Historia całkiem typowa: klient zakłada na korzystnych warunkach darmowy rachunek bankowy, z myślą, że będzie z niego korzystał. Z czasem okazuje się on zbędny, klient o koncie zapomina, a po latach, gdy chce z niego zrezygnować, bank żąda 570 zł za zamknięcie rachunku bankowego, który de facto miał być darmowy.
Darmowe (?) konto bankowe
W 2014 r. przedsiębiorca postanowił założyć sobie darmowe konto firmowe w Idea Banku. Brak opłat i karta do konta wydawały się korzystną opcją, ale klienta zainteresował inny atrybut oferty. Właśnie ze względu na niego postanowił założyć rachunek firmowy w Idea Banku. Ponieważ jednak główne konto klienta mieściło się w innym banku, o tym firmowym zwyczajnie zapomniał. W tzw. międzyczasie przedsiębiorca zamknął działalność gospodarczą i wyjechał do Wielkiej Brytanii.
Zamknięcie rachunku bankowego za 570 zł
Odnaleziona przypadkiem karta do konta Idea Banku przypomniała klientowi o rachunku bankowym. Klient postanowił zamknąć konto przy okazji przyjazdu do Polski. Wizyta w oddziale Idea Banku przyprawiła go jednak o niemałe zdumienie. Klient miał świadomość, że zamknięcie rachunku bankowego po 4 latach może się wiązać z zapłatą jakiejś niewysokiej kwoty, ale bank żądał od niego 570 zł.
Dług jest i koniec
Mimo, że rachunek firmowy, oferowany przez Idea Bank miał być całkowicie darmowy, to opłata za kartę debetową wynosiła 4,99 zł miesięcznie. Jak słusznie zauważył klient, opłata za kartę przez 48 miesięcy wyniosłaby niespełna 250 zł, czyli wciąż daleko od żądanych 570 zł, nawet przy uwzględnieniu odsetek. Pracownica banku nie umiała jednak wyjaśnić skąd wzięła się ta kwota – dług jest i koniec.
Bank nie wysyła ponagleń
Co ciekawe, przez 4 lata, podczas których dług na koncie klienta sukcesywnie wzrastał, Idea Bank nie wysłał ani jednego pisma z informacją o rosnącym zobowiązaniu. Na pytanie dlaczego tak się stało, również nie otrzymał w oddziale odpowiedzi. Miał natomiast usłyszeć, że „bank nigdy nie wysyła wezwań ani ponagleń”.
„Czuję się oszukany. Wygląda jakby Idea Bank specjalnie nie informował mnie o zaległościach i tylko hodował moje zombie konto, zacierając ręce i patrząc jak dług rośnie. Gdyby mnie poinformowali o zaległościach, gdy dług wynosił 20-30 zł, to uregulowałbym to i zamknął konto. Teraz mam do zapłacenia prawie 600 zł za konto, którego nigdy nie używałem.”
„Hodowanie” kont z długami to norma
W odpowiedzi na nurtujące kwestie, Idea Bank złożył zaskakujące wyjaśnienie. Okazuje się bowiem, że sytuacja, w której znalazł się opisywany przez nas przedsiębiorca, dotyczy pojedynczych właścicieli kont założonych przed rokiem 2016. „Hodowanie” kont z długami nie należy do dobrych praktyk banku i wydaje się nieuczciwe wobec klientów, ale jest powszechne. Nie było by w tym nic nagannego, gdyby bank przynajmniej informował roztargnionych klientów o narastającym zadłużeniu. Banki zasłaniają się jednak regulaminami, w których mogą umieszczać np. zapisy o monitach do klientów dopiero przy kwotach sięgających kilkuset złotych.
Reklamacja w banku wystarczy
Idea Bank nie zapewnił, że zmienił już procedury i problemu nie widzi, ponieważ klientom w podobnej sytuacji z reguły wystarczy złożyć reklamację.
„Jeżeli nasi klienci doświadczyli takiej sytuacji, zachęcamy do złożenia reklamacji. Tego typu przypadki – przy udowodnieniu, że rachunek nie był używany – są co do zasady w procesie reklamacyjnym rozpatrywane na korzyść klienta.”
Dawniej posiadanie „czystego” konta nie wiązało się z żadnymi konsekwencjami. Dziś już niekoniecznie, szczególnie wówczas, gdy w pakiecie z kontem jest karta debetowa. Okazuje się bowiem, że pieniądze, które banki zarabiają na posiadaczach zapomnianych kont to praktycznie stały punkt „budżetów prowizyjnych” większości banków. Warto, zatem, w czas zrobić porządek z nieużywanymi produktami, by zamknięcie rachunku bankowego nie zaskoczyło portfela. Dobrze mieć również świadomość, że w sporach z bankami nie zawsze wystarczy mieć rację – czasem wymaga to uporu, czasu i konsekwencji.