banku. Jeśli na nieruchomości wpisano kilka hipotek, wówczas „sąd na wniosek kredytobiorcy dokonuje egzekucji z nieruchomości na podstawie przepisów Części Trzeciej. Tytułu II. Działu VI. Kodeksu postępowania cywilnego„. To kuriozalne rozwiązanie, bo przywołany przez posłów Kukiz’15 kodeks postępowania cywilnego, w pierwszym artykule działu VI (tj. art. 921 § 1) stanowi: „Egzekucja z nieruchomości należy do komornika działającego przy sądzie, w którego okręgu nieruchomość jest położona„. Prawo nie przewiduje zatem, aby tego rodzaju egzekucji dokonywał sąd, zawsze robi to komornik. Co więcej, komornik działa na podstawie tytułu wykonawczego i wniosku wierzyciela. Tymczasem posłowie proponują, aby egzekucję przeprowadzić na wniosek dłużnika, a w dodatku – bez tytułu wykonawczego (za taki nie sposób uznać notyfikacji czy wniosku o restrukturyzację, zwłaszcza w świetle braku regulujących to przepisów). Jak to posłowie sobie wyobrażają? Tego, niestety, ani w projekcie, ani w jego uzasadnieniu nie znajdziemy.
I ten sposób przechodzimy do sedna: nie lubię analizować projektów poselskich na etapie wstępnych prac legislacyjnych. Stanowią one wtedy raczej wyrażenie woli twórców projektu, niż dobrze napisany zbiór przepisów. Nie inaczej jest z projektem ustawy „o restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów„. O ile bez problemu odczytamy myśl przewodnią: „złe banki udzielały złych kredytów i muszą za to odpowiedzieć”, o tyle jakość tego aktu woła o pomstę do nieba. Począwszy od błędów językowych, choćby takich jak niewłaściwe używanie przecinków, skończywszy na spójności z innymi aktami prawnymi – jak wspomniana przeze mnie kuriozalna egzekucja. Jestem też ciekawe, czy może wy – bo ja nie jestem w stanie – zrozumienie taki zapis: „Jeżeli spłaty dokonano w CHF według ceny zakupu CHF według kursu z tego dnia zastosowanego do przeliczeń przez kredytodawcę” (art. 4 ust. 2)
Ale to i tak drobnostka. Posłowie Kukiz’15 w uzasadnieniu projektu twierdzą, że „Ustawa nie pociąga za sobą skutków finansowych dla budżetu państwa„. Budzi to moje wątpliwości. Projekt prezydencki w jego pierwotnej formie miałby kosztować sektor finansowy ok. 40 miliardów złotych, co mogłoby nie tylko spowodować przejściowe problemy wielu banków, ale wręcz doprowadzić do bankructwa niektórych z nich. Ciężko wyobrazić sobie, że nie pozostałoby to bez wpływu na dochody budżetowe (nie wspominając o drenażu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, i tak nadwyrężonego przez wielokrotną pomoc SKOK-om). Ostatnie doniesienia prasowe sugerują, że analiza skutków finansowych projektu prezydenta Andrzeja Dudy może doprowadzić wręcz do wycofania się z obietnic wyborczych i wprowadzenia ochrony „frankowiczów” w bardzo ograniczonej formie (np. przeniesienia własności nieruchomości na rzecz banku”.
Posłowie Kukiz’15 twierdzą, że ich projekt tak naprawdę nie wpłynie w sposób znaczący na przychody banków, a przeksięgowanie kredytów z CHF na PLN ma być „tylko” operacją księgową. Zważywszy jednak na podobieństwo do wcześniejszego projektu prezydenckiego, należy oczekiwać, że i koszty jego wdrożenia będą co najmniej zbliżone. Czy stać nas na tak wysokie koszty pomocy części kredytobiorcom?