Ten rok upływa nam pod znakiem wzrostu cen. Następny najprawdopodobniej wcale nie będzie pod tym względem jakoś specjalnie lepszy. Drożej w 2022 r. zapłacimy za prąd, elektronikę, nowe samochody a być może także żywność.
Rosnące ceny energii nakręcają inflację a pod tym względem zdecydowanie będzie drożej w 2022 r.
Wzrost cen to temat przewijający się co najmniej od dwóch lat. Inflacja w Polsce przekroczyła 5%. Prezes NBP cały czas jest zdania, że to tylko przejściowa sytuacja a ceny w końcu przestaną wzrastać. Równocześnie przyznaje, że głównym czynnikiem sprzyjającym dalszemu wzrostowi są rosnące ceny energii. Głównego winowajcę upatruje w polityce klimatycznej Unii Europejskiej, szczególnie dotkliwej dla państw przestawiających się z węgla na bardziej ekologiczne źródła energii. W tym także dla Polski.
Podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych są praktycznie pewne. Prezes Urzędu Regulacji Energetycznej nie tylko przyznaje, że będzie drożej w 2022 r., ale także że wzrost cen zauważalnie przekroczy inflację. Być może wyniesie nawet kilkanaście procent. Polskie spółki energetyczne już zapowiedziały stosowne wnioski do URE i dość twarde negocjacje.
Na szczęście w przyszłym roku nie dojdzie jeszcze do uwolnienia cen energii dla odbiorców indywidualnych. Równocześnie rządzący chcą zadbać o osoby zagrożone ubóstwem energetycznym, czyli o najbiedniejszych. Wszelkiej maści rządowe rekompensaty za podwyżki cen prądu to jednak marna i dość wątpliwa pociecha. Warto przy tym zauważyć, że w tym momencie prąd na Towarowej Giełdzie Energii jest droższy nawet o ponad połowę więcej, niż na początku roku. Wzrost cen energii będzie miał przełożenie na rosnącą inflację w całej gospodarce.
Drożej w 2022 r. zapłacimy także za gaz. Prezes PGNiG zapowiadał niedawno, że spodziewa się utrzymania wysokich cen w I i II kwartale przyszłego roku. Jako powód wskazał rosnący popyt w całej Unii Europejskiej przy równoczesnym spadku podaży, między innymi ze strony rosyjskiego Gazpromu.
Sam wzrost cen energii elektrycznej to nie jedyny problem, jaki nas czeka w przyszłym roku. Pandemia koronawirusa bardzo uderzyła w produkcję podzespołów elektronicznych. Brakuje także stali, oraz paneli ciekłokrystalicznych. To z kolei przekłada się na niewystarczającą podaż osprzętu komputerowego, czy nawet nowych samochodów osobowych. W tej sytuacji ceny po prostu muszą wzrosnąć. Ewentualne podwyższenie i rozszerzenie opłaty reprograficznej przyniesie dodatkowy wzrost cen elektroniki, jednak nie w tak znaczący sposób.
W przyszłym roku dalej będzie drożeć między innymi elektronika, za to pod względem podatkowym nie powinno być tak źle
Także ceny biletów lotniczych w Polsce prawdopodobnie wzrosną, w szczególności w przypadku mniejszych lotnisk w Polsce. Wszystko przez podwyżki opłat przez PAŻP, które przewoźnicy z pewnością odbiją sobie na klientach. Branża lotnicza dość zgodnie krytykuje propozycję podwyżek opłat nawigacyjnych sięgających 70 proc. i trasowych o 26 proc.
Ewentualny wzrost cen żywności w przyszłym roku to właściwie jedna wielka niewiadoma. Nie sposób przewidzieć pogody, jednak od kilku lat Polska boryka się z niedoborem wody. Do tego globalne zmiany klimatyczne sprawiają, że pogoda staje się dość kapryśna. Kluczowym czynnikiem wpływającym na wzrost cen żywności będzie jednak z pewnością energia elektryczna. Jej ceny wprost przekładają się na rosnące koszty przetwórstwa, przechowywania i transportu. To z kolei oznacza wyższe ceny na sklepowych półkach.
Co ciekawe, drożej w 2022 r. być może nie zapłacimy za śmieci. Podpisana niedawno przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach zawiera w końcu stawki maksymalne. Dodatkowo pozwala samorządom dopłacać z budżetu gminy do lokalnego systemu gospodarowania odpadami. Problem w tym, że będą musiały rekompensować sobie w jakiś sposób mniejsze wpływy z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych.
W kwestii samych zmian w podatkach nie jest chyba tak źle. Owszem, wprowadzony zostanie chociażby podatek przychodowy jako uzupełnienie podatku CIT. W praktyce jednak Polski Ład przyniesie także zwiększenie kwoty wolnej w podatku PIT i podniesienie progu podatkowego. To z kolei rzeczywiście powinno zmniejszyć obciążenia podatkowe w większości gospodarstw domowych.
Istnieje także szansa, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się w przyszłym roku na podwyżkę stóp procentowych. Takie posunięcie w założeniu miałoby pomóc zwalczać rosnącą inflację. Oznacza jednak także wzrost kosztów spłaty zaciągniętych kredytów. To z kolei mogłoby utrudnić wychodzenie polskiej gospodarki z pandemicznego spowolnienia. Właśnie dlatego RPP, z prezesem NBP na czele wzbraniają się przed podwyższeniem stóp procentowych. Być może nie zdecydują się na to w przyszłym roku w ogóle, pomimo licznych nawoływań.