Partnerzy serwisu:
Energetyka Gospodarka Państwo

Atom i CPK powinny być nową ciepłą wodą w kranie

Marcin Chmielowski
01.07.2024
Atom i CPK powinny być nową ciepłą wodą w kranie

“Dopóki będę obecny w życiu publicznym, wolę politykę, która gwarantuje, jak niektórzy mówili złośliwie, ciepłą wodę w kranie” – tak lata temu powiedział Donald Tusk, który znowu jest premierem. Cóż, wychodzi na to, że ma teraz okazję dotrzymać słowa.

Po drodze oczywiście “ciepła woda w kranie” stała się synonimem dbania przez rządzących tylko o materialny dobrobyt rządzonych, uciekania w zarządzanie i odwrót od polityki wielkich idei. Tych jednak, piszę to jako ideowiec, mamy dostatek. A właśnie coraz gorzej jest u nas z zarządzaniem. Na pewno receptą na nie byłoby oddanie przez państwo większości swoich prerogatyw wolnemu rynkowi – i pozwolenie ludziom działać. W tak zwanym międzyczasie, państwo będzie jednak realizować swoją własną aktywność. Skoro tak, to niech to niech już robi mądrze. Na przykład przykładając rękę do budowy elektrowni atomowej i CPK. Projektów, które mogą być nową ciepłą wodą w kranie. Odwrotem od przeideologizowania w polityce. I to aż z dwóch powodów.

Po pierwsze, są to projekty które można realizować ponad podziałami. Tani prąd w gniazdku i możliwość wejścia w konkurencję z największymi europejskimi lotniskami nie mają barw partyjnych czy ideowych. To po prostu opłacalne rozwiązania w których, sorry, taki mamy klimat, realizacji weźmie udział sektor publiczny, ale które w zamierzeniu mogą służyć wszystkim. Jest to ogromna wartość i niestety wielu polityków nie będzie umiało z niej skorzystać. No ale na planszy jesteśmy jeszcze my, obywatele i podatnicy. 60% z nas uważa, że budowa CPK powinna być kontynuowana, poparcie dla budowy elektrowni atomowej jest nieco wyższe i ma wynosić 66%. Nie jest to żadna przytłaczająca większość. Ale w kraju do śmieszności wewnętrznie skłóconym, dobrze ponad połowa zwolenników jakiegoś pomysłu to już naprawdę wysoki wynik. Powinniśmy o tym pamiętać rozliczając tych polityków, którzy za wszelką cenę chcą upolitycznić poważne, infrastrukturalne budowy.

Po drugie, większość ludzi zawsze i wszędzie będzie wolało żyć lepiej niż gorzej. Tak, słowa Henryka Goryszewskiego o tym, że nie jest ważne, czy w Polsce będzie dobrobyt, ważne, aby była ona katolicka, na pewno podziela część naszych rodaków, ale większość z nas wybierze dobrobyt – który przecież może współistnieć również z celami takimi, jak czyjaś wiara. Dobrobyt akurat, przynajmniej z mojej libertariańskiej perspektywy, powinniśmy móc sobie zapewniać sami, a rolą państwa powinno być nieprzeszkadzanie nam w realizacji milionów prywatnych planów prorozwojowych. I ewentualnie ściganie i karanie tych, którzy łamią reguły gry, takie jak “nie zabijaj” i “nie kradnij”.

Polska nie jest jednak państwem libertariańskim i nawet libertarianie muszą się jakoś urządzić w tej rzeczywistości, jaką mamy (i którą powinniśmy zmieniać). Projekty pozwalające mieć większy, a nie mniejszy “tort dobrobytu”, nawet jeśli zrealizowane przy udziale państwa, to cały czas coś, co jest po prostu mniej złe, w obecnych warunkach, w których alternatywą są bezproduktywne wojenki o sprawy światopoglądowe – jest to wręcz coś dobrego. Ciepła woda w kranie może być tańsza wtedy, kiedy ogrzejemy ją energią z elektrowni atomowej.

I właśnie na tym polega pozytywna rola tych na razie bardziej projektów niż budów. Tak, dla mnie rola państwa w gospodarce jest za duża. Ale czy nie jest aby taka sama w sprawach światopoglądowych? Jeśli tak, warto aby państwo ingerujące robiło to w sposób bardziej znośny, nawet jeśli będą spełnione pewne warunki – prorozwojowy. Ciepła woda w kranie tym razem może przyjąć namacalne kształty i służyć nam wszystkim. Dzięki lepszej infrastrukturze wszyscy też możemy się bardziej bogacić. Skoro już płacimy podatki, to niech będą mądrze wydane.