Nikt nie miał chyba wątpliwości, że Bezpieczny Kredyt będzie mieć ogromny wpływ na rynek nieruchomości. Niektórych kwestii jednak nie do końca przewidziano – mowa choćby o fakcie, że w połączeniu z Rodzinnym Kredytem Mieszkaniowym i zwolnieniem z podatku PCC przy zakupie pierwszej nieruchomości część osób może kupić swoje pierwsze mieszkanie mając pieniądze jedynie na… notariusza. Przynajmniej w teorii.
Zakup nieruchomości bez oszczędności stał się nagle możliwy
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy tylko relatywnie niewielka grupa osób mogła pozwolić sobie na zakup nieruchomości – zdolność kredytowa Polaków była niska, a wysokie raty kredytu odstraszały często nawet tych, którzy w teorii mogli zaciągnąć kredyt hipoteczny. Wszystko zmieniło się jednak za sprawą Bezpiecznego Kredytu – zwłaszcza w połączeniu z dwoma innymi zmianami, które wprowadziła obecna ekipa rządząca. Mowa o Rodzinnym Kredycie Mieszkaniowym i zwolnieniu z obowiązku płacenia PCC przy zakupie pierwszej nieruchomości. Obecnie osoby, które spełniają warunki do wzięcia Bezpiecznego Kredytu (zwłaszcza jeśli są singlami, dla których maksymalna kwota preferencyjnego kredytu wynosi wtedy 500 tys. zł) często mogą skorzystać równolegle z Rodzinnego Kredytu Mieszkaniowego, czyli programu znanego wcześniej pod nazwą Mieszkanie bez wkładu własnego. Tym samym, dzięki gwarancji BGK, część osób może nie tylko wziąć Bezpieczny Kredyt, ale jednocześnie sfinansować zakup nieruchomości bez posiadania wkładu własnego. Jeśli zatem mieszkanie kupuje singiel, a cena nieruchomości nie przekracza 500 tys. zł, to przy połączeniu obu programów nie jest konieczne posiadanie własnych oszczędności.
Sprzyja też temu fakt, że obecnie zakup pierwszej nieruchomości mieszkalnej jest zwolniony z podatku PCC. Jak zauważa zatem na swoim Twitterze pośrednik kredytowy Ronald Szczepankiewicz – obecnie mieszkanie mogą kupić nawet osoby, które dysponują pieniędzmi jedynie na notariusza. To z kolei najczęściej wydatek rzędu 2-3 tys. zł (w zależności od wartości nieruchomości).
Czy jednak kredytobiorcy, którzy praktycznie nie dysponują własnymi oszczędnościami, a mimo to kupują nieruchomość, nie okażą się jednak w przyszłości kredytobiorcami ryzykownymi, którzy po ustaniu dopłat nie będą w stanie spłacać dalej zobowiązania? Część ekspertów jest właśnie takiego zdania. O tym, jak to będzie wyglądać w praktyce, dowiemy się jednak dopiero za jakiś czas.
W praktyce oszczędności mogą jednak okazać się niezbędne
W rzeczywistości osoby, które planują sfinansować zakup pierwszego mieszkania Bezpiecznym Kredytem (łącząc go z Rodzinnym Kredytem Mieszkaniowym) muszą mieć świadomość, że najczęściej konieczne jest jeszcze zapłacenie prowizji za udzielenie kredytu (lub uiszczenie innych opłat, m.in. w postaci składki na ubezpieczenie mieszkania itd.). Dodatkowo w większości przypadków konieczne będzie również posiadanie środków na remont lub wykończenie. Nie zmienia to jednak oczywiście faktu, że osoby, które będą mogły skorzystać z obu programów jednocześnie, poniosą znacznie niższe koszty początkowe niż „tradycyjni” kredytobiorcy.