Tym razem rządzący zareagowali jeszcze zanim wybuchła ogólnopolska afera
W piątek cała Polska żyła odkryciem, że dotacje z Krajowego Planu Odbudowy dla przedsiębiorców posłużyły sfinansowaniu bardzo kontrowersyjnych celów. Na stronie internetowej KPO pojawiła się interaktywna mapa pozwalająca każdemu sprawdzić, na co zostały przeznaczone pieniądze.
Jak się łatwo domyślić, internauci błyskawicznie wychwycili, że nie wszystko jest takim, jakim być powinno. Chodzi przede wszystkim o branżę hotelarską i gastronomiczną, która dostała według wiceministra Jana Szyszko otrzymała łącznie 1,2 mld zł. O co takiego wnioskowali przedsiębiorcy, że zrobiła się z tego ogólnopolska afera? Słowem kluczowym są oczywiście jachty, choć lista wcale się na nich nie kończy.
Dotacje z KPO trafiły także na takie cele, jak: zakup nowoczesnych i mobilnych ekspresów kawowych, rozbudowę oferty o lody rzemieślnicze oraz odżywcze piwo, rozbudowa pizzerii o solarium, platformy do gry w brydża, rozszerzenie działalności na najem krótkoterminowy, wymianę mebli na bardziej luksusowe, rozszerzenie garderoby czy pozaszkolne formy edukacji sportowej w knajpie serwującej kebaby.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Ze względu na ogromne zainteresowanie ze strony poirytowanych urzędniczym marnotrawstwem Polaków mapa na stronie KPO przestała działać. Gdyby nie to, to zapewne w ciągu kilku godzin dowiedzielibyśmy się o zupełnie nowych absurdach.
Reakcji ze strony polityków łatwo się domyślić. Przeciwnicy rządu krytykują go za marnotrawienie środków. Sławomir Mentzen z Konfederacji ukuł nawet chwytliwe określenie "Jacht Plus imienia Donalda Tuska". Co na to sam premier?
Nie akceptuję żadnego marnowania środków z KPO. W drodze do Łeby rozmawiałem z minister Pełczyńską-Nałęcz. Jej ministerstwo wiedziało o pewnych nieprawidłowościach, trwają kontrole, ale te wyjaśniania mi nie wystarczają. Będę oczekiwał szybkich decyzji, włącznie z odebraniem środków. Zero tolerancji.
Metaforyczne głowy już się zresztą zdążyły potoczyć. Co ciekawe: reakcja nastąpiła jeszcze zanim sprawa stała się szerzej znana opinii publicznej. Pod koniec lipca stanowisko straciła Katarzyna Duber-Stachurska –szefowa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, która nadzorowała wydatkowanie pieniędzy z KPO. Informacje o nieprawidłowościach docierały do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej już od kilku tygodni.
Nie wszystkie dotacje z KPO na nieszablonowe posunięcia biznesowe to wyłudzenie pieniędzy
To nie koniec. Szczególnym obiektem zainteresowania kontrolerów ma zostać objęta Rzeszowska Agencja Rozwoju Regionalnego, w której miało się skoncentrować większość przypadków wyłudzania publicznych pieniędzy. Mocne słowa, ale rządzący nawet nie próbują zaprzeczać, że mamy do czynienia z działaniem niezgodnym z prawem. Przywołany wyżej wiceminister Jan Szyszko przyznał:
Jest tak, że gdy czytamy o wniosku o dofinansowanie na rozbudowę garderoby czy innej tego typu godnej potępienia kreatywności wnioskowej ze strony beneficjentów to włos się jeży na głowie.
Teraz przedsiębiorcy, którzy otrzymali dotacje z KPO, mogą się spodziewać aż nazbyt drobiazgowej weryfikacji złożonych wniosków i konieczności zwrotu pieniędzy, jeśli nie przejdą jej pozytywnie. Czy to oznacza, że Januszexy masowo rzuciły się do wyciągania państwowych pieniędzy? Niekoniecznie.
Profesor Witold Orłowski w rozmowie z TVP Info patrzy na sprawę z nieco innej perspektywy.
Pierwsza rzecz: to ekonomiczny analfabetyzm mówić, że jak hotel kupuje jacht, to po to, żeby zapewnić luksusy właścicielom. To tak, jakby mówić, że linie lotnicze kupują samoloty, żeby prezes mógł nimi latać na wakacje.
O ile sam przykład jachtów może się wydać nietrafiony, o tyle trudno odmówić słuszności rozumowania prof. Orłowskiego. Jeżeli na spokojnie zastanowimy się nad poszczególnymi przykładami kontrowersyjnych dopłat, to okaże się, że mamy do czynienia z całkiem normalnym pomysłem na biznes.
Czy jest coś nadzwyczajnego w tym, że hotel postanowi uruchomić sprzedaż lodów rzemieślniczych, żeby zapewnić sobie dodatkowe źródło dochodu? Kwota 400 tys. zł to nie tylko zakup samych lodów, ale także zakup i dostosowanie całej infrastruktury koniecznej do ich wytwarzania i sprzedaży gościom. Czy przebranżowienie przedsiębiorcy w warunkach covidowego kryzysu jest czymś niezwykłym? Nawet mobilne ekspresy kawowe w przypadku firm działających w sektorze okołoturystycznym mogą mieć sens. Wystarczy, że ulokujemy sprzedaż dobrej jakościowo kawy tam, gdzie spacerują sobie turyści.
Nie twierdzę oczywiście, że mamy do czynienia z racjonalnymi posunięciami biznesowymi. Po prostu specyfika tej konkretnej branży nie pozwala tego z góry wykluczyć. Są na liście także pozycje nieetyczne, społecznie szkodliwe, ale też bezsprzecznie racjonalne – mowa o najmie krótkoterminowym. Problem tak naprawdę leży zupełnie gdzie indziej.
Miejmy nadzieję, że rząd nie wyleje teraz dziecka z kąpielą
Mamy do czynienia nie tylko z osobliwymi pomysłami na rozkręcenie działalności, ale także z wnioskami pozbawionymi jakiegokolwiek uzasadnienia, którym również przyznano dotacje z KPO. Forsal.pl zwraca uwagę, że w jednym z takich przypadków przedsiębiorca otrzymał ponad 469 tysięcy złotych. Prof. Orłowski zwraca uwagę, że niska jakość wniosków o dofinansowanie nie jest niczym nadzwyczajnym w polskich realiach.
W Polsce od zawsze jest problem z jakością tych wniosków. Czy rzeczywiście pomysł jest dobry, czy rzeczywiście zakup jachtów przyczyni się do rozwoju firmy? Ja nie daję sobie ręki ani jednego włosa obciąć, czy komisja rozpatrująca wnioski wybrała dobry projekt, czy nie.
Jak to możliwe, że te kiepskie propozycje przedsiębiorców kwalifikują się do dofinansowania? Odpowiedź nasuwa się sama: urzędnicy odpowiedzialni za weryfikację wniosków najprawdopodobniej po prostu akceptowali je "jak leci", albo przynajmniej nie zaprzątali sobie głowy koniecznością choćby minimalnej weryfikacji. Być może otrzymali polecenie "z góry", żeby traktować przedsiębiorców możliwie łagodnie. Urzędnicza machina najczęściej rozregulowuje się właśnie wtedy, kiedy jakiś wysoko postawiony dygnitarz zaczyna przy niej majstrować.
Dymisje osób odpowiedzialnych za skandaliczne zaniechania to dobry początek. Ponowna weryfikacja złożonych wniosków wydaje się oczywistością. Pozostaje mieć nadzieję, że teraz nie wylejemy dziecka z kąpielą. Dość łatwo sobie wyobrazić scenariusz płynnego przeskoczenia z jednej skrajności w drugą w celu zatarcia kiepskiego wrażenia i chęci odzyskania utraconego kapitału politycznego.
W rezultacie pieniądze straciliby ci przedsiębiorcy, którzy mieli prawdziwy pomysł na rozszerzenie działalności, którego winą jest jego nieszablonowość. To z kolei prowadziłoby do ludzkich tragedii i podcięcia resztek zaufania do państwa. Na koniec warto przywołać kolejną wypowiedź wiceministra Jana Szyszko:
Ta inwestycja była kierowana do polskich hotelarzy, restauratorów, firm cateringowych, żeby pomóc w poszerzaniu ich działalności. Jej cel jest słuszny i potrzebny gospodarczo
Akurat w tej kwestii nic się nie zmieniło tylko dlatego, że urzędnicy nie wykonali swojego zadania weryfikacji złożonych wniosków.