Producent Harnasia kilka dni po pierwszym kwietnia zapowiedział wprowadzenie na rynek swojego napoju energetyzującego. Czyli to nie żart.
W takim razie warto poruszyć pewną kwestię, szczególnie w kontekście ostatnich problemów Kuby Wojewódzkiego i Janusza Palikota, którzy w końcu się doigrali. Po miesiącach promocji swojej wódki w końcu – nie wiedzieć czemu tak późno – zabrała się za nich prokuratura.
Wódki w Polsce reklamować nie wolno, ale z napojem energetycznym Harnasia będzie tylko trochę łatwiej
Wódki, wina, whisky, wermutu, szampana itd. w Polsce co do zasady reklamować nie wolno. Piwo jest tutaj miłym(?) wyjątkiem, natomiast warto podkreślić, że tylko na pewnych warunkach. Art. 13(1) ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi szczegółowo omawia te warunki. Taka reklama nie może być prowadzona przez małoletnich, skierowana do małoletnich, nie może być emitowana w telewizji w określonych godzinach, nie może budzić zbyt pozytywnych skojarzeń – sporo tego jest, a jak ktoś czuje potrzebę, to niech sobie doczyta.
Ja jednak uważam, że niebawem polskie media społecznościowe opanują influencerzy zachwalający nowy energetyk Harnasia, wskazując, że te cudowne delicje śmiało mogą rywalizować z Monsterem, Tigerem czy Blackiem. I tu pojawia się pewien problem, który warto omówić.
- Czytaj też: Mam wrażenie, że w popularności napojów energetycznych wcale nie chodzi o energię, tylko o słabą konkurencję
Energetyk Harnasia można reklamować, ale tylko tak jak piwo Harnaś
Musimy się tu na chwilę cofnąć do XX wieku, gdy po wezbranych oceanach polskich telewizorów pływała Łódka Bols. To było jakieś 25 lat temu, a zarazem do dziś ktoś potrafi mi rzucić tą łódką w twarz na dowód, że nie mam racji w kwestii reklamy alkoholu. Pomija jednak fakt, że prawo właśnie na skutek tamtej kampanii zostało zaostrzone i dziś wymierzone jest także w dowcipnych cwaniaczków.
Weźmy zatem art. 13 wspomnianej ustawy, który w punkcie 3 głosi:
Zabrania się reklamy, promocji produktów i usług, których nazwa, znak towarowy, kształt graficzny lub opakowanie wykorzystuje podobieństwo lub jