Wysokie ceny węgla zwrócił uwagę mediów na biedaszyby, w których surowiec pozyskiwany jest na niewielką skalę chałupniczymi metodami. Taki sposób wydobycia węgla jest niezgodny z przepisami ustawy prawo geologiczne i górnicze. Kara jednak nie jest zbyt wysoka.
Nielegalne wydobycie węgla w biedaszybach najczęściej nie stanowi przestępstwa, lecz wykroczenie
Biedaszyby to zjawisko, o którym było dość głośno w czasach transformacji ustrojowej i poprzedniego kryzysu gospodarczego. Nigdy jednak tak naprawdę nie zniknęło. Teraz Polsat News informuje, że wysokie ceny węgla sprawiły, że mieszkańcy Wałbrzycha i okolic znowu biorą sprawy w swoje ręce i wydobywają go sami. Najczęściej na przykopalnianych hałdach. Biedaszyby są jednak nie tylko niebezpieczne, ale i nielegalne.
Wydobycie węgla bez uzyskania stosownej koncesji stoi w sprzeczności z przepisami ustawy prawo geologiczne i górnicze. Warto przy tym zauważyć, że osoba fizyczna nie ma żadnych szans na uzyskanie takiej koncesji. Tym samym naraża się na odpowiedzialność karną. Mowa tutaj w szczególności o art. 177 tej ustawy.
Kto bez wymaganej koncesji lub bez zatwierdzonego projektu robót geologicznych lub z naruszeniem określonych w nich warunków wykonuje działalność w zakresie:
1) poszukiwania lub rozpoznawania złóż kopalin albo poszukiwania lub rozpoznawania kompleksu podziemnego składowania dwutlenku węgla,
2) wydobywania kopalin ze złóż,
3) podziemnego bezzbiornikowego magazynowania substancji, podziemnego składowania odpadów albo podziemnego składowania dwutlenku węgla,
podlega karze aresztu albo grzywny.
Jak widać, nie jest to kara przesadnie surowa. Dotychczasowa praktyka zakłada stosowanie wobec osób złapanych na nielegalnym wydobyciu węgla grzywien w wysokości do 5000 zł. W niektórych przypadkach wystarczający okazuje się mandat w wysokości 500 zł. Dotyczy to przede wszystkim przypadków przyłapania jedynie na wjeździe samochodem dostawczym do lasu.
Biedaszyby stały się znowu opłacalne, odkąd ceny węgla wymknęły się spod kontroli
Teoretycznie istnieje możliwość zastosowania surowszych przepisów tej samej ustawy. Jeżeli nielegalne wydobycie węgla wyrządza znaczną szkodę w mieniu lub poważną szkodę w środowisku, to sprawca może się spodziewać nawet kary pozbawienia wolności do lat 3. Samo sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia takiej szkody to ryzyko do 2 lat w więzieniu. Gdy sprawca działa nieumyślnie, ustawodawca przewidział grzywnę, karę ograniczenia wolności albo karę pozbawienia wolności do roku.
Biedaszyby jednak najczęściej nie stanowią takiego zagrożenia dla środowiska naturalnego lub czyjegoś mienia. Przynajmniej do momentu, aż ktoś postanowi wykorzystać powstałą i porzuconą dziurę do pozbywania się jakichś niebezpiecznych dla środowiska płynów. Dotychczasowe próby traktowania nielegalnego wydobycia węgla w ten sposób jak przestępstwa nie przynosiły organom ścigania sukcesów na salach sądowych.
Doniesienia medialne sugerują, że biedaszyby mogą się w dzisiejszych czasach opłacać. Nieoficjalne ustalenia Polsat News sugerują, że 50-kilogramowy worek węgla gorszej jakości kosztuje 25 zł, a lepszej 30 zł. To odpowiednio 500 i 600 zł za tonę, nawet kilka razy taniej niż w składach węgla. Zakładając oczywiście, że w składzie akurat węgiel jest.
Równocześnie nadleśnictwa ponoszą z tego powodu koszty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. Chodzi o zasypywanie dziur powstałych po biedaszybach, które stanowią zagrożenie dla zwierząt i ludzi. Wiele wskazuje na to, że ewentualne pogorszenie się dostępności węgla w Polsce sprawi, że więcej osób będzie chciała sobie dorabiać w biedaszybach. Problem może się więc pogłębić w nadchodzących miesiącach.