Anna-Maria się wściekła. Jej koleżanka z lewicy chce jakichś pociągów dla Polski zamiast jęczeć kolejny tydzień o aborcji

Państwo Dołącz do dyskusji
Anna-Maria się wściekła. Jej koleżanka z lewicy chce jakichś pociągów dla Polski zamiast jęczeć kolejny tydzień o aborcji

Pysznie rozpoczął się ten czwartek w darmowym serwisie społecznościowym Twitter. Polska lewica jest w rozsypce ideologicznej i organizacyjnej od dawna, a teraz jeszcze zaczęto gnębić osoby, które w tym bagnie (zgotowanym im przez siebie, ale trochę też przez schetynizującego lewicę Donalda Tuska) nie chcą się urządzać.

Posłanka Paulina Matysiak to posłanka Partii Razem, a stali czytelnicy Bezprawnika doskonale wiedzą, że akurat ja do tej partii mam mniej więcej taki stosunek, jak Robert Lewandowski do tańców latynoskich. Nie lubię, nie ufam, mam złe przeczucia i wiem, że to się może bardzo źle skończyć.

Posłanka, która jeździła koleją

Ale trzeba oddać posłance Matysiak, że jest jedną z wyróżniających się osób na polskiej scenie politycznej: cechuje ją sumienność, pracowitość, otwartość na różne rozwiązania i opcje polityczne, byle realizować projekty które są dla niej ważne. Czyli dokładnie tak, jak to powinno wyglądać. Swego czasu miała nawet sejmowy, czysto zawodowy „bromance” z Dobromirem Sośnierzem i nagle okazywało się, że nawet Razemitka jest w stanie współpracować z Konfederatą dla dobra Polski, gdy reszta jej koleżanek i kolegów wolała na widok „faszystów” wymiotować w świeżo wydrukowane na oczywiście ekologicznym papierze felietony z Krytyki Politycznej.

Paulina Matysiak ma też swojego „konika”. To nie jest jakiś górnolotny konik typu medycyna, ekonomia, prawo. Przeciwnie, to po prostu pociągi. Nie brzmi to ambitnie, ale jest dokładnie na odwrót. Nikt nigdy nie dojechał Konstytucją do lepiej płatnej pracy w innym województwie. Byłoby naprawdę fajnie, gdybyśmy mieli 460 posłów i każdy by się interesował (nie mówię już nawet o specjalizacji) tak prozaiczną kwestią, jak kolej. Posłanka od lat mówi o wykluczeniu komunikacyjnym, które jest zauważalnym problemem w naszym kraju (gdy równocześnie sieci kolejowe podbijają zachód Europy czy Chiny).

Jeśli dobrze kojarzę to posłanka jest z Kutna. Z tego samego Kutna, przez które ja musiałem jeździć z Płocka do Warszawy, jeśli tylko zachciałem się do niej wybrać pociągiem. Był to zresztą jeden z nielicznych pociągów, które w ogóle z tego Płocka odjeżdżają. A myślę, że i tak nie miałem powodów do narzekania, przynajmniej na tle wielu moich rodaków.

Na końcu tego akapitu będzie krótko o Andrzeju Dudzie w Chinach, ale to ważne

Matysiak znana jest jako popularyzatorka kolei. Osoba, która dobrze rozumie jej znaczenie strategiczne i cywilizacyjne. Nie jest więc jakimś przesadnym zaskoczeniem, żę posłanka jest zwolenniczką projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego, którego zamysł powstał dziesiątki lat temu, realizację rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość, a rząd Donalda Tuska od przejęcia władzy na każdy możliwy sposób stara się zaś sabotować i obrzydzać. Projekt CPK miał zostać zaorany, jednak gigantyczna presja społeczna, zaangażowanie wielu osób, w tym nawet wyborców Koalicji Obywatelskiej (pozdrawiam i – z perspektywy ostatniego półrocza – chyba też przepraszam), sprawiło że ostatecznie projekt „ma być kontynuowany”. Czy tak będzie w istocie, to ja mam co do tego uzasadnione wątpliwości. Natomiast już teraz widać, że to chyba nie będzie to samo CPK, które pierwotnie planowano.

Jedną z głównych ofiar tego nowego projektu jest między innymi zamiar połączenia ze sobą Polski w taki sposób, by ludzie z zadupia nie byli skazani na zapomnienie i ten jeden autobus kursujący do ich miejscowości pod Sanokiem co niedzielę. W wizji Koalicji Obywatelskiej priorytetem jest połączenie ze sobą największych miast, które już teraz są jakoś tam połączone, mimo że ludzie z wielu różnych powodów: finansowych, psychicznych, pracy zdalnej, rodzinnych itd. coraz częściej sami rozglądają się za porzucaniem dużych aglomeracji, które często stają się zresztą bastionem narkotyków, niekontrolowanej nielegalnej migracji i rodzącej się na nowo przestępczości gangów (jeśli troszkę przesadzam, to wróćcie sobie do tego tekstu za 5 lat od dziś i będzie nawet zbyt łagodnie).

