Bezprawnik to nie jest ulubiony blog w BNP Paribas Bank. Kiedy swego czasu intensywnie grzali kampanią „Dlaczego na banknotach nie ma kobiet„, my powiedzieliśmy: no dobrze, sprawdźmy czy tu aby nie ma hipokryzji.
Była. I to była dość boleśnie zauważalna, ponieważ okazało się, że zatroskany słabą pozycją społeczną bank sam nie ma w swoim zarządzie kobiet, a i w radzie nadzorczej było o takie niełatwo. Sprawdziliśmy nawet po roku czy sytuacja się poprawiła. Nieznacznie, nadal można łatwiej znaleźć kobietę na polskim banknocie, niż w zarządzie polskiego BNP Paribas Bank.
Dziś jednak muszę stanąć po drugiej stronie i pochwalić kampanię zielonego banku. Jeśli poprzednia wydawała mi się niezbyt mądra – bo przecież jest bardzo logiczne, dlaczego kobiet nie ma na banknotach – tak obecną należy docenić za to, że w rozsądny sposób mówi o ekologii.
Kiedy powiem wam, że dług publiczny wynosi (nie przywiązujcie się zbytnio do liczb, kwoty są orientacyjne) 1 bilion złotych, a ukryty dług publiczny prawie 5 bilionów złotych, jakie to robi na was wrażenie? Pewnie wzruszacie ramionami. Ale gdybym powiedział wam, że macie czas do grudnia, by przelać państwu 28 000 złotych, bo trzeba pilnie spłacać zobowiązania państwa, prawdopodobnie wybieglibyście na ulice paląc samochody.
Tak właśnie opowiada o świecie reklama BNP Paribas
O ile poprzednia kampania „banku zmieniającego się świata” była słaba, tak w tym wypadku jest odwrotnie – genialnie opowiada o ekologii. Tam się nie grzmi o temperaturach Burkina Faso, wzroście suszy na przestrzeni ostatnich dwóch wieków czy pomiarach poziomu wody wokół lodowca. Nie podaje się wyników powietrza w Krakowie ani tego ile spalamy węgla. Bo to są rzeczy, które przeciętnego człowieka nie dotyczą, a tym samym nie obchodzą.
Bank podszedł w swoich spotach do sprawy lepiej, bo praktycznie. Miód pszczeli? 780 zł za 500 g. Pomidor czerwony „polski mix”, 184 zł za 1 kg. Zobaczcie sobie jeden z tych spotów. Wyśmienity, wyśmienity. Cudownie działa na wyobraźnię. Właśnie w taki sposób powinno przedstawiać się ważne problemy.
Co więcej, bank przedstawia też rozwiązania problemów. Zupełnie osobno natrafiliśmy w redakcji na bardzo ciekawą kampanię realizowaną z Onetem, która poucza o tym, że środowisko cierpi nawet z powodu serwerów, które utrzymują nasze e-maile.
Oczywiście można mówić, że kampania na Onecie, który latami sam wysyłał tony spamu reklamowego do swoich klientów. Można się śmiać, że takie usuwanie e-maili to kpina, a nie troska o środowisko i kropla w morzu potrzeb. Można wreszcie – jak pewien mój znajomy – oprotestowywać kampanię na Facebooku, twierdząc, że nie ugnie się przed szantażem emocjonalnym i nie otworzy w banku konta, żeby ten zasadził drzewo.
To prawda, można dyskutować wiele. Lecz sama kampania tym razem się Paribas udała. Właśnie tak powinno się omawiać problemy. Na przykładach zwykłych ludzi, w liczbach i kwotach, które są w stanie ogarnąć swoim umysłem.