To już koniec marzeń o cudownym leku na covid-19. Wyniki badań zleconych przez Ministerstwo Zdrowia są jednoznaczne. Pacjentom amantadyna nie pomaga bardziej niż placebo. W trakcie konferencji prasowej prof. Adam Barczyk ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego stwierdził wprost, że nie ma w tym przypadku żadnej różnicy.
Najwyraźniej to już koniec marzeń o cudownym leku na covid-19
Przeciwnicy programu szczepień przeciw koronawirusowi bardzo często posługują się hasłem, że należy dać lekarzom leczyć pacjentów. Pytanie tylko czym? Cudownym lekiem na covid-19 miała być amantadyna, stosowana w leczeniu choroby Parkinsona. Właściwie przez cały zeszły rok Polacy wykupywali zawierający amantadynę preparat Viregyt–K z apteki próbując leczyć się na własną rękę. W pewnym momencie leku z tego powodu po prostu zabrakło.
Rzekome zastosowanie amantadyny w przypadku zakażonych koronawirusem propagował dr Włodzimierz Bodnar. Wystarczyć miało kilka dawek leku i choroba po 48 godzinach powinna ustąpić. Pozostali lekarze byli co do tego faktu dość sceptyczni. Przez cały czas dyskusji nad amantadyną w środowisku medycznym przeważała opinia, że nie ma badań, które by potwierdzały skuteczność tego leku. Zwracali przy tym uwagą, że mowa o leku neurologicznym a jego stosowanie może prowadzić do szeregu skutków ubocznych.
Ministerstwo Zdrowia, dość opornie, zdecydowało się przeprowadzić badania kliniczne amantadyny pod kątem leczenia covid-19. To właściwie najlepsze, co można było w takiej sytuacji zrobić. W badaniu wzięło udział 149 osób chorych, 78 osób otrzymało prawdziwy lek, a 71 placebo. W piątek poznaliśmy ich wyniki. Trudno mówić o jakiejkolwiek wątpliwości. Amantadyna nie pomaga bardziej niż placebo.
Prof. Adam Barczyk ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego stwierdził w trakcie konferencji prasowej, że nie ma w tym wypadku żadnej różnicy. Wyniki badania klinicznego okazały się przy tym na tyle jednoznaczne, że zdecydowano się nie czekać z ich ujawnieniem opinii publicznej. Prezes Agencji Badań Medycznych Radosław Sierpiński przyznał zaś, że w związku z takimi a nie innymi wynikami dalsza rekrutacja do badania zostaje przerwana.
Czy pacjenci w ogóle uwierzą w to, że amantadyna nie pomaga na koronawirusa? Zawsze znajdą się tacy, którzy uważają, że wiedzą lepiej
Sierpiński wyraził przy tym nadzieję, że wyniki badania klinicznego przerwą wreszcie dyskusję na temat stosowania amantadyny do leczenia covid-19. Czy jednak aby na pewno można liczyć na taki rezultat? To niestety dość wątpliwe. W końcu cały problem ze środowiskiem zwolenników medycyny alternatywnej bierze się stąd, że nie wierzą oni w wyniki badań i osiągnięcia współczesnej nauki. Mówiąc wprost: wierzą, że wiedzą lepiej. Problem dotyczy także antyszczepionkowców i piewców skuteczności amantadyny.
Jasne stwierdzenie, że amantadyna nie pomaga na covid-19 ma jednak szereg dość istotnych konsekwencji. Wyniki badania klinicznego zamykają drogę do uznania leku za właściwą kurację w przypadku zakażenia koronawirusem. Tym samym lekarze nie powinni podawać amantadyny pacjentom. Warto przy tym wspomnieć, że przychodnia Optima z Przemyśla została już objęta zakazem stosowania tego leku w przypadku chorych na covid-19. Mowa o pierwszej placówce w Polsce, w której stosowano amantadynę w tym celu.
W trakcie konferencji prasowej poruszano także wątek odpowiedzialności zawodowej lekarzy, którzy jednak uparliby się leczyć covid-19 amantadyną. Rzecznik Praw Pacjenta przyznał, że będzie takie przypadki rozstrzygał, jako organ uprawniony. Równocześnie Bartłomiej Chmielowiec przypominał.
Amantadyna nie jest zalecana w leczeniu covid w żadnych rekomendacjach – polskich, europejskich czy też amerykańskich. Nie ma żadnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby skuteczność i bezpieczeństwo leczenia COVID-19 przy pomocy amantadyny
Warto także wspomnieć, że równolegle trwa także drugie badanie kliniczne. Jego wyniki powinniśmy poznać za klika dni. Jeżeli ponownie okaże się, że amantadyna nie pomaga pacjentom covidowym, to chyba temat będzie można uznać za całkowicie zamknięty.