W ostatnim czasie na łamach Bezprawnika maglujemy spory z zakresu etycznej reklamy oraz tego jak duże sieci w swoich reklamach mijają się z prawdą lub też... jak bardzo roszczeniowi są klienci (bez powodu), popadając nawet w zdolność do przesady. Parę tygodni temu pisaliśmy o tym jak Biedronce "upiekło się" w przypadku chleba "jak za dawnych lat", ale już w przypadku promocji na lody Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy nie był aż tak wyrozumiały. W sprawie dotyczącej rabatu przy dokonywaniu zakupów na określone kwoty ponownie stano po stronie dyskontu Biedronka.
Biedronka oferowała 25 zł rabatu
Biedronka zaproponowała promocję, w której zakup za minimum 199 złotych premiowany był dodatkowymi 25 złotymi rabatu. Z oferty regulamin nie wykluczał produktów leczniczych, ale eliminował towary alkoholowe.
Skarga, która trafiła przed KER, otrzymała następującą treść:
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Biedronka rabatem chciała zrobić z ludzi lekomanów?
Sprawy, które trafiają przed Komisję Etyki Reklamy momentami potrafią wprawiać w osłupienie. I tak też chyba jest w tym wypadku. Autor skargi oskarżył promocję sklepu o pośrednie promowanie produktów leczniczych, ponieważ lekarstwa (w Biedronkach sprzedawane przecież w postaci niezwykle nielicznej) nie zostały wykluczone poza nawias promocji. Według mnie ten zarzut był absurdalny.
Jeronimo Martins Polska S.A., będący właścicielem sieci sklepów Biedronka, do sprawy odniósł się drogą pisemną. Słusznie zauważono, że promocja nie ma nic wspólnego z „promowaniem produktów leczniczych”, a już z całą pewnością nie stoi w sprzeczności z prawem farmaceutycznym.
Również prawnicy Biedronki łapali się za głowę jak z komunikatu promocyjnego ktokolwiek mógł wyciągnąć wniosek, iż dyskont w jakiś sposób promuje leki lub zachęca do brania produktów leczniczych.
Argumentacja, jak to w przypadku Jeronimo Martins zwykle bywa, była oczywiście zdecydowanie dłuższa. Myślę jednak, że powyżej udało się uchwycić jej sedno. W konsekwencji Zespół Orzekający praktycznie nie miał innego wyjścia, jak zgodzić się, że reklama nie zawiera treści naruszających dobre obyczaje, nie była opracowana lub przeprowadzona w sposób, który wprowadzałby odbiorców w błąd i z całą pewnością nie pojawiły się tam treści naruszające standardy bezpieczeństwa w zakresie, jaki niezbędny jest dla ochrony przed uszczerbkiem na zdrowiu uczestniczących w nich beneficjentów.
Niemożliwi są ci ludzie. Niemożliwi.