Zatrzymanie prawa jazdy a fotoradar. Jeden z branżowych portali donosi, że zgodnie z orzeczeniem Naczelnego Sądu Administracyjnego nie można zatrzymać prawa jazdy za samo zdjęcie z fotoradaru. Ile jest w tym prawdy i czy orzeczenie faktycznie wyłącza możliwość stosowania takiej praktyki?
Zatrzymanie prawa jazdy a fotoradar
Zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące jest dodatkową — obok „wykroczeniowej” — sankcją (administracyjną) wymierzoną w kierującego, który na obszarze zabudowanym przekracza dozwoloną prędkość o co najmniej 50 km/h. Na polecenie właściwego organu, na przykład Policji czy — jak w przedmiotowym przypadku — GITD, starosta w drodze decyzji administracyjnej zatrzymuje czasowo prawo jazdy.
Portal „BRD24” odnosi się do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 25 sierpnia, z którego wynikać ma, że sytuacja w odniesieniu do karania w oparciu o same zdjęcia z fotoradaru ma się w istocie nieco inaczej. NSA uznał w zasadzie, że nie można zastosować sankcji administracyjnej w sytuacji, gdy nie udowodniono potencjalnie ukaranemu, że ten faktycznie prowadził pojazd.
Sprawa dotyczyła sytuacji, w której to w listopadzie 2018 roku GITD zarejestrowała (właściwie CANARD) wykroczenie polegające na tym, że kierowca pojazdu przekroczył dopuszczalną prędkość o 78 km/h, znajdując się zarazem na obszarze zabudowanym.
Zgodnie z art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy o kierujących pojazdami, starosta wydaje decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy w sytuacji, gdy:
kierujący pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym
Na tej podstawie 29 kwietnia 2019 roku GITD skierował do prezydenta Warszawy informację w przedmiocie naruszenia prawa, co poskutkowało zatrzymaniem prawa jazdy na 3 miesiące (w drodze decyzji z rygorem natychmiastowej wykonalności).
Domniemanie winy
Domniemany kierowca, wobec którego wydano ww. decyzję, odwołał się od niej do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, wskazując, że nie kierował pojazdem. Ponadto dodał, że skoro nie został ukarany za wykroczenie, to nałożenie na niego sankcji było bezpodstawne. Kierujący wskazał, że błędne jest uznanie, iż informacja od GITD o przekroczeniu prędkości wystarczy do uznania jej za fakt przekroczenia prędkości w rozumieniu ustawy. SKO mimo to utrzymało w mocy zaskarżoną decyzję, skutkiem czego sprawa zawisła przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie.
Sąd odniósł się do uchwały „siódemkowej” NSA z 1 lipca 2019 roku dotyczącej tego, że organ administracyjny nie jest władny do prowadzenia własnych ustaleń co do przekroczenia prędkości, ale dostrzegł, że ww. uchwała dotyczy sytuacji, gdy policja zatrzymuje sprawcę wykroczenia w zasadzie na gorącym uczynku. Nieco inną sytuacją jest fakt otrzymania zdjęcia z fotoradaru. WSA wyjaśnił, że samo pismo GITD o przekroczeniu prędkości oznacza jedynie, że ujawniono naruszenie, a także skierowano wobec kierowcy wniosek o ukaranie. Nie oznacza to jednak, że faktycznie przekroczył on prędkość.
Skarga kasacyjna
SKO złożyło skargę kasacyjną od wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który to podzielił tok rozumowania sądu pierwszoinstancyjnego. W uzasadnieniu wyroku wskazał, że
[…] jakkolwiek zdjęcie z fotoradaru – bo tak w rozpatrywanej sprawie ujawniono popełnienie naruszenia prawa – wobec zidentyfikowania numerów rejestracyjnych pojazdu utrwalonych na obrazie tego zdjęcia uprawdopodabnia popełnienie wykroczenia przez daną osobę, a mianowicie właściciela pojazdu, to jednak zawsze osoba sprawcy wykroczenia powinna podlegać jednoznacznemu wskazaniu w przywołanej powyżej informacji inicjującej postępowanie w sprawie cofnięcia prawa jazdy, albowiem w chwili wykonania zdjęcia – co zasadnie podniósł Sąd I instancji – sprawca wykroczenia nie jest znany
Wyrok wydaje się słuszny, zaś trzeba pamiętać, że dotyczy on sytuacji, w której sprawca nie przyznaje się do winy (poprzez przyjęcie lub opłacenie mandatu karnego), a pozostaje osobą, która w świetle prawa wykroczenia nie popełniła.