Rządzący postanowili uszczęśliwić organizacje zrzeszające twórców, bo przecież nie obywateli, nowymi podatkami. Od Netflixa, od smarfonów i nowoczesnych telewizorów – wszyscy mamy zrzucić się na spokojną starość dla artystów. Być może jednak faktycznie istniejący problem da się rozwiązać w inny sposób. Przy nowych daninach emerytury artystów z KRUS brzmią jak niemal rozsądny postulat.
Zabezpieczenie spokojnej starości artystów stanowi wbrew pozorom całkiem poważną lukę w systemie ubezpieczeń społecznych
Nie da się ukryć, że z działalnością artystyczną i systemem ubezpieczeń społecznych wiąże się pewien problem. Są sytuacje, gdy artyści mają niskie emerytury. Najczęściej dlatego, że sami zainteresowani nie byli zobowiązani do opłacania składek na system ubezpieczeń społecznych, więc tego nie robili.
Trudno jest wykrzesać większe pokłady empatii wobec osób zarabiających zdecydowanie ponadprzeciętne kwoty, które to publicznie narzekają na stan swoich finansów czy stan posiadania. Trzeba jednak pamiętać, że artyści to nie tylko najbogatsze i najbardziej roszczeniowe gwiazdy. Co więcej, sam system słabo radzi sobie z działalnością artystyczną jako taką. Nie oferuje żadnego dedykowanego twórcom rozwiązania.
Odpowiedzią systemową na potrzeby tej grupy społecznej miałyby być nowe podatki. Przy okazji epidemii koronawirusa rządzący wprowadzają nowe podatki. O ile ten płacony przez dostawców usług na żądanie ma być przeznaczony na Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, o tyle znowelizowana opłata reprograficzna ma zasilić kasy organizacji zrzeszających artystów. Część tej kwoty, według propozycji między innymi ZAiKSu, miałaby być przeznaczona na emerytury artystów.
Emerytury artystów z KRUS brzmią jak szaleństwo, jednak to rozwiązanie rozsądniejsze niż nowe daniny
Perspektywa odprowadzania jakiejś części ceny każdego smartfona, tabletu czy telewizora na fundusz ubezpieczeń dla artystów nie brzmi zgodnie z zasadą współżycia społecznego. Związek pomiędzy jednym a drugim jest znikomy, nikomu też nie przychodzi do głowy tworzyć specjalne daniny publiczne mające zapewnić spokojną starość osobom zatrudnionym na umowę o dzieło.
Z drugiej jednak strony, nie sposób nie dostrzec, że działalność artystyczna różni się w swojej istocie od typowej działalności gospodarczej, czy zawodowej. Trudno byłoby oczekiwać od wszystkich artystów stawania się biznesmenami. Tak samo w końcu oburzamy się na zamysł tworzenia z pracowników przedsiębiorców, jednoosobowych i mających tylko jednego partnera biznesowego. Działalności artystycznej nie da się też ująć w formule zwykłego etatu.
Okazuje się jednak, że mamy już rozwiązania prawne uwzględniające specyfikę pewnego specyficznego sposobu zarabiania na życie. Takiego dość cyklicznego w swojej naturze, którego istnienie jest wprost wyszczególnione w polskiej konstytucji, oraz strategicznie istotnego dla państwa. Mowa oczywiście o rolnictwie. Skoro w tym przypadku jakoś to działa, to czemu emerytury artystów z KRUS miałyby nie wypalić?
Wbrew pozorom istnieją daleko idące podobieństwa pomiędzy pracą rolnika a działalnością artystyczną
Taki postulat brzmi jak czyste szaleństwo. Co w końcu mają wspólnego rolnicy i artyści? Cech wspólnych jest jednak, wbrew pozorom, całkiem sporo. Uprawa roli siłą rzeczy nie jest prowadzona w takiej samej formie przez cały rok. Tak samo twórcy nie tworzą dzieł regularnie, miesiąc w miesiąc.
Art. 23 Konstytucji RP zakłada, że gospodarstwo rodzinne będzie stanowić postawę ustroju rolnego w naszym kraju. Takie rozwiązanie wymaga troski rządzących o to, żeby takie gospodarstwa faktycznie były w stanie funkcjonować. Art. 6 z kolei przewiduje, że nasz kraj „stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju„. To z kolei wymaga, żeby jakieś dobra kultur w Polsce powstawały.
Wreszcie: w przypadku rolników ustawodawca stwierdził, że objęcie ich powszechnym systemem ubezpieczeń społecznych w ramach ZUS byłoby złym rozwiązaniem. Przede wszystkim dla samych rolników. Tak samo możemy się zgodzić, że system oparty o samoubezpieczenie w ZUS niekoniecznie się sprawdza w przypadku przynajmniej części twórców.
Jedno jest pewne: emerytury artystów z KRUS to rozwiązanie na którym zyskaliby zarówno twórcy, jak i całe społeczeństwo
Pomysł na emerytury artystów z KRUS może wydawać się, najdelikatniej ujmując, nieszablonowy. Rozwiązanie takie ma jednak szereg zalet czysto praktycznych. Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego to instytucja państwowa, skądinąd szalenie niedoceniana, dysponująca już niezbędną infrastrukturą i metodologią postępowania. Z tego samego powodu jest to pewniejsze rozwiązanie, niż pozostawienie funduszy emerytalnych artystów w rękach organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Włączenie do tego systemu nowej grupy zawodowej nie powinno stanowić większego problemu. Wymagałoby przede wszystkim zastąpienie czymś bardziej pasującym hektarów przeliczeniowych w taryfikatorze składek. Z pewnością znalezienie tutaj jakiegoś adekwatnego rozwiązania nie przekraczałaby możliwości polskiego ustawodawcy.
Emerytury artystów z KRUS miałyby wszystkie zalety emerytur rolniczych. Z punktu widzenia ubezpieczonego byłyby to przede wszystkim niższe składki, a więc takie które stosunkowo łatwo byłoby zapłacić. Z punktu widzenia interesu społecznego mielibyśmy konkretne rozwiązanie zadedykowane artystom. To z kolei stanowiłoby realne wsparcie działalności jednak bardzo potrzebnej naszemu społeczeństwu.
Wreszcie: niewątpliwym zyskiem byłaby możliwość zlikwidowania tych wszystkich specjalnych danin mających sfinansować dość wątpliwe i mocno prowizoryczne rozwiązania jak podatek na smarftona. Jeśli rozwiązanie by się faktycznie sprawdziło, to z czasem można by także włączyć w nie inne grupy dzisiaj znajdujące się poza systemem ubezpieczeń społecznych.