Biedronka realizuje to, czego chciałaby duża część społeczeństwa dla wszystkich sprzedawców. I to bardzo dobrze, że sam pracodawca dostrzega, jak bardzo potrzebni są pracownicy sektora handlu, a w szczególności sprzedawcy w supermarketach.
Epidemia koronawirusa – dodatek do wypłaty w Biedronce
Money.pl donosi, że Biedronka wynagrodzi swoim pracownikom pracę w trudnych warunkach. Źródłowy serwis informuje, że udało się dotrzeć do pisma, którego adresatami są pracownicy sklepów. Jeronimo Martins zamierza, z uwagi na wymagającą pracę w czasie epidemii koronawirusa, wypłacić pracownikom nagrody w wysokości 2300 złotych.
Serwis Money.pl, oprócz pisma skierowanego do pracowników, dotarł także do listu prezesa Jeronimo Martins, Pedro Saresa dos Santsoa. W treści tego drugiego pisma zawiera się informacja, że każdy zatrudniony w Biedronce może otrzymać 2300 złotych brutto tytułem nagrody specjalnej.
Swoisty bonus ma zostać doliczony do wynagrodzenia za kwiecień. Na dodatkowe świadczenie liczyć będą mogli pracownicy w kodeksowym tego słowa znaczeniu, czyli ci, którzy świadczą pracę na podstawie umowy o pracę. Obowiązywać ma także pewien wymóg, wyrażający się w konieczności faktu bycia zatrudnionym przed 1.04.2020 r. Nagrody nie otrzymają „menadżerowie oceniani w ramach procesu PMC”.
Pracownicy, którzy zatrudnieni są na umowy o pracę w niepełnym wymiarze godzin, również otrzymają nagrodę, jednakże zostanie ona stosownie pomniejszona – oznacza to, że pracownicy na pół etatu, dostać mogą 1150 złotych. Informacja nie jest podana do informacji publicznej, a sami pracownicy jeszcze o niej oficjalnie nie wiedzą.
Wsparcie sprzedawców jest konieczne, nie tylko to finansowe
W sytuacji nadzwyczajnej (mimo że formalnie nie mamy stanu nadzwyczajnego, a władza nie widzi podstaw do jego wprowadzenia) niektóre zawody i profesje wysuwają się niejako na pierwszy plan. Szczególną ochroną i wsparciem objęci są dzisiaj pracownicy służby zdrowia, funkcjonariusze – na przykład – policji, czy żołnierze – choćby WOT.
Nieco zapomina się o pracownikach handlu, którzy to są bezwzględnie narażeni na zakażenie, a także stres. Trzeba też zauważyć, że pracownicy sektora prywatnego mają dużo mniejszą pewność co do zapewniania im środków ochrony osobistej, a także nie mają aż takiej siły przebicia (z racji swoistej decentralizacji i faktu, że pracują u różnych podmiotów), by zwrócić uwagę społeczeństwa na ich trudną sytuację.
Praca sprzedawcy jest dzisiaj niebezpieczna, stresująca – bowiem każdy klient to potencjalne zagrożenie – ale i niezbędna. Sklepów autonomicznych praktyczne dzisiaj nie ma, toteż rola kasjera, czy pracownika, który zajmuje się uzupełnianiem towarów na półkach, jest dzisiaj niebagatelna.
Skoro ogólne, systemowe wsparcie pracowników tego sektora jest w zasadzie niemożliwe, to cała odpowiedzialność spoczywa na ich pracodawcach. Dlatego ruch Biedronki jest słuszny, mimo że pozornie niewiele znaczy.
Źródło zdjęcia: Biedronka.pl