Procedura po ujawnieniu porzuconych odpadów niebezpiecznych
Pusty magazyn, w którym po jakimś czasie znajduje się spore ilości mauzerów z substancjami łatwopalnymi? Wynajmowany garaż, pełen beczek z niebezpiecznymi substancjami? Porzucone na prywatnym terenie naczepy, wypełnione chemikaliami? To nie scenariusz filmu post-apo, a polska rzeczywistość.
Problem porzucania niebezpiecznych odpadów jest spory, ponieważ ich utylizacja kosztuje krocie. Nieuczciwe firmy (najczęściej firmy-krzaki) wolą podrzucić komuś odpady i w ten sposób pozbyć się problemu. Oczywiście, każdorazowo taką sprawą zajmuje się policja, jednak finalnie okazuje się, że firma która teoretycznie jest odpowiedzialna za odpady, nie istnieje, nie można namierzyć jej prezesa (który tak swoją drogą czasami zbiera wolne datki na alkohol pod lokalnym marketem), tak więc sprawców ustalić się nie da.
Właściciele nieruchomości, na których ujawniono nielegalne składowiska odpadów (w dodatku odpadów podrzuconych przez osobę trzecią), mają w obliczu niewykrycia sprawców spory problem. Sprawa trafiła do Rzecznika Praw Obywatelskich, który wyjaśnia, że w takiej sytuacji to właściciel nieruchomości jest obowiązany do utylizacji odpadów niebezpiecznych:
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Dofinansowanie usuwania odpadów powinno obejmować również osoby fizyczne
Jeżeli odpady zostały porzucone na działce należącej na przykład do gminy, to gmina zajmuje się ich usuwaniem. W takiej sytuacji może liczyć na dotację do 80% kosztów utylizacji odpadów i pożyczkę w wysokości 100% kosztów. Z tej dotacji nie mogą jednak skorzystać osoby fizyczne, które często nie są w stanie ponieść kosztów utylizacji odpadów z własnej kieszeni (proszę sobie wyobrazić przeciętne gospodarstwo domowe – rodzice, jedno dziecko, 10 tysięcy dochodów miesięcznie i milionowe koszty usunięcia odpadów, które ktoś podrzucił na ich działkę). Jak zauważa RPO:
Oczywiście, finalnie odpady i tak usuwa gmina. Gmina jednak będzie próbowała ściągnąć pieniądze osób, które z mocy prawa są zobowiązane do ich usunięcia i utylizacji, czyli od właściciela działki, na której odpady zostały ujawnione. Zwykle to działanie jest skazane na porażkę, jednak wiąże się to z niepotrzebnymi formalnościami i stresami dla osób, którym problem został zasadniczo podrzucony (trudno sobie wyobrazić wiszące nad człowiekiem widmo milionowego długu w obliczu braku jakiejkolwiek winy).
Ministerstwo Klimatu i Środowiska absurdalnie bagatelizuje problem
Rzecznik Praw Obywatelskich, podnosząc powyższe argumenty, zwrócił się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, apelując o wprowadzenie programu wsparcia finansowego dla osób fizycznych na usuwanie odpadów porzuconych na nieruchomościach, którymi władają. Odpowiedź Jacka Ozdoby – sekretarza stanu w MKiŚ szokuje. Jak wskazał w piśmie do RPO:
Zdaniem Ministerstwa Klimatu i Środowiska niezasadne jest pomaganie obywatelom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji
Oczywiście część argumentów podniesionych przez MKiŚ jest nawet logiczna – każda forma pomocy publicznej jest obarczona ryzykiem nadużyć. Nie zmienia to jednak faktu, że można odpowiednio uprawdopodobnić, że odpady znalazły się na działce nie z winy właściciela, a w związku z działaniem (w dodatku nielegalnym) osoby trzeciej.
Nie sposób również podejrzewać osoby odpowiedzialne za porzucanie odpadów o przesadną empatię. Porzucenie odpadów jest scedowaniem problemu na kogo innego – raczej nikt nie stwierdzi „fajnie, teraz pomagają właścicielom nieruchomości, więc będziemy porzucać jeszcze więcej odpadów”. Dla osób zajmujących się tym procederem nie ma to znaczenia, pozbywają się problemu i nie baczą na konsekwencje – to nie w nich te konsekwencje uderzają. Jak zauważa RPO w odpowiedzi na stanowisko MKiŚ: