Mało jest rzeczy tak niesmacznych jak wielkie firmy próbujące udawać świadomość społeczną czy ekologiczną. Sprzedaż żywych karpi coraz częściej budzi sprzeciw ze strony proekologicznie nastawionych klientów? Wiele sklepów rezygnuje z takiego towaru. Żywe karpie w Tesco trafią tymczasem na parkingi przed niektórymi sklepami. Pieniądze w końcu musza się zgadzać.
Sprzedaż żywego karpia to tradycja wywodzą się wprost z czasów PRL – dzisiaj już stopniowo zamiera
Karp na wigilijnym stole to tradycja sięgająca Polski Ludowej. Jest to ryba stosunkowo tania, łatwa w hodowli i dość smaczna jeśli zostanie odpowiednio przyrządzona. Niestety, przez długie lata mieliśmy do czynienia z kolejnym zwyczajem. Żywe ryby można było kupić w każdym większym supermarkecie. Karp spędził resztę okresu przedświątecznego w wannie, by któryś z domowników mógł go własnoręcznie zabić.
Siłą rzeczy sama sprzedaż karpia była dość problematyczna. Zarówno od strony czysto logistycznej, jak i prawnej. Przede wszystkim ryby ściśnięte w stosunkowo niewielkim basenie pachniały dość nieciekawie. To nieco zniechęcało część klientów. Trudno przy tym powiedzieć, jak przebywanie przez rybę w wodzie siłą rzeczy dalekiej od kryształowej czystości wpływało na walory smakowe.
Co więcej, w miarę upływu lat kolejne rządy zaostrzały ustawę o ochronie zwierząt. Jej art. 6 ust. 2 lit. 18) i 19) zostały wprowadzone przede wszystkim z powodu sprzedaży żywych ryb w supermarketach. I tak teraz rybom należy zapewnić dostateczną ilość wody, pokarmu i powietrza. Także w trakcie transportu.
Żywe karpie w Tesco? W żadnym wypadku! …No chyba, że na parkingu
Dodatkowo w ostatnich latach rośnie świadomość ekologiczna społeczeństwa oraz empatia względem zwierząt. Według sondażu CBOS nawet 86% Polaków jest tej praktyce handlowej przeciwna. Wielkie sieci coraz chętniej rezygnują z prowadzenia tak kontrowersyjnej sprzedaży. Przykładem może być chociażby Auchan, Biedronka czy Lidl. W tych sklepach żywego karpia przed świętami Bożego Narodzenia się nie kupi.
Jest także sieć, która na swojej stronie internetowej chwali się dołączeniem do tego grona. Żywe karpie w Tesco mają być w tym roku niedostępne. Jak się okazuje, jest tylko jeden drobny haczyk. O ile sieć nie będzie sama prowadzić sprzedaży żywych ryb, o tyle nie widzi problemu w udostępnieniu swojego parkingu hodowcom.
O sprawie informuje na swoim profilu na Facebooku „Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!”. Prezentuje także stanowisko biura prasowego Tesco:
Bezpośrednio ze strony hodowców trafiły do nas zapytania dotyczące możliwości wynajmu części formalnie zarządzanego przez nas terenu w pobliżu wybranych sklepów. Otrzymaliśmy potwierdzenie, iż producenci planują swoje stoiska w 7 lokalizacjach (…)
Tesco wcale nie oszukuje swoich klientów, co najwyżej wykazuje się cynizmem i obłudą
Należy w tym momencie przyjrzeć się kolejnemu oświadczeniu. Tym razem w jaki sposób sieć argumentuje, że w tym roku żywe karpie w Tesco znajdą się poza ofertą:
Dobrostan zwierząt jest dla nas i naszych klientów bardzo ważny, dlatego zawsze dokładaliśmy wszelkich starań dla zapewnienia najwyższych standardów przechowywania, transportu i sprzedaży żywych ryb. Rozumiemy jednak, iż stale rosnąca grupa klientów krytycznie ocenia sam mechanizm oraz zwyczaj oferowania żywego karpia na sali sprzedaży sklepów. Wierzymy zatem, iż decyzja ta wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów dotyczącym zarówno dobrostanu zwierząt, jak i samej dostępności gotowych filetów czy elementów z karpia w ofercie sklepów.
Czy Tesco wprowadza swoich klientów w błąd? Oczywiście nie. Z całą pewnością nie jest to też nieuczciwa praktyka handlowa. Żywe karpie w Tesco będą poza salą sprzedażową, zgodnie z deklaracją i zobowiązaniami sieci. Tyle tylko, że wyprowadzenie po cichu tej sprzedaży na parking tak naprawdę nijak nie poprawia losu samych zwierząt.
Co więcej, nie ma większego uzasadnienia – skoro żywe karpie w Tesco mają zastąpić filety i inne przetwory. Wygląda więc na to, że najwyraźniej Tesco chciałoby zjeść ciastko i dalej je mieć.
Na dłuższą metę nie da się jedynie udawać etycznego i zaangażowanego społecznie oraz ekologicznie biznesu
Z całą pewnością sieć chciała skorzystać z okazji do poprawy wizerunku. Jednocześnie jednak nie chce rezygnować z zysków generowanych przez sprzedaż żywych ryb. Hodowcy oferujący żywe karpie ze sklepowych parkingów wydają się wręcz złotym interesem. W końcu całą organizacje sprzedaży muszą wziąć na siebie. Podobnie jak ryzyko za ewentualne naruszenie chociażby ustawy o ochronie zwierząt.
Niestety, dla Tesco, żyjemy w czasach, w których tego typu manewry dość szybko mogą zostać ujawnione opinii publicznej. Komentujący cała sprawę internauci czują się zbulwersowani i oszukani. Także media szybko zaczęły wytykać brytyjskiej sieci co najmniej obłudę. Wygląda na to, że w efekcie wizerunek Tesco może tylko ucierpieć.
Być może samo Tesco, oraz inne przedsiębiorstwa, wyciągną na tej historii nauczkę. Na dłuższą metę faktyczne prowadzenie etycznego biznesu opłaca się bardziej, niż udawanie. Do tego jest obarczone dużo mniejszym ryzykiem.