Niektórzy mówią, że inflacja to znikające pieniądze, ale żadne wskaźniki ekonomiczne nie wywołały jeszcze takiej histerii w narodzie, jak znikające z nowym rokiem żappsy.
Boomerom wyjaśniam – żappsy to specjalne punkty, które zbieramy w aplikacji sklepów Żabka, a po uzbieraniu określonej ich liczby możemy je wymieniać na różne nagrody. Na przykład hot-doga, kawę, puszkę coli, draże Korsarz. Nie jest to generalnie zły program lojalnościowy, bo nagrody są względnie realne – nie gonimy gołębia na dachu, wystarczą większe zakupy lub kilka mniejszych wizyt i – cyk – już wpada bonus.
Czy mnie się ten program podoba? Nie wiem, mam wrażenie, że gdyby wszystkie towary w Żabce były po prostu o te 15 groszy tańsze, to bardziej bym się ucieszył. Współczesny marketing tak jednak nie działa, a ja staram mu się nie poddawać. Dlatego z reguły okłamuję panią z Żabki prosto w twarz, że nie mam aplikacji, a ona robi minę, jak gdybym naruszał jej uczucia religijne.
Żappsy? Polacy żyją tym
Fakt jest taki: Polacy żyją żappsami. Co więcej, zbierają je czekając na gorsze czasy, często po kilka-kilkanaście tysięcy punktów, za które już realnie dałoby radę wyżywić całą rodzinę. Z naturalnych przyczyn biznesowych Żabka zaczęła jednak te punkty wraz z końcem roku czyścić. I wtedy w mediach internetowych pojawia się histeria, której nie jest w stanie dorównać żaden chyba wskaźnik inflacji. Żappsy znikają.
Tak sobie myślę, czy to już ten etap, w którym Żabka powinna wprowadzić opcję wymiany się żappsami. Niewiele brakuje do tego, by żappsy zyskały status osobnej waluty. Choć oparte na parytecie hot-doga z kabanosem, to i tak w ocenie inwestorów mogą być znacznie bardziej wiarygodne od niejednej światowej waluty.
Żappsy jako waluta przyszłości? Temat do przemyślenia
Wyobrażacie to sobie? Prawnik pisze klientowi umowę, a w zamian dostaje 40 000 żappsów, za które jego rodzina odżywia się przez cały tydzień. To zresztą dopiero początek, bo Żabka – obecnie placówka pocztowa, więc już o krok od miana banku centralnego – pewnie już po cichu analizuje jak tu sprzedawać telewizory, samochody i deski surfingowe.
Chleb? Rok temu 3 złote, teraz 4 złote, za pół roku 5 złotych. A w aplikacji Żabki waluta trzyma cenę – czy się stoi, czy się leży, 500 żappsów się należy.
Trochę się w tym tekście oczywiście śmieję, trochę sobie żartuję, trochę kpię z noworocznej rozpaczy. A trochę nie. Tak sobie myślę, że korporacyjna waluta jest tylko kwestią czasu. Niekoniecznie inicjatywa musi wyjść od naszej Żabki, choć z drugiej strony – czemu czekać aż zrobi to Google i Apple?