Dawno, dawno temu zdarzało się, że nieuczciwi lekarze zgłaszali się do Narodowego Funduszu Zdrowia po pieniądze za zabiegi, których nigdy nie wykonali. Proceder ten zakończył Zintegrowany Informator Pacjenta. Dzięki temu rejestrowi pacjenci uzyskali możliwość sprawdzenia historii świadczonych im usług medycznych, które sfinansował NFZ. Wielu z tej możliwości skorzystało.
Od wziernikowania pochwy u mężczyzny po fałszowanie dokumentacji przeszło półtora tysiąca pacjentów
Zjawisko „martwych dusz” kojarzy się raczej z zamierzchłą przeszłością. Dawniej na listy płac armii często zapisywano fikcyjnych szeregowców, by ich żołd stanowił dodatek do oficerskiej pensji. Okazuje się jednak, że jeszcze w drugiej dekadzie XXI w. można było znaleźć ich odpowiednik w dużym europejskim kraju. Nie w armii, oczywiście. Mowa o polskim systemie ochrony zdrowia. W tym momencie trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nieuczciwych lekarzy z pewnością była miażdżąca mniejszość. Nie da się jednak zaprzeczyć, że takowi się trafiali.
Zintegrowany Informator Pacjenta sprawił, że wiele bardzo podobnych przypadków wyszło na światło dzienne. Mężczyzna po wziernikowaniu pochwy? Zabiegi medyczne w miastach, w których nigdy pacjent nie był? Niewykonane tak naprawdę zabiegi, które rzekomo pacjent przeszedł podczas pobytu w szpitalu? Wiele tego typu historii można do dzisiaj znaleźć w internecie. Zdecydowana większość takich fikcyjnych usług medycznych została „wyświadczona” do 2014 r. To właśnie rok, w którym Zintegrowany Informator Pacjenta został wszystkim zainteresowanym udostępniony.
Fałszywe zabiegi, których wykrycie umożliwił pacjentom Zintegrowany Informator Pacjenta najczęściej zostały „wykonane” przed 1 lipca 2014 r.
Bardzo dużo tego rodzaju historii można znaleźć na portalu Wykop.pl. Niektóre z nich są całkiem świeże. Przykładem może być chociażby historia użytkownika qmox, który to około czterech miesięcy temu odkrył w Zintegrowanym Informatorze Pacjenta, że lekarz najwyraźniej w jego przypadku dokonał siedmiu zgłoszeń na leczenie w mieście, w którym qmox nigdy nie był. Sprawa znalazła swój finał niedawno. Okazało się, że podmiot leczący umowy z NFZ od lipca 2014 r. nie ma a korespondencja wysyłana na jego adres nie jest odbierana.
Granica lipca 2014 r. to w zasadzie cecha wspólna tego typu historii. Odkąd pacjenci są w stanie sprawdzić w internecie historię swojego leczenia, odtąd fałszowanie świadczeń medycznych stało się bardzo ryzykowne. Najwyraźniej na tyle, że niektórzy nieuczciwi lekarze woleli zlikwidować praktykę i rozpłynąć się w powietrzu, niż narażać się na konieczność zwrotu wyłudzonych pieniędzy.
Lekarzom zgłaszającym się po pieniądze za nieprzeprowadzony zabieg grozi nie tylko konieczność zwrotu pieniędzy i zapłacenia kar umownych
To, że o machlojkach dowiedzieli się pacjenci, z punktu widzenia nieuczciwego lekarza, to jeszcze pół biedy. Dużo gorzej, gdy wieści dotarły do NFZ. Problem polega na tym, że fundusz za zabiegi medyczne lekarzom płaci. Jeśli zaś nie zostały faktycznie one wykonane, to przekazane pieniądze zostały z NFZ wyłudzone. Oprócz wysokich kar umownych, wynikających z przepisów rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, przypadkami wyłudzenia pieniędzy z funduszu zainteresować się może prokuratura.
Ile na procederze tworzenia fałszywych świadczeń medycznych stracił Narodowy Fundusz Zdrowia? Jak pisaliśmy w sierpniu, rekordzistka wyłudziła od NFZ aż 272 tys. zł. Wymagało to od niej sfałszowania dokumentacji aż 1600 pacjentów. Dnia 12 sierpniu 2014 r. Gazeta Wrocławska pisała, że do samego dolnośląskiego oddziału funduszu wpłynęły 732 zawiadomienia o możliwości dokonania takiego wyłudzenia. Zintegrowany Informator Pacjenta został uruchomiony 1 lipca tamtego roku. Niestety, samo wyjaśnianie poszczególnych spraw wciąż jeszcze pozostawia wiele do życzenia. Faktem jest jednak, że powstanie Zintegrowanego Informatora Pacjenta zakończyło pewną, niezbyt chwalebną, epokę w historii polskiej służby zdrowia.