Ceny prądu wzrosną w 2020 r. – to jeden z wniosków, który możemy wyciągnąć z marcowego sprawozdania NBP pt. „Raport o inflacji”. Nie pomogą ani zmiany w prawie, ani nawet bezpośrednie transfery finansowe.
Pod koniec zeszłego roku, tj. 28 grudnia, weszła w życie Ustawa o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz niektórych innych ustaw. Była to odpowiedź rządu na prognozowany wzrost cen prądu w 2019 roku. Projekt, który miał zatrzymać ten proces, opierał się na czterech filarach. Dwa z nich, najbardziej rozsądne, to właśnie obniżenie danin pobieranych od prądu. Niższa akcyza i opłata przejściowa na stałe rzeczywiście zmniejszą nasze rachunki za energię elektryczną.
Ceny prądu wzrosną w 2020 roku, bo rząd przestanie dopłacać?
Zdecydowanie najgorszą częścią projektu były bezpośrednie dopłaty dla producentów energii elektrycznej. Sfinansowane oczywiście z podatków – państwo zabierało z jednej kieszeni, by udawać, że z drugiej wcale nie uchodzi więcej. Raport NBP przewiduje jednak, że ceny prądu wzrosną nawet mimo utrzymania dopłat na dzisiejszym poziomie, a ponadto samo utrzymanie dopłat nie jest wcale rzeczą pewną. Wskazuje na to fakt, że dopłaty miały zatrzymać wzrost cen prądu w roku 2019 – nie są zaś kompleksowym działaniem długofalowym.
Takim działaniem miała być promocja odnawialnych źródeł energii, ich dotowanie, rozwój i inwestycje w nowe technologie. Trudno po trzech miesiącach w ogóle racjonalnie oceniać działanie rządu w tej kwestii. Nawet jeżeli na tym polu osiągnie on pewne sukcesy, to jednocześnie będzie przecież dopłacać do węgla. Najwyraźniej w naszym kraju nie opłaca się produkować tak zbędnego i luksusowego towaru jak prąd.
A Unia wciąż czeka i patrzy złowrogo
Rząd nie zadbał również o to, aby Komisja Europejska zgodziła się na pomoc publiczną dla sektora energetycznego. Unia może zabronić dopłat do prądu, jeżeli uzna, że stoją one w sprzeczności z jej prawem i wolną konkurencją. Niezależnie od jej decyzji, ani od decyzji rządu, prąd będzie coraz droższy. Jedyne pytanie dotyczy tego, ile zapłacimy za niego w dopłatach, a ile bezpośrednio. Ewentualnie ile z naszych podatków pójdzie na kary, nałożone przez Komisję Europejską, jeżeli rząd dalej będzie udawał, że nic się nie dzieje.