Marka działa online w ponad 40 sklepach w 25 krajach, a także m.in. w Wielkiej Brytanii, Norwegii i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Obsługuje ok. 100 tys. zamówień miesięcznie, z czego zdecydowana większość realizowana jest tego samego dnia. W Polsce obecna jest od dawna, ale dotąd wyłącznie w formule internetowej. Teraz testuje model hybrydowy – showroomy połączone z aplikacją „wirtualnego lustra” do przymierzania okularów online i systemem szybkich zamówień.
Na papierze wygląda to na kolejny przykład ekspansji środkowoeuropejskiej firmy, która wyrosła na silnym e-commerce i próbuje przejąć część rynku offline.
Ale warto postawić pytanie: z kim Alensa będzie w Polsce konkurować?
Rynek optyczny w Polsce od lat rośnie, i to w tempie wyraźnie przekraczającym średnią inflację. Według szacunków, wartość całego sektora przekroczyła już 5 miliardów złotych rocznie. Pandemia, zamiast go zatrzymać, tylko wzmocniła – praca zdalna, ekspozycja na ekrany i zmiana stylu życia sprawiły, że wzrosła liczba diagnoz wad wzroku, a z nią – zapotrzebowanie na korekcję. Blisko połowa Polaków korzysta dziś z okularów lub soczewek.
W segmencie stacjonarnym dominują przede wszystkim duże sieci franczyzowe i kapitał zagraniczny. Grupa EssilorLuxottica (Francja/Włochy), właściciel marek takich jak Ray-Ban i operator salonów GrandOptical czy Sunglass Hut, ma silną pozycję w dużych miastach. Obok działa Vision Express, należący do brytyjskiego koncernu GrandVision (obecnie również w rękach Essilora), z siecią ponad 200 salonów w całej Polsce. Kolejny mocny gracz to Kodano/Optyk Express – polska marka rozwijana przez firmę Tronet, która również postawiła na ekspansję hybrydową: ecommerce plus salony stacjonarne. Ich podejście do rynku – szybkie zamówienia i konkurencyjne ceny – jest zbliżone do tego, co proponuje Alensa.
Właśnie w tym krajobrazie Alensa będzie musiała znaleźć swoje miejsce
Jej zaletą może być technologiczne zaplecze – magazyn z 500 tys. opakowań soczewek i autorskie narzędzia do dopasowywania oprawek przez internet, co skraca i upraszcza proces zakupowy. Ale wejście na rynek stacjonarny w Polsce to zupełnie inna gra – z barierami lokalowymi, kosztami personelu i przyzwyczajeniami klientów. W Pradze i Budapeszcie zadziałało – czy zadziała w Warszawie?
Na razie zapowiedziano dwa showroomy, ale jeśli model się sprawdzi, zapewne pojawią się kolejne. To dobry moment, by obserwować, jak internetowi liderzy próbują sił w świecie offline – i czy uda im się złamać dotychczasowe układy sił na polskim rynku optycznym.