Rada Europy to międzynarodowa (nie mylić z Radą Europejską – organem UE) organizacja zrzeszająca prawie wszystkie państwa naszego kontynentu. Zajmuje się przede wszystkim prawami człowieka, promocją demokratycznych wartości i współpracy w dziedzinie kultury. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zrzesza przedstawicieli krajowych parlamentów. Tym razem wiele wskazuje na to, że instytucja mogła nie dopuścić polskiej delegacji z powodu parytetów płci.
Mało brakowało a Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy mogłoby odrzucić delegację polskiego parlamentu
Rada Europy bywa mylona z organami Unii Europejskiej – stosunkowo podobna nazwa, siedziba w Strasburgu. Funkcjonuje jednak zupełnie niezależnie od Wspólnoty. Co więcej, zrzesza niemal wszystkie państwa naszego kontynentu. Wyjątek stanowi Białoruś.
Podstawowym celem istnienia Rady Europy jest współpraca pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi w celu budowy wspólnoty pewnych wartości. W grę wchodzą nie tylko same prawa człowieka, ale również chociażby ochrona demokracji czy współpraca kulturowa między członkami. Warto wspomnieć, że organem doradczym Rady Europy jest Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo – znana szerzej jako Komisja Wenecka.
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło właśnie rezolucję krytyczną wobec posunięć polskiego rządu w kwestii reformy sądownictwa. Jak na swoim profilu na Twitterze informuje posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz, mało by brakowało a polska reprezentacja mogła być w ogóle niedopuszczona do obrad. A to z powodu parytetów płci i niewielkiej liczby kobiet mających reprezentować nasz kraj.
Polskie partie wystawiły raptem 4 kobiety, do regulaminowego minimum dla naszego kraju zabrakło najprawdopodobniej jednej
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy jest jednym z dwóch statutowych organów Rady Europy. Składa się z przedstawicieli parlamentów poszczególnych państw, oraz ich zastępców. Podstawowym założeniem kształtowania delegacji jest to, by odpowiadała rozkładowi sił politycznych w krajowych parlamentach.
Jest jednak pewne „ale”. Zgodnie z art. 6.2.a regulaminu zgromadzenia, delegacja musi również zawierać dostateczną liczbę przedstawicieli „niedoreprezentowanej płci”. Odsetek takich przedstawicieli powinien odpowiadać liczebności ich płci w krajowym parlamencie. Absolutne minimum stanowi przynajmniej jedna osoba spełniająca to kryterium.
W polskiej delegacji znaleźć się miało niedostatecznie dużo kobiet. Jedną reprezentantkę wystawiło Prawo i Sprawiedliwość, w przypadku Koalicji Obywatelskiej panie stanowiły 1/3 delegacji klubu. Razem cztery delegatki. Tyle tylko, że w polskim parlamencie kobiety to odpowiednio 28% posłów i 13% senatorów. Uśredniając wychodzi mniej-więcej 25%.
By spełnić przewidziane regulaminem kryteria, Polska powinna wystawić przynajmniej pięć kobiet. Na szczęście, reguły postępowania w takich przypadkach są dostatecznie niejasne, by koniec końców do żadnego wykluczenia nie doszło. Regulamin nie przewiduje w końcu wprost sankcji w przypadku niespełnieniu parytetów płci przez delegację.
Parytety płci to urzeczywistnienie koncepcji „równej reprezentacji” zastępującej faktyczną równość praw
Nie ulega jednak wątpliwości, że niepotrzebnego zamieszania można było uniknąć. Zdaniem Kamili Gasiuk-Pihowicz, winę ponosi rządzące Prawo i Sprawiedliwość. Jest to jakby nie patrzeć największa siła polityczna w polskim parlamencie. Z pewnością byłaby w stanie znaleźć w swoich szeregach więcej niż jedną kobietę. Warto przy tym odnotować, że także PSL i Lewica nie zaprzątały sobie parytetami głowy.
Warto jednak zadać sobie pytanie: czy właściwie parytety płci w organizacjach tego typu są do czegokolwiek potrzebne? Tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy preferujemy faktyczną równość, czy koncepcję równej reprezentacji. Trzeba pamiętać że na zachodzie Europy popularnością cieszy się ta druga – w myśl której nierówności należy niwelować poprzez ciągłe balansowanie pomiędzy stronami. Z tego samego myślenia wywodzie się zresztą chociażby dyskryminacja pozytywna.
Nieważne kim są delegaci do organów takich jak Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy – ważne jest kogo reprezentują
Tyle tylko, że w przypadku organów zrzeszających przedstawicieli państw i stronnictw politycznych dużo ważniejsze od tego kim dane osoby są jest to, kogo dokładnie reprezentują. Czy ktoś spodziewałby się na przykład po sfeminizowanej delegacji polskiej partii rządzącej innego stanowiska w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości?
Niezależnie od kwestii związanej z równością płci, można próbować zrozumieć wiodące polskie siły polityczne. W końcu czy Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy pozwalające przedstawicielom Federacji Rosyjskiej krytykować „niedemokratyczne” zmiany w polskim sądownictwie zasługuje na poważne traktowanie?