Coca-Cola całkiem niedawno była na ustach wszystkich za sprawą wpadki z wysyłaniem plastikowej butelki influencerom i dziennikarzom. Teraz jednak sprawa jest znacznie poważniejsza. Okazało się, że Coca-Cola może blokować publikację wyników badań z zakresu zdrowia, prowadzonych przez publiczne uniwersytety.
Coca-Cola może blokować publikację wyników badań, ponieważ sama je finansuje
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, na łamach „Journal of Public Health Policy” ukazał się artykuł, który obnażył działania Coca-Coli w zakresie praktyk dotyczących finansowanych przez koncern badań. Chodzi o współpracę na linii publiczne uniwersytety (z USA i Kanady) – Coca-Cola. Okazało się bowiem, że Coca-Cola może w każdej chwili przejąć uzyskane dane i własność intelektualną od naukowców, którzy brali udział w badaniach. A to właściwie oznacza, że Coca-Cola może blokować publikację wyników badań, które finansuje. Koncern ma również prawo do natychmiastowego przerwania procesu badawczego.
Do informacji o treści umów zawieranych między koncernem a uniwersytetami dotarli pracownicy Uniwersytetu w Cambridge, Uniwersytetu Bocconiego, Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Naturalnej. Ich działania wspierali również członkowie amerykańskiej organizacji US Right to Know. Autorzy publikacji zwracają uwagę na to, że tak skonstruowane zapisy mogą uniemożliwiać przedostawanie się niektórych wyników badań do opinii publicznej. I chodzi nie tylko o badania, które mogłyby mieć jakiś bezpośredni związek z produktami oferowanymi przez koncern. Coca-Cola ma pierwszeństwo wglądu we wszystkie badania, które finansuje – także np. z zakresu aktywności fizycznej.
Taki układ jasno pokazuje, że naukowcy pracujący nad badaniami finansowymi przez Coca-Colę są zdani na łaskę koncernu. Wystarczy, że coś nie spodoba się zarządowi marki, by cały proces badawczy został zahamowany. Czy w takiej sytuacji można mówić o obiektywizmie procesów badawczych? Zwłaszcza, że wśród naukowców mógł też uruchomić się mechanizm autocenzury? Po co w końcu ryzykować stratę ogromnych funduszy? Można je przecież przeznaczyć na badania, które okażą się ważne i potrzebne, ale jednocześnie nie będą szkodzić marce…
Transparentność Coca-Coli może budzić wątpliwości
Do tej pory Coca-Cola starała się uchodzić za producenta, który nie ma nic do ukrycia, jeśli chodzi o finansowanie badań. Bywało z tym jednak różnie – wystarczy przypomnieć sprawę z 2015 r. New York Times poinformował wtedy, że Coca-Cola miała wspierać naukowców, którzy uważali, że redukcja kalorii nie jest tak ważna dla uniknięcia otyłości jak aktywność fizyczna. Z pozoru – nic strasznego, ale potwierdzenie tych hipotez mogłoby wiązać się z korzyścią dla koncernu. W końcu używanie argumentu „Coca-Cola ma puste kalorie” nie miałoby już takiej mocy rażenia.
Coca-Cola nie powinna stracić na wycieku tych informacji tak dużo, jak mogłoby się wydawać w pierwszej chwili. W końcu podobne afery miały już miejsce w przeszłości, a mimo to koncern nadal jest jednym z dominujących producentów spożywczych na świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że już wkrótce mogą przyjść ciężkie czasy dla Coca-Coli. I nie chodzi tu tylko o stopniowe podkopywanie zaufania do marki, a o modę na zdrowe i świadome odżywianie się.