Zbrodnie wojenne w Grze o Tron – ludobójstwo, egzekucje a międzynarodowe prawo karne

Na wesoło Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (202)
Zbrodnie wojenne w Grze o Tron – ludobójstwo, egzekucje a międzynarodowe prawo karne

Ostatni sezon Gry o Tron zbliża się do końca. Los Królewskiej Przystani rozstrzygnął się w smoczym ogniu. Trzeba przyznać, że zbrodnie wojenne w Grze o Tron zdarzały się często. Pytanie jak dzisiejsze prawo międzynarodowe traktowałoby poszczególne czyny bohaterów? 

Ziemskie międzynarodowe prawo karne nie obowiązuje w Westeros, kraina ta ma jednak swoje zwyczaje odnośnie sposobów prowadzenia wojny

Siłą rzeczy, ziemskie prawo międzynarodowe w Westeros nie obowiązuje. Kraina ta ma własne obyczaje, stylizowane najczęściej na te panujące w średniowiecznej Europie. Trzeba jednak zauważyć, że poszczególne ludy zamieszkujące świat przedstawiony w Grze o Tron mają swoje zwyczaje. O ile zarówno serial, jak i „Pieśń Lodu i Ognia” na której ten bazuje, obfitują w liczne makabryczne i okrutne czyny, o tyle te zwykle są przez poszczególne postaci potępiane. Nie jest to nic, czego nie powinniśmy się spodziewać. Już od starożytności pewne zachowania zwyczajowo uważane były za barbarzyństwo. Z tego powodu nie zaszkodzi, po raz kolejny w ostatnim czasie, popuścić wodzy fantazji i zastanowić się nad tym, jak współcześnie rozumiane zbrodnie wojenne w Grze o Tron miałyby się do równie współczesnego prawa karnego. Zastanawialiśmy się już w końcu, jak bitwa o Winterfell wyglądałaby, gdyby walczące strony, w tym armia nieumarłych, podpisała konwencje genewskie. Teraz przyszedł czas na omówienie losu Królewskiej Przystani.

Historia zna przypadki zarówno równania z ziemia całych miast, jak i prób ucywilizowania konfliktów zbrojnych

Trzeba przyznać, że równanie z ziemią wielkich miast w historii nie było niczym niespotykanym. Taki los spotkał Tyr, który opierał się podbojowi Aleksandra Wielkiego. Kartagina, zgodnie z życzeniem Katona Starszego, została ostatecznie zniszczona. Warto wspomnieć, że miasto to przed wybuchem III Wojny Punickiej już dawno przestało zagrażać Republice Rzymskiej. Cała ta wojna stanowiła egzekucję, nie równorzędne starcie. Biorąc pod uwagę siłę rażenia, jaką dysponują w świecie Gry o Tron smoki – skojarzenia z losem Kartaginy nasuwają się same.

Do dzisiaj wspominamy także spustoszenie Jerozolimy i Konstantynopola przez krzyżowców, w trakcie odpowiednio I i IV krucjaty. W tym samym czasie świat muzułmański musiał otrząsnąć się z szoku zdobycia Bagdadu przez Mongołów w 1258 r., oraz ostateczny upadek kalifatu Abbasydów. Współczesna historia to dylematy moralne, jakie wiążą się z nalotami na Tokio i Drezno, czy zrzuceniem bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Ziemska historia dążyła jednak do ucywilizowania wojny w jakiś sposób – narzucenie pewnych reguł, za których łamanie przewidziane są konsekwencje. Pierwsze traktaty międzynarodowe zmierzające do ujęcia wojowania w ramy prawne powstały w drugiej połowie XIX wieku. Najbardziej znanymi z nich są konwencje haskie oraz konwencja genewska. Samo pojęcie „zbrodni wojennych” po raz pierwszy pojawiło się w traktacie wersalskim, kończącym pierwszą wojnę światową. Wówczas po raz pierwszy faktycznie społeczność międzynarodowa postanowiła pociągnąć przedstawicieli innego państwa, w tym wypadku Państw Centralnych, do odpowiedzialności za naruszenia „obyczaju wojennego”. Do tej pory egzekwowanie poszczególnych konwencji należało do sądownictwa poszczególnych ich sygnatariuszy.

Zbrodnie wojenne w Grze o Tron można znaleźć nawet jeszcze zanim na dobre rozpoczęła się Wojna Pięciu Królów

Szczególne znaczenie ścigania i karania zbrodniarzy wojennych pojawiło się po potwornościach II Wojny Światowej. Obok zbrodni wojennych pojawiło się także pojęcie zbrodni przeciwko ludzkości. Przykładem rozprawienia się ze sprawcami tych przestępstw są procesy norymberskie, w których pociągnięto do odpowiedzialności przywódców III Rzeszy. Obecnie podstawowym traktatem międzynarodowym z zakresu ścigania zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości jest statut rzymski. Ten sam, który był wspominany w słynnym facebookowym łańcuszku. Co więcej, także polskie prawo karne daje podstawę do ścigania sprawców tego typu przestępstw. Warto wspomnieć, że nie ulegają one przedawnieniu. To właśnie na podstawie obowiązujących polskich przepisów warto prześledzić zbrodnie wojenne w Grze o Tron.

Wydaje się, że najprostszym przykładem zbrodni wojennych, popełnianych tak naprawdę jeszcze przed rozpoczęciem właściwego konfliktu, są działania Gregora „Góry” Clegane’a i jego zbrojnych w służbie rodu Lannisterów w regionie Dorzecza. W początkowych sezonach wojska te dopuszczały się palenia wiosek, masowego mordowania ludności cywilnej, tortur. Brutalna wojna na wyniszczenie w realiach historycznych zdarzała się bardzo często. Zgodnie z obecnie obowiązującym polskim prawem, stanowi złamanie art. 118a. Przepis ten jest podstawą ścigania rozmaitych masowych przestępstw wymierzonych w daną grupę ludności.

„Góra” dopuszczał się także egzekucji jeńców. Często również masowych, o czym świadczy przykład wziętych do niewoli żołnierzy Północy zamordowanych przed wycofaniem się Lannisterów z Harrenhall. Trzeba przyznać, że w realiach historycznych zabijanie jeńców, zanim wróg zdąży ich odbić nie było niczym niespotykanym. Zrobili to z polskimi jeńcami Krzyżacy w trakcie bitwy pod Płowcami, tak samo pod Azincourt postąpił angielski król Henryk V. To z kolei przestępstwo z art. 123 kodeksu karnego.

Spalenie żywcem zdrajcy, wraz synem, wciąż stanowiłoby dzisiaj naruszenie art. 123 kodeksu karnego

Można zastanawiać się, czy w poprzednim sezonie Gry o Tron przestępstwa z art. 123 nie popełniła aby Daenerys Targaryen. Smocza królowa, po rozbiciu lannisterskiej armii, spaliła wziętego do niewoli dowódcę wrogiej armii, Randylla Tarlyego, razem z jego synem, Dickonem. Obydwaj byli nieuzbrojonymi jeńcami, na pierwszy rzut oka byłyby to kolejne zbrodnie wojenne w Grze o Tron. Warto jednak zauważyć, że Randyll Tarly był jednym z lordów krainy uznającej zwierzchnictwo Daenerys – co nieco komplikuje ocenę prawną całego zdarzenia. Sam art. 123 różnicuje jednak dwie kategorie ofiar. Jeńcy wojenni stanowią jedną, „osoby, które składając broń lub nie dysponując środkami obrony poddały się” drugą. Randyll Tarly nie został w uczciwym procesie skazany za zdradę – został spalony, bo nie przyjął oferty ponownej zmiany stron. Wydaje się więc, że w tym przypadku również możemy mieć do czynienia z taką zbrodnią wojenną.

To nie pierwszy taki czyn ze strony Daenerys. Po zdobyciu Meereen, królowa kazała ukrzyżować przeszło setkę przedstawicieli tamtejszej elity – w odpowiedzi na ukrzyżowanie w trakcie oblężenia dzieci niewolników. O ile z punktu widzenia starotestamentowego prawa talionu można takie posunięcie uznać za, do pewnego stopnia, sprawiedliwe, o tyle warto pamiętać, że współczesne międzynarodowe prawo karne nie zna wyjątku w postaci: „tamci popełnili zbrodnię pierwsi, więc nam też wolno”.

Zbrodnie wojenne w Grze o Tron popełniała wszystkie strony konfliktu

Warto także zauważyć, że przestępstwo stanowi również samo dopuszczenie do popełniania rozmaitych zbrodni wojennych, przeciwko pokojowi czy przeciwko ludzkości. Na podstawie art. 126b kodeksu karnego, można by pociągnąć do odpowiedzialności króla Roberta Baratheona. Ten ewidentnie nie dopełnił obowiązku należytej kontroli nad wspomnianymi posunięciami rodu Lannisterów wymierzonych w Dorzecze, przynajmniej tych popełnionych jeszcze przed rozpoczęciem właściwego konfliktu. Przeszkodą, oczywiście, byłaby śmierć króla. Co więcej, sądzenie monarchy w realiach historycznych również stanowiłoby problem.

Królewska Przystań padła ofiarą smoczego ognia Daenerys, skala zniszczeń wydaje się naprawdę porażająca. Populację miasta należy szacować na ok. pół miliona mieszkańców. Raptem nieco mniej, niż przywoływane wyżej Drezno, z okresu II Wojny Światowej. Trzeba przy tym do nominalnej populacji doliczyć, w obydwu przypadkach, uchodźców z terenów objętych wcześniej walkami.

Zniszczenie całej stolicy Westeros można by od strony prawnej rozpatrywać na różne sposoby. Przywoływany już art. 118a, a więc masowy zamach przeciwko grupie ludności w celu wsparcia polityki państwa lub organizacji, w tym przypadku rodu Targaryenów, nie wydaje się idealnie pasować do takiego przypadku. Tym bardziej art. 123, odnoszący się między innymi do zabójstwa ludności cywilnej terenu na którym toczą się działania zbrojne, jest nieadekwatny. Celowa eksterminacja populacji Królewskiej Przystani prawdopodobnie powinna być sklasyfikowana jako ludobójstwo, przestępstwo z art. 118 kodeksu karnego. Nie ulega przy tym wątpliwości, że Daenerys działała w sposób obliczony na zgładzenie jak największej ilości cywilów. Polskie prawo przewiduje za taki czyn karę co najmniej 12 lat więzienia, karę 25 lat pozbawienia wolności, albo nawet dożywocie. Spodziewać się można, że w Westeros ta kwestia zostanie rozwiązana w bardziej drastyczny sposób.

Co by było, gdyby Królewską Przystań zniszczyła nie Daenerys a Cersei i jej alchemicy?

Także szturmujące miasto armie, w tym ta Północy, nie dawały pardonu ani cywilom, ani poddającym się obrońcom. Akurat to praktyka tak stara, jak oblężenia. Zasada była następująca: jeśli miasto się poddało od razu, było względnie oszczędzane. Jeśli jednak stawiło opór atakującym, ci bardzo często pozwalali sobie na grabieże i mordy, czasem ocalali byli brani w niewolę. Była to swoista chęć odwetu ze strony oblegających, zmuszonych do przebywania długi czas w co najmniej kiepskich warunkach, oraz wynagrodzenia tychże żołnierzom.

W trakcie nalotu Daenerys można gdzieniegdzie dostrzec rozbłyski zielonego, dzikiego ognia. Warto w takim przypadku zastanowić się nad alternatywnym przebiegiem wypadków. Gdyby próbę zniszczenia stolicy podjęła Cersei, sprawa ocena prawna zdarzenia nieco się komplikuje. Otóż ta nie działałaby najpewniej w celu wyniszczenia grupy narodowej, etnicznej, religijnej, politycznej czy o określonym światopoglądzie. Jeśli miałaby zniszczyć Królewską Przystań, to albo żeby wrobić w ten czyn swoich wrogów, albo by się upewnić, że stolica zginie razem z nią. W takim przypadku wracamy w kierunku art. 118a.

Warto przy tym zauważyć, że przestępstwem jest nie tylko wykorzystywanie środków masowej zagłady – zgodnie z art. 120 kodeksu karnego, ale również ich produkcja i gromadzenie, na podstawie art.  121. O ile smoka niekoniecznie można by zaklasyfikować jako broń masowej zagłady, nawet jeśli od strony strategicznej spełnia taką rolę, o tyle przypadek serialowego dzikiego ognia jest dużo bardziej jednoznaczny.

Jak widać, z naszej perspektywy, zbrodnie wojenne w Grze o Tron popełniają wszystkie walczące jeszcze strony konfliktu. Czy kara spotka sprawczynię rzezi w Królewskiej Przystani? Tego dowiemy się już za tydzień.