Pan Paweł wyłudził… start w maratonie – teraz będzie musiał biegać na komendę

Gorące tematy Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (653)
Pan Paweł wyłudził… start w maratonie – teraz będzie musiał biegać na komendę

Bieganie stało się ostatnio bardzo modne. Ale czy ktokolwiek mógł się spodziewać, że znajdą się tacy, którzy będą chcieli wyłudzić… numery startowe umożliwiające wstęp na Półmaraton Kielecki?

Do niecodziennego zdarzenia doszło w Kielcach. Jak informują organizatorzy Półmaratonu Kieleckiego ze stowarzyszenia sieBIEGA:

Zupełnie przez przypadek, po telefonie od jednego z uczestników 3. sieBIEGA Półmaraton Kielecki dowiedzieliśmy się, że w bazie zdjęć na www.fotomaraton.pl pod numerem 944 są…dwie osoby. Telefonujący do nas Pan Wojciech (niebieska koszulka), normalnie figurował na liście, opłacony – wszystko w porządku i jeszcze jeden pan z takim samym numerem i imieniem Paweł na numerze startowym (na zdjęciach w zielonej/żółtej laserkowej koszulce). Poświęciliśmy trochę czasu i udało się dojść do tego kim jest ów pomysłowy mężczyzna i co zrobił.

Otóż Pan Paweł postanowił zeskanować od kogoś numer, zmienił jedną cyfrę, podmienił imię, wydrukował po czym przypiął sobie taki numer do koszulki i jak gdyby nigdy nic przebiegł półmaraton korzystając ze wszystkiego tego za co Wy musieliście (chcieliście) zapłacić odbierając dumnie na mecie medal.

Półmaraton kielecki z dreszczykiem emocji

Obywatelskie śledztwo pozwoliło na identyfikację delikwenta, który wpadł, popełniwszy błąd stary jak świat – pojawił się na miejscu zbrodni. A dokładnie – zdarzyło mu się wziąć udział w jednym z wcześniejszych biegów (który był darmowy). Dzięki temu organizatorzy półmaratonu znaleźli się w posiadaniu numeru telefonu do pana Pawła. Jak myślicie, przyłapany na wyłudzeniu (do możliwych konsekwencji prawnych za chwilę wrócimy) przyznał się, wyraził skruchę, obiecał poprawę? Nic z tych rzeczy. A zresztą, posłuchajcie sami:

Jak wynika z treści rozmowy, niebawem do pana Pawła może przyjść stosowne wezwanie z właściwej komendy Policji. A sprawa wydaje się być stosunkowo prosta. Tłumaczenia pana Pawła, że w jego ocenie „może biegać gdzie chce i w czym chce” stanowią karkołomną wykładnię polskiego prawa, które, choć bywa trudne do rozszyfrowania, to jednak negatywnie ocenia pospolitych oszustów.

Jeśli uczestnictwo w biegu wiązało się z odpłatnością, to z pewnością możemy mówić o usłudze, świadczonej przez organizatorów na rzecz płacących wpisowe biegaczy. Zgodnie z art. 286 §1 kodeksu karnego:

Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Jako, że taką sytuację jak opisaną przez sieBIEGA można – z uwagi na wartość wpisowego, nie wyższą niż 100 zł – uznać za „sprawę mniejszej wagi” w rozumieniu §3 ww. przepisu, to czyn ten podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Nie należy się, oczywiście, spodziewać srogiego wymiaru ewentualnej kary – jeśli dojdzie do takiej konieczności.

W całej sprawie największe zdziwienie budzi fakt, że komukolwiek chciało się zadać aż tyle trudu, aby oszczędzić 40 zł. Z drugiej strony – po zeszłorocznej promocji w Lidlu coś takiego nie powinno nikogo dziwić.