Zakupy przez aplikacje i technologie zbliżeniowe coraz mocniej wypierają tradycyjne rozwiązania stosowane dotychczas w transporcie zbiorowym. W miastach takich jak Bydgoszcz, Poznań, czy Wrocław za pomocą kart płatniczych kupowane jest już 70% biletów. Trend ten z pewnością będzie się rozwijać. Pytanie jednak czy miasta nie zapomną o zapewnieniu dostępu do biletów osobom wykluczonym cyfrowo. Zakup biletów w komunikacji miejskiej musi być przecież osiągalny dla każdego.
Zakup biletów w komunikacji miejskiej w większości odbywa się bezgotówkowo
Rozwój technologii, którą wykorzystujemy praktycznie w każdym aspekcie życia nie omija także komunikacji zbiorowej. W ostatnich latach wiele miast zdecydowało się na zrewolucjonizowanie systemów sprzedaży biletów jednorazowych i okresowych w komunikacji miejskiej. Obecnie standardem jest już ich zakup nie w formie znanego nam przez wiele lat papierowego kartonika, a za pośrednictwem aplikacji, czy karty płatniczej. Jedynym potwierdzeniem zakupu jest w takim przypadku zapis cyfrowy.
Powiew zmian bardzo wyraźnie widoczny jest w miastach, gdzie możliwość bezgotówkowego „skasowania” biletu funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Z danych Mennicy Polskiej, które w czasie wypowiedzi dla agencji informacyjnej Newseria Biznes przedstawił Jacek Sieński, dyrektor Działu Handlowego Płatności Elektronicznych wynika, że 70% wszystkich kupowanych dziś biletów stanowią te kupowane przez pasażerów za pośrednictwem kart zbliżeniowych. Warto jednak zaznaczyć, że chodzi tu o miasta gdzie Mennica Polska jest operatorem systemów sprzedażowych, a więc głównie Poznań, Wrocław i Bydgoszcz.
Wyraźny wzrost zainteresowania sprzedażą bezgotówkową obserwowany jest także w innych miejscach Polski. Już w ubiegłym roku „Rzeczpospolita” donosiła, że Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia we wrześniu 2023 roku odnotowała najwyższy w historii wynik sprzedaży biletów przez aplikacje mobilne. Z kolei w stolicy w poprzednim roku rynek mobilny w komunikacji publicznej urósł o niemal połowę. W Łodzi 9 na 10 pasażerów wybiera płatności elektroniczne.
Samorządy będą szły w kierunku innowacji, bo to im się po prostu opłaca
Nie ulega wątpliwości, że system sprzedaży biletów w formie bezgotówkowej będzie się tylko rozwijać. Przyczyny są dość proste – pasażerowie cenią sobie wygodę, a samorządy oszczędności. Uwagę na te aspekty zwracał też dyrektor Działu Handlowego Płatności Elektronicznych Mennicy Polskiej.
Miasta poszukują takich rozwiązań, które będą generowały mniej kosztów, bo wydruk papieru kosztuje a rozwiązania elektroniczne są bardziej proekologiczne. Wydruk papieru w automacie biletowym to nie tylko papier, ale również koszt utrzymania całej infrastruktury sprzętowej, która jest bardzo droga, zarówno w zakupie, jak i w utrzymaniu, więc w gruncie rzeczy ma to bardzo wyraźne przełożenie ekonomiczne na budżety miast. Utrzymanie systemów informatycznych jest zdecydowanie tańsze – wskazuje Jacek Sieński.
Trudno się nie zgodzić. Zakup, serwis, czy zaopatrzenie w energię elektryczną licznych biletomatów musi być dla gmin sporym obciążeniem. Zmierzanie w kierunki innowacji wydaje się zatem naturalnym kierunkiem. Warszawa już pracuje nad systemem, który sam ma odznaczać opuszczanie pojazdu komunikacji miejskiej, a na koniec dnia rozliczyć pasażera według najkorzystniejszej opcji, czyli na przykład biletu dobowego. W tle słychać też głosy o wdrożeniu innych rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji.
Bilety papierowe muszą z nami zostać, nie każdy może lub chce je kupić bezgotówkowo
W całej dyskusji na temat przejścia na bezgotówkowe zakupy biletów nie można jednak zapomnieć o konieczności choć podstawowego zabezpieczenia dla osób wykluczonych cyfrowo. Bilety papierowe wychodzą z mody, jednak część społeczeństwa nie jest jeszcze gotowa na całkowitą transformację. Są też tacy, którzy z nowoczesnych rozwiązań korzystać po prostu nie chcą – wolą obrót gotówkowy. I jedni i drudzy muszą mieć zapewnioną możliwość korzystania z transportu zbiorowego. Skoro komunikacja ma być publiczna, to musi być dostępna dla wszystkich.
Niektórzy zdają się o tym zapominać. We Wrocławiu pasażerowie już skarżą się na utrudniony zakup tradycyjnych biletów – jak wskazuje „Gazeta Wrocławska” na przystankach często brakuje biletomatów oraz informacji gdzie właściwie się znajdują. Z kolei kioski takie jak te Ruchu to już coraz rzadszy krajobraz w wielu polskich miastach. Tym samym kanałów sprzedaży biletów tradycyjnych robi się coraz mniej. Kolejnym przykładem jest Łódzka Kolej Aglomeracyjna, której biletomaty gotówki już nie przyjmują.
Z informacji warszawskiego ZTM wynika, że w ubiegłym roku w stolicy sprzedano niemal 14 milionów biletów papierowych. Drogowcy zakładają utrzymanie możliwości zakupu biletów papierowych t jeszcze przez kilka lat. Co dalej? Trudno powiedzieć. Istnieje jednak ryzyko, że do tego czasu wciąż istnieć będzie spora grupa pasażerów, która będzie chciała kupować tradycyjne bilety. Zresztą uwagę na ten problem zwracał też już Rzecznik Praw Obywatelskich wskazując, że ZTM nie może doprowadzić do faktycznego wyłączenia możliwości opłaty za przejazd za pomocą znaków pieniężnego emitowanego przez NBP, a więc po prostu gotówki.
Postęp w zakresie rozwoju systemów sprzedażowych należy chwalić i wspierać. W końcu wygoda pasażerów to jeden z najważniejszych czynników, które obok punktualności i niezawodności mogą skusić kierowców na przesiadkę do komunikacji miejskiej. Samorządy w swoich planach nie mogą jednak rozpędzić się zbyt daleko. W przeciwnym razie zyskując jednych pasażerów, wykluczą ze „zbiorkomu” między innymi seniorów, a więc tych, którzy często potrzebują go najbardziej.