Arcybiskup Jędraszewski zdążył już zostać twarzą bezpardonowej walki ze środowiskiem LGBT. Teraz metropolita krakowski miał zwolnić pracownice swojego biura prasowego. Komunikat ze strony kurii wskazuje na dość dziwne kryterium doboru osób przeznaczonych do zwolnienia. Tymczasem Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, prosi kurię o wyjaśnienia.
Arcybiskup Jędraszewski mógł nie zdawać sobie sprawy z tego, jak bardzo jego słowa wpłyną na podgrzanie sporu politycznego w Polsce
Metropolita krakowski, arcybiskup Marek Jędraszewski, nie ma ostatnio zbyt dobrej prasy – przynajmniej w tej mniej konserwatywnej części społeczeństwa. Punktem zapalnym była fragment jego kazania z okazji rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Arcybiskup Jędraszewski stwierdził wówczas: „Czerwona zaraza już po naszej ziemi nie chodzi. Co wcale nie znaczy że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. (…) Nie czerwona, ale tęczowa„. To bardzo mocne słowa, z pewnością zawierające dużą dozę przesady.
Warto zauważyć, że słowa te padły zaraz po serii incydentów na paradach równości, uważanych przez osoby wierzące za profanację symboli religijnych. W tym także nie tylko wizerunku Matki Boskiej, ale też całego katolickiego nabożeństwa. Trzeba przyznać: niekoniecznie bez powodu. Faktyczna obraza uczuć religijnych z pewnością mogła mieć parokrotnie miejsce. Niestety, słowa arcybiskupa wpisały się w eskalację sporu pomiędzy katolikami a środowiskami LGBT+. Co gorsza, nastroje te wykorzystała politycznie partia rządząca a walka z „ideologią LGBT” i „ochrona rodziny” przez długi czas nadawała ton kampanii wyborczej.
Kolejny front wojny ideologicznej w biurze prasowym metropolity? Wersje kurii i zwolnionej pracownicy są w niektórych miejscach rozbieżne
Być może arcybiskup Jędraszewski postanowił stworzyć nowy zespół swojego biura prasowego właśnie z powodu niemożności opanowania całej sytuacji pod względem medialnym, czy wizerunkowym. Jeśli tak faktycznie było, to można śmiało powiedzieć, że posunięcie to zaowocowało kolejnym kryzysem. Stworzenie nowego zespołu oznaczało konieczność zakończenia współpracy z dotychczasowymi pracownicami. Zwolnionych miało zostać pięć kobiet, matek z dziećmi, praktycznie z dna na dzień. Wcześniej ani arcybiskup Jędraszewski, ani inni przełożeni moeli nie zgłaszać żadnych merytorycznych uwag co do pracy biura. O całej sprawie informowała zresztą jedna z nich, Joanna Adamik. Kobieta od trzech lat kierowała biurem prasowym.
Kuria postanowiła ustosunkować się do stawianych zarzutów. Z całą pewnością, zaprzeczyła niektórym zarzutom. Otóż, umowa cywilnoprawna z Joanną Adamik miała zostać rozwiązana na jej wyraźną prośbę, z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia. Co więcej, zwolnione miały zostać łącznie trzy kobiety, nie pięć. Trzeba przyznać, że takie dementi daje troszeczkę do myślenia – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, która strona wypowiedziała umowę. Niestety, kuria popełniła przy tym kolejny wizerunkowy błąd, skutecznie odwracający uwagę opinii publicznej od tych rozbieżności w wersjach wydarzeń. W oświadczeniu padło stwierdzenie: „Natomiast dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej„. Od strony czysto PRowej to nie strzał do własnej bramki – to wręcz samobójstwo.
Zakaz dyskryminacji obejmuje także umowy cywilnoprawne, co wynika z prawa Unii Europejskiej
Nie da się ukryć, że gdyby kryterium predestynującym pracownice do zwolnienia z pracy był ich stan cywilny, mielibyśmy do czynienia z przejawem dyskryminacji. Warto przy tym zauważyć, że cywilnoprawny charakter umów nie sprawia, że nagle pracodawca może sobie na takie zachowanie pozwolić. Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania stanowi akt, który obejmuje ochroną przed dyskryminacją także warunki podejmowania i wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej. Osoba dotknięta takim traktowaniem może ubiegać się o stosowne odszkodowanie.
Co ciekawe, z pewnością strona kościelna powołałaby się na art. 5 pkt 7) ustawy. Przepis ten pozwala kościołom organizacjom świeckim, na stosowanie kryterium religii, wyznania i światopoglądu. Wyjątek ten dotyczy także związków wyznaniowych, a nawet ideologicznie zaangażowanych organizacji świeckich. Oczywiście, nie jest to prawo absolutne. Trzeba by jeszcze dowieść, że na konkretnym stanowisku kierowanie się światopoglądem zgodnym ideologią pracodawcy jest na danym stanowisku niezbędne. W tym konkretnym przypadku dochodzi kolejny problem. Kuria musiałaby jeszcze udowodnić, że nie-bycie mężatką i samotne wychowywanie adoptowanego dziecka w czymś się kłóci z nauczaniem Kościoła. Co, jak się łatwo spodziewać, jest wysoce wątpliwe.
Zwolnienie pracownic tylko dlatego, że nie mają mężów byłoby przejawem dyskryminacji: taką możliwość chce sprawdzić Adam Bodnar
Tymczasem sprawą sporu pomiędzy metropolią krakowską a jej byłymi pracownicami zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Wirtualna Polska podaje, że Adam Bodnar poprosił kurię o dodatkowe wyjaśnienia co do tych zwolnień. Rzecznik zaznacza przy tym, że skoro ma do czynienia z organizacją prywatną, ta nie ma obowiązku odpowiadać na taką prośbę. Jednocześnie jednak zadeklarował chęć zwrócenia się do Państwowej Inspekcji Pracy o przeprowadzenie kontroli. Ot, tak na wszelki wypadek.
Wydaje się przy tym, że arcybiskup Jędraszewski naprawdę nie ma szczęścia do pracowników zajmujących się kontaktami z mediami. Jednocześnie krakowska kuria powinna pamiętać, że taki pracownik może – jeśli uzna, że został źle potraktowany – zmienić front. Zwłaszcza wtedy, gdy akurat były pracodawca toczy wojnę z tą czy inną ideologią.