Już od kilku dni nowe mieszkania i domy powinny być wyposażone w czujki czadu i dymu. Docelowo taki obowiązek dotknie wszystkich, jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dało sporo czasu na dostosowanie się do zmian. Te polegają także na dodatkowym znakowaniu i są efektem przede wszystkim tragicznych wydarzeń, do których w tym roku doszło w Poznaniu oraz Warszawie.
Czujki czadu i dymu w końcu obowiązkowe. Statystyki strażaków nie wyglądają najlepiej
Każdego roku w Polsce dochodzi do około 30 tysięcy pożarów budynków i lokali mieszkalnych. Ich efektem jest śmierć średnio ponad 450 osób corocznie. W tym roku liczby są podobne, gdyż według danych strażaków w całym kraju doszło do ponad 27,4 tys. pożarów. Liczba ofiar sięga 269 osób, a rannych ponad 1,9 tysiąca osób. Jeśli zaś chodzi o emisję czadu to odnotowano już ponad 4 tysiące tego typu zdarzeń, w wyniku czego śmierć poniosły 43 osoby, a poszkodowanych zostało 1,2 tys. osób. W tej ostatniej grupie aż 27% osób stanowią dzieci.
Do najbardziej nagłośnionych pożarów i wybuchów w tym roku z pewnością zaliczymy pożar centrum handlowego Marywilska 44 w Warszawie oraz sierpniowy wybuch w kamienicy na poznańskich Jeżycach. To właśnie po tych zdarzeniach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapowiedziało wprowadzenie obowiązkowego posiadania czujki czadu i dymu.
Ten od dawna istnieje u naszych europejskich sąsiadów. Obowiązek stosowania tych urządzeń w budownictwie mieszkalnym istnieje w wielu krajach na przykład w Austrii, Czechach, Estonii, Francji, Niemczech oraz Szwecji. Zgodnie z ministerialnymi danymi pozwoliło to na spadek liczby ofiar śmiertelnych w pożarach na poziomie od 15 do nawet 30%.
Czujki na razie tylko w nowym budownictwie. Oto harmonogram wprowadzania zmian
Myślę, że jest akceptacja społeczna wobec tego obowiązku w Polsce, zwłaszcza, że jest dużo czasu na wdrożenie przepisów – mówił na grudniowej konferencji minister Tomasz Siemoniak.
Faktycznie czasu na wprowadzenie zmian jest dość sporo, jednak nie dla wszystkich. Samo rozporządzenie zostało bowiem ogłoszone już w listopadzie, a termin jego wejścia w życie został ustalony na 30 dni od tej daty. Jednocześnie MSWiA przewidziało długie vacatio legis dla większości obiektów. W efekcie od 23 grudnia obowiązek instalacji czujek dymu i czadu obejmie wyłącznie nowo wznoszonych obiektów oraz jednostek mieszkalnych przeznaczonych do świadczenia usług hotelarskich.
W kolejnym etapie obowiązek dotknie pomieszczeń i lokali mieszkalnych w których świadczone są usługi hotelarskie. Chodzi tu więc nie o duże obiekty hotelarskie, a głównie lokale przeznaczone pod najem krótkoterminowy. Ich właściciele czujki powinni kupić do 30 czerwca 2026 roku. W pozostałych przypadkach, a więc w odniesieniu do wszystkich lokali mieszkalnych użytkowanych jako takie lokale w dniu wejścia w życie rozporządzenia, przepisy będą obowiązywały dopiero od 1 stycznia 2030 roku.
Co więcej, znowelizowane rozporządzenie nakłada też na właścicieli budynków handlowych, produkcyjnych oraz magazynowych obowiązek odpowiedniego oznaczenia miejsc połączenia ściany oddzielenia przeciwpożarowego ze ścianą zewnętrzną oraz z dachem. Dzięki temu strażacy łatwiej zidentyfikują przebieg granic stref pożarowych w budynku, a działania gaśnicze będą bardziej efektywne. Charakterystyczne czerwone linie powinny pojawić się do początku 2026 roku.
Przepisy mogą być martwe. Rządzący liczą na rozsądek
Pomimo tego, że czasu na montaż czujki czadu i dymu jest sporo to na obecnym etapie MSWiA nie chce wyciągać konsekwencji z braku realizacji tego obowiązku. W przepisach próżno bowiem szukać jakichkolwiek sankcji, które mogłyby być nakładane na właścicieli poszczególnych obiektów. Skuteczne egzekwowanie obowiązku nie będzie zatem możliwe, więc wydaje się, że w tym przypadku rządzący liczą na zrozumienie potrzeby zmian i zdrowy rozsądek Polaków.