Darmowe wakacje we Włoszech
"TVN24" opisuje, że darmowe wakacje we Włoszech faktycznie są dostępne i - w przeciwieństwie do dziesiątek podobnych doniesień - serio można z nich skorzystać. Sam program jest oczywiście obarczony pewnymi ograniczeniami, ale generalnie haczyków nie ma.
Darmowe wakacje we Włoszech spędzić można w niewielkim i słabo zaludnionym (ok. 600 mieszkańców) mieście San Giovanni in Galdo. Znajduje się ono na południu kraju i jest tak zlokalizowane, że niecałą godzinę zabierze podróż zarówno nad morze jak i w góry. Wybrać się również można do Rzymu czy Neapolu - to tylko dwie godziny drogi od Giovanni in Galdo.
Co jest celem wprowadzenia takiego rozwiązania? Nietrudno się zapewne domyślić, że właśnie pandemia koronawirusa, która zupełnie wstrzymała turystykę w regionie. Źródłowy serwis, przywołując słowa pomysłodawców darmowych wakacji we Włoszech wyjaśnia, że chodzi o to, by
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
przywrócić życie małym i nieznanym miejscowościom w Molise i sprawić, by odkryli je włoscy i zagraniczni goście w zerowym roku dla światowej turystyki, w którym z powodu kryzysu epidemiologicznego złamane zostały wszystkie tradycyjne schematy wakacji
Co trzeba zrobić, by wyjechać?
Kto może skorzystać z darmowych wakacji we Włoszech?
Skorzystać z okazji może każdy, z wyjątkiem osób, które
- są mieszkańcami regionu Molise
- są właścicielami nieruchomości w regionie
- mają w pobliżu krewnych
Warunkiem koniecznym jest odpowiednie umotywowanie wniosku (dostępnego pod tym adresem). Sam pobyt i zakwaterowanie są bezpłatne, a uczestnicy muszą pokryć koszty podróży i wyżywienia.
Darmowe wakacje we Włoszech w miasteczku San Giovanni in Galdo organizowane będą od 4 lipca do 3 października 2020 roku - rozpoczynają i kończą się one w soboty. Jeden turnus obejmuje maksymalnie 40 gości.
Podobny pomysł również w Polsce?
Propagowanie mniej znanych regionów turystycznych, jedynie lekko stymulując turystów do odwiedzenia nowego miejsca, jest dużo lepszym rozwiązaniem, aniżeli wprowadzanie bezsensownych programów socjalnych jak słynny bon turystyczny.
Pomysł nie dość, że w pewien sposób odciąża kieszenie ewentualnych przyjezdnych, to dodatkowo stanowi bardzo dobrą zachętę dla potencjalnych turystów do odwiedzenia konkretnego miejsca i - przez fakt, że transport i wyżywienie nie są finansowane - niejako przymusza ich do korzystania z lokalnych usług.
Jest to subtelna, ale bardzo skuteczna metoda wsparcia nie tylko zapomnianych regionów, ale branży turystycznej w dobie epidemii.
Podobne rozwiązanie - w mojej opinii - doskonale sprawdziłoby się w Polsce. Pomimo problemów, z którymi boryka się branża turystyczna, trzeba też pamiętać, że kurorty i miejsca najbardziej charakterystyczne znacznie szybciej wrócą do względnej normalności aniżeli rzadziej odwiedzane regiony. Ewentualne finansowanie - nawet na poziomie centralnym - noclegów dla określonej liczby turystów, w ściśle określonych miejscach, byłoby niewątpliwie dużo lepszym rozwiązaniem niż to, które zaproponowano.