Co chwila pojawiają się informacje, że duże miasta zakazują wjazdu autom z silnikami wysokoprężnymi, ale tego jeszcze nie było. Zakazy wprowadzają dwa niemieckie Essen i Gelsenkirchen, a przy okazji ograniczenie obejmie część bardzo ruchliwej autostrady. Autostrada bez diesla? Jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia.
Oba miasta leżą w Zagłębiu Ruhry, a to gigantyczna aglomeracja na zachodzie Niemiec. Od 1 lipca przyszłego roku po wyznaczonych terenach będą mogły się poruszać tylko auta spełniające przynajmniej normę Euro 5, natomiast od 1 września minimalnym wymogiem będzie norma Euro 6. Nie byłoby może w tym nic szokującego – w końcu wiele niemieckich miast wprowadziło lub chce wprowadzić zakazy dla diesli – w tym Hamburg, Stuttgart, Berlin czy Monachium. Jednak tym razem sytuacja jest wyjątkowa, bo powstanie… autostrada bez diesli.
Niemiecka A40. Autostrada bez diesli
Autostrada A40 nie należy może do największych w Niemczech, ma około 100 km, jednak ma kluczowe znaczenie w tym kraju. Łączy Dortmund z Straelen i przebiega przez wyjątkowo zatłoczone tereny. Droga przecina też miasto Essen. No właśnie – i przez to na niej też będzie musiał obowiązywać zakaz. Nie będzie dotyczył całej A40, ale odcinek w Essen. Na pewno niesłychanie to skomplikuje życie kierowcom niespełniających coraz to ostrzejszych norm diesli. W końcu aby przejechać całą A40 ze starym dieslem, trzeba się będzie niesłychanie nagimnastykować. Zatem określenie autostrada bez diesli nie jest przesadą – mimo, że zakaz obejmie tylko jeden odcinek.
Stare diesle jadą do Polski
Polacy sporo jeżdżą po niemieckich autostradach – i trudno się dziwić, to dla nich swojego rodzaju „brama” na zachód Europy. Przez A40 można się na przykład dostać bezpośrednio do Holandii.
Czemu to ważne? Z dwóch powodów. Po pierwsze, skoro w Niemczech jest coraz więcej ograniczeń dla starszych diesli, to Niemcy coraz chętniej się ich pozbywają. I to widać po statystykach – stare niemieckie diesle coraz częściej zalewają Polskę. Na naszym rynku motoryzacyjnym cena ciągle jest najważniejsza, więc jak Niemiec pozbywa się starego Golfa czy Passata TDI, to trudno nie skorzystać.
Kłopot w tym, że ceną takich „okazji” jest to, że stajemy się znowu graciarnią Europy. A jakość powietrza mamy dużo gorszą od Niemców, więc powinno nam zależeć, by najbardziej szkodliwe silniki jednak do nas nie trafiały…
Okazuje się jednak, że polskich kierowców ze starymi dieslami czeka drugi kłopot. Nawet jak kupią pojazd za świetną cenę od Niemca, to może się okazać, że wyruszenie nim w zagraniczną trasę będzie mocno problematyczne. Bo nawet na autostradach pojawiają się zakazy…
Krucjata Niemców przeciwko dieslom może oczywiście zaskakiwać. W końcu to w tym kraju na takich silnikach jeszcze kilka lat temu nieprawdopodobne pieniądze robiły firmy z koncernu VW, perły w koronie niemieckiej gospodarki. Teraz wszystko się odmieniło i Niemcy mówią dieslom „stop”. Czy tego chcemy, czy nie – w końcu będziemy się musieli dostosować i my. Tylko pewnie do tego czasu zaleje nas morze aut ze starymi dieslami zza Odry…