Kilka dni temu prezydent Andrzej Duda miał bardzo dobrą wizytę w Chinach. Przez kilkanaście godzin czytałem tweety, rzekomo wyedukowanych debili, rechoczące, kpiące z tego, co pisowski prezydent robi „konfabulując z pozycji klauna w totalitarnym państwie”. A potem nagle nieoczekiwanie premier Donald Tusk podziękował prezydentowi za udane reprezentowanie interesu Polski za granicą, co było bardzo fajną i zdecydowanie zasłużoną reakcję (bo przecież Andrzej Duda rzeczywiście miewa wiele porażek w polityce zagranicznej, ale od samego początku było widać, że w tym wypadku jest dobrze). Podobała mi się ta reakcja premiera Tuska, ponieważ miała w sobie coś z normalności, która jest dziś w polityce polskiej towarem deficytowym.

Posłanka Matysiak chce interesu Polski, więc uznano, że działa wbrew interesowi Lewicy

Ktoś kiedyś napisał myśl, która bardzo mi zapadła w pamięci: „jesteśmy jak mieszkańcy Konstantynopola, którzy debatują jakiej płci są anioły, gdy Osmanowie stoją u ich bram„. Mam niestety przykre wrażenie, że w podobnym stanie jest dziś Europa Zachodnia i sama Polska. Dlatego jeśli ktoś widzi jak zmieniła się sytuacja, jak nie na miejscu są dyskusje o tym czy Donek jest wyższy od Kaczora, jak ważniejsze sprawy stoją dziś przed Polską, to powinien być naszym cennym zasobem, który należy pielęgnować, chronić, niezależnie czy jest z Platformy, PiS-u, Konfederacji czy nawet Razem.

Dlatego Horała z PiS i Matysiak z Razem postanowili dziś zainicjować ruch społeczny „Tak dla rozwoju”, który między innymi ma patrzeć władzy na ręce w sprawie CPK. Słusznie, bo rząd Donalda Tuska pokazał już, że w kwestii CPK jest kompletnie niewiarygodny. Ja nie wiem czy prawdziwa jest popularna narracja, że to Niemcy kazali mu ten projekt uwalić, czy może grupy lobbingu mają swoje plany na polski transport, a może po prostu projekt „pachnie Kaczorem” i dla zasady Platforma Obywatelska chce go zniszczyć. Stan gry na czerwiec 2024 jest taki, że nie wierzę w ani jedno słowo i ani jeden gest rządu Donalda Tuska w sprawie CPK. I dobrze by było, by obywatele dalej pilnowali tego projektu. Trudno nawet powiedzieć czy ten projekt naprawdę ma ręce i nogi, bo z jednej strony jego zwolennicy zasypują nas danymi, raportami i inicjatywami, a Platforma Obywatelska przez ostatnie pół roku mówiła, że CPK to głupota „bo tak”, by na końcu ogłosić, że jednak robi CPK i że jest to wielki sukces wizji Donalda Tuska.

Anna-Maria Żukowska zachowała się jak najgorsza lewicoza

Anna-Maria Żukowska to też polityczka lewicy, ale ulepiona zupełnie z innej gliny. Choć jest młodą nadal kobietą, to mam wrażenie, że była przy wyprowadzaniu sztandaru PZPR. Wywodzi się z SLD-owskich struktur trwania przy władzy. Jak to mówią na mieście, jest lewicowcem w necie, ale zwykłym zgranym politykiem lewicy w świecie. Czasem nazywana „Korwinem Lewicy”. Głośno wygłasza swoje radykalne lewicowe tezy światopoglądowe, absolutnie żadnej nie wprowadziła w życie (zresztą, podobnie jak Partia Razem, które z jednej strony kreuje się na wielkich demokratów, a z drugiej odrzuca, że 98% Polaków NIE chce ich wizji Polski – ale jak najbardziej mogą i powinni podrzucać sensowne pomysły np. na pociągi). Ile Ann-Marii Żukowskich potrzeba, by Polska stała się krajem lewicowym? Anna-Maria Żukowska nie może niczego zmienić.

To oczywiście tylko żart, Anna-Maria Żukowska może zmienić bardzo dużo w swojej własnej partii. Na przykład może wesprzeć koleżankę Paulinę Matysiak, która obecnie jest jedynym z powszechnie rozpoznawalnych polityków lewicy, którzy nie są powszechnym pośmiewiskiem: nie słynie z kariery rentiera, nie mobbinguje swoich pracowników, nie chce wieść życia paprotki od siedzenia w 14. rzędzie ław poselskich do klepania głosów jak sobie szef wymyśli. Co robi Anna-Maria Żukowska? No a co miałaby niby robić? Mówi „Paulinko, kochanie, twoje miejsce jest w kuchni”, tylko w sposób dopasowany do inkluzywnego języka postępowej translewicy XXI wieku.

To jest oczywiście gol do własnej bramki i wystawienie trzech kolejnych piłek wszystkim tym, którzy czekają na ostateczny krach polskiej lewicy. Matysiak mówi „Chcemy łączyć obywateli, organizacje i polityków różnych opcji wspierających inwestycje kluczowe dla rozwoju Polski.”, Żukowska odpowiada „działanie niezgodne z interesem Klubu”.