REKLAMA
  1. Home -
  2. Technologie -
  3. Areszt i mandat za ładowanie smartfona z publicznego gniazdka
Areszt i mandat za ładowanie smartfona z publicznego gniazdka

W wielu miejscach publicznych dostępne są gniazdka elektryczne. Okazuje się, że korzystanie z nich może skończyć się aresztem oraz grzywną.

Nieczęsto słyszy się, że żeby ktoś został zatrzymany za ładowanie baterii w swoim telefonie. A przecież nowe smartfony szybko wyładowują akumulatory i podłączanie ich do prądu to codzienność. Okazuje się jednak, że w świetle prawa – także polskiego – takie działanie może stanowić wykroczenie.

Opisywana historia miała miejsce w Londynie. 45-letni mężczyzna podczas podróży miejską koleją skorzystał z zamontowanego w wagonie gniazdka elektrycznego. To jednak było przeznaczone jedynie do użytku służb sprzątających. W związku z tym, został zatrzymany przez policję, a próby stawiania oporu skończyły się aresztowaniem i mandatem.

REKLAMA

Jak tego typu sprawa potoczyłaby się w Polsce? Nie mamy jeszcze co prawda przepisów definiujących „nielegalne ładowanie”, ale art. 278 kodeksu karnego mówi jasno o kradzieży prądu. Oczywiście, te regulacje mają zazwyczaj zastosowanie w przypadku oszustw na większą skalę, niż chwilowe doładowanie akumulatora.

O nielegalnym pobieraniu paliw lub energii mówi także art. 57 ustawy o prawie energetycznym. W myśl tych przepisów może być na nas narzucona odpowiednia dla taryfy dystrybutora prądu opłata. W praktyce jednak dla wielu modeli smartfonów codzienne ładowanie nawet przez rok nie generuje kosztów wyższych, niż ledwie kilka złotych. Ciężko więc mówić o egzekwowaniu kary za pół godziny podpięcia ładowarki USB.

REKLAMA

Jakie więc w praktyce spotkają nas konsekwencje, jeśli w szkole czy kawiarni bez zgody obsługi będziemy ładować prywatne urządzenia elektryczne? Gdy dojdzie do wezwania policji prawdopodobnie skończy się na pouczeniu lub – w najgorszym razie – na mandacie. Za kradzież prądu prawo przewiduje nawet karę pozbawienia wolności do lat 5, jednak gdy suma strat nie przekroczy 437,50 zł, jest to jedynie wykroczenie, które podlega lżejszemu traktowaniu.

[box_kontakt]

REKLAMA

Większości tego typu sytuacji da się uniknąć w dwóch krokach. Po pierwsze, należy czytać oznaczenia w okolicy gniazdka. W londyńskim wagonie były bowiem wyraźne znaki, że pasażerowie nie mogą samowolnie podłączać swoich urządzeń. Po drugie, jeśli naprawdę musimy doładować smartfon w restauracji – zapytajmy o zgodę obsługę. Wyjątkowo, w większości przypadków nie musimy mieć zezwolenia np. gdy przebywamy w szpitalu.

Problemy z prawem nowych technologii, potrzebujesz pomocy prawnika? Z redakcją Bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, który solidnie, szybko i tanio pomoże rozwiązać Twój problem. Opisz go pod adresem e-mailowym [email protected], a otrzymasz bezpłatną wycenę rozwiązania sprawy.

REKLAMA
Dołącz do dyskusji

zobacz więcej:

Najnowsze
Warte Uwagi