Kupiła półkę i szyny, przez co została wyrzucona z autobusu. Racja była po stronie kierowcy

Codzienne Prawo Transport Dołącz do dyskusji
Kupiła półkę i szyny, przez co została wyrzucona z autobusu. Racja była po stronie kierowcy

Jedna z gdańszczanek została wyrzucona z miejskiego autobusu, gdy próbowała przewieźć kupioną chwilę wcześniej półkę i szyny do jej montażu. Choć sposób, w jaki kierowca zareagował na sytuację pozostawia wiele do życzenia, to jednak racja była po jego stronie. O tym co można przewozić w autobusie, czy tramwaju mówi regulamin przewozu, który w każdym mieście jest inny. Wszędzie jednak tak samo często pasażerowie nie kwapią się do jego lektury.

Weszła do autobusu z półką i 2-metrową szyną. Kierowca zagroził, że nie pojedzie

Brak własnego samochodu w sytuacji większych zakupów, czy też nabyciu nietypowych przedmiotów może być sporym utrudnieniem także w mieście. Przekonała się o tym jedna z gdańszczanek, która w ostatnich dniach chciała skorzystać z transportu zbiorowego w postaci miejskiego autobusu. Wcześniej pasażerka odwiedziła sklep, gdzie nabyła półkę o szerokości 60 cm oraz szynę o długości 2 m. Kierowca nie miał zamiaru pozwolić jej skorzystać z przewozu.

Wsiadając do pojazdu, usłyszałam, że od razu mogę wysiąść, bo kierowca nie zabierze mnie z takim bagażem, a jak nie wysiądę, to wezwie policję. Skonsternowana, nie wiedząc, do kogo odnoszą się te słowa, odłożyłam szyny na podłogę. Autobus nie był zatłoczony, a kierowca przez mikrofon powtórzył groźbę, informując pozostałych pasażerów o tym, że przeze mnie pojazd nie ruszy, aż przyjedzie policja – tłumaczyła czytelniczka portalu Trojmiasto.pl w wiadomości do redakcji.

Pasażerka próbowała tłumaczyć się koniecznością przejechania zaledwie kilka przystanków. W jej obronie stanęli nawet współpasażerowie wskazując, że niewymiarowy bagaż im nie przeszkadza. Kierowca pozostał nieugięty, co jednak nie było największym problemem. Gdańszczanka zarzuca mu bowiem, że prowadzący autobus był dla niej mało kulturalny. Tą ostatnią kwestię na potrzeby niniejszego artykuły jednak pominiemy. Po pierwsze spółka Gdańskie Autobusy i Tramwaje już zakomunikowała, że ustali w jaki sposób zachował się kierowca. Po drugie cała sytuacja zwraca uwagę na powszechny problem – pasażerowie nie wiedzą co mogą przewozić w autobusie, czy tramwaju.

Co można przewozić w autobusie? Wszystko zależy od przewoźnika

Obowiązkiem każdego przewoźnika jest informowanie o zasadach korzystania z autobusów, czy tramwajów. W szczególności chodzi o to jak należy się w nich zachować, co jest zabronione, w tym jaki bagaż jest dozwolony. Takie informacje można dostrzec przede wszystkim w pojazdach, tuż obok kabiny kierowcy, a także na niektórych przystankach i w internecie. Problem w tym, że nie istnieją jedne powszechne zasady dotyczące przejazdów w całej Polsce. Każdy przewoźnik może ustalać reguły dobrowolnie.

W przytoczonym Gdańsku pasażerowie mogą przewozić w pojazdach bagaż ręczny tak, aby nie zagrażał bezpieczeństwu i porządkowi w transporcie, nie utrudniał przejścia, nie zasłaniał widoczności kierującemu pojazdem, nie stwarzał możliwości wyrządzenia szkody podróżnym lub narażał ich na niewygodę. Reguły są zatem dość ogólne i mocno uznaniowe. W tym konkretnym przypadku kierowca uznał najwyraźniej, że przewożone przedmioty stanowią zagrożenie dla innych.

Bardzo podobnie kwestie przewozu bagażu uregulowano w większości polskich miast. Natomiast w Poznaniu nie ma nawet ogólnych reguł dotyczących tego, co wolno przewozić w pojeździe. Pasażerowie muszą jednak przygotować się na opłatę dodatkową jeśli ich bagaż przekroczy wymiary szczegółowo opisane w gminnej uchwale.

Przewoźnicy większą uwagę przykuwają do kwestii przewozu rowerów, czy hulajnóg. W niektórych miastach jest to dopuszczalne tylko w przypadku spięcia pasami. W innych wystarczy zajęcie miejsca przeznaczonego dla wózka dziecięcego, czy inwalidzkiego, a także jego ewentualne zwolnienie w przypadku rozpoczęcia podróży przez osobę uprawniona. Ciekawie dopuszczalność przewozu rowerów uregulowano chociażby w Jeleniej Górze. Otóż pasażer może skorzystać z takiej możliwości jedynie w trzech przypadkach: nagłego pogorszenia się warunków atmosferycznych, złego samopoczucia rowerzysty bądź awarii roweru na trasie rowerowej przejażdżki. Ciekawe, czy kierowcy pytają pasażerów o przyczynę wejścia do komunikacji miejskiej z jednośladem.

Regulamin akceptujemy już przekraczając próg pojazdu – warto znać jego założenia

W komentarzach pod artykułem na portalu Trojmiasto.pl, jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach, znaleźli się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy zachowania gdańskiego kierowcy. Pomijając aspekt ewentualnego nieeleganckiego zachowania (to zostanie jeszcze wyjaśnione), do jego postawy trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Wszak to kierowca odpowiada za zdrowie i życie pasażerów. W sytuacji nagłego hamowania niezabezpieczona półka, czy szyna mogły stanowić poważne zagrożenie dla innych.

Przypadki, gdy pasażerowie wykłócają się z kierowcą o zasady przewozu bagażu, wózka, czy roweru wcale nie są takie rzadkie. Wiele z nich wynika jednak z nieznajomości regulaminów przewozu. Tymczasem warto zdawać sobie sprawę, że wchodząc do pojazdu komunikacji miejskiej niejako automatycznie stawiamy pod nim podpis, zobowiązując się do jego przestrzegania. Wypadałoby zatem choć pobieżnie poznać najważniejsze zapisy regulaminu przewoźnika, z którego usług korzystamy. Skasowanie biletu to bowiem nie jedyny obowiązek każdego pasażera.