Różne rzeczy mogą się zdarzyć w życiu. Niektóre z nich oznaczają nagłą konieczność opuszczenia pracy. Czy to możliwe? Jak najbardziej. Nie trzeba nawet korzystać z urlopu na żądanie. Zgodnie z kodeksem pracy przysługuje nam także zwolnienie z powodu siły wyższej. Trzeba jednak uważać, bo ma ono dość ograniczone zastosowanie.
Jeżeli musimy nagle coś załatwić poza miejscem pracy, to mamy ku temu dwa sposoby
Miejsce pracy nie jest więzieniem. Nikt nas siłą w nim nie trzyma. Trzeba przy tym pamiętać, że wyjście w godzinach pracy może mieć dla nas bardzo przykre konsekwencje. Zdarzyć się jednak może, że absolutnie musimy wyjść coś załatwić. Co w takiej sytuacji? Kodeks pracy przewiduje dwa rozwiązania specjalnie na tego typu szczególne przypadki.
Najbardziej oczywistym wydaje się urlop na żądanie. Jak sama nazwa wskazuje, możemy go wziąć z absolutnie dowolnej przyczyny. Uprawnienie do jego wzięcia wynika z art. 167² przywołanej wyżej ustawy.
Pracodawca jest obowiązany udzielić na żądanie pracownika i w terminie przez niego wskazanym nie więcej niż 4 dni urlopu w każdym roku kalendarzowym. Pracownik zgłasza żądanie udzielenia urlopu najpóźniej w dniu rozpoczęcia urlopu.
Mamy cztery dni w ciągu roku, które mamy prawo w ten sposób wykorzystać. Drugie zdanie może nieco dziwić. Jak w końcu mielibyśmy żądać urlopu już po dniu jego rozpoczęcia? Tak naprawdę chodzi o to, by pracodawca nie był zmuszony do uznawania nieusprawiedliwionych nieobecności w pracy za urlop na żądanie wzięty przez pracownika. Prawdę mówiąc, nie powinien tego robić nawet wtedy, gdy sam nie miałby nic przeciwko.
Może się jednak, że wydarzyło się coś nagłego, co sprawia, że natychmiast musimy wyjść z pracy. Teoretycznie możemy skorzystać z urlopu na żądanie, o ile zostały nam jakieś dni do wykorzystania. Na szczęście nie musimy tego robić, bo w grę wchodzi także zwolnienie z powodu siły wyższej. Tym razem powinniśmy zwrócić uwagę na art. 148¹ §1.
§1 Pracownikowi przysługuje w ciągu roku kalendarzowego zwolnienie od pracy, w wymiarze 2 dni albo 16 godzin, z powodu działania siły wyższej w pilnych sprawach rodzinnych spowodowanych chorobą lub wypadkiem, jeżeli jest niezbędna natychmiastowa obecność pracownika. W okresie tego zwolnienia od pracy pracownik zachowuje prawo do wynagrodzenia w wysokości połowy wynagrodzenia.
Zwolnienie z powodu siły wyższej stanowi niejako uzupełnienie dla urlopu na żądanie
Tym razem nasze zwolnienie z powodu siły wyższej wymaga uzasadnienia. Nie możemy skorzystać z tego rozwiązania pod byle pretekstem. Nie dość, że przyczyną zwolnienia musi być siła wyższa, to jeszcze w grę wchodzą tylko pilne sprawy rodzinne. Dodatkowo te sprawy muszą być spowodowane chorobą lub wypadkiem. Jakby tego było mało, niezbędna jest także natychmiastowa obecność pracownika związana z daną okolicznością.
Najprościej rzecz ujmując, możemy skorzystać ze zwolnienia, jeśli ktoś z naszej rodziny miał wypadek albo się rozchorował. Załóżmy, że nasze dziecko nagle zachorowało, a my musimy zapewnić mu tego dnia opiekę w domu. Może być też tak, że któryś z naszych bliskich miał wypadek. Nie ma przy tym znaczenia, czy chodzi o sprawę życia i śmierci, czy o skręconą kostkę gdzieś na przerwie w szkole. Liczy się to, że nasza obecność gdzieś poza pracą jest niezbędna i że dana sprawa nie może poczekać, aż skończymy pracować.
Co ciekawe, nagłą siłą wyższą nie będzie już konieczność załatwienia jakiejś sprawy w urzędzie. Teoretycznie godziny pracy urzędów pokrywające się z naszymi mogą nam uniemożliwić dotarcie na czas. Nie jest to jednak sprawa rodzinna, tylko nasza osobista. Jeśli zaś komuś przyjdzie do głowy bronić się, że chcemy załatwić sprawę członka naszej rodziny, to przecież automatycznie nasza obecność w urzędzie nie będzie niezbędna. Przede wszystkim jednak nie mamy do czynienia z siłą wyższą. Sprawy administracyjne co do zasady możemy zaplanować z wyprzedzeniem. Tym samym, jeżeli koniecznie musimy takową załatwić w godzinach pracy, to pozostaje nam urlop na żądanie.
Zwolnienie z powodu siły wyższej udzielane jest w zasadzie w ten sam sposób, co urlop na żądanie. Zgodnie z §2 przy pierwszym wniosku o taki urlop w roku powinniśmy zdecydować się, czy rozliczamy się w dniach czy w godzinach. Na podstawie §3 ponownie przesądza, że nie ma mowy o „udzieleniu” nam zwolnienia już po fakcie. Zgodnie z §4 w przypadku zatrudnionych na niepełny etat czas zwolnienia ustala się proporcjonalnie do ich wymiaru czasu pracy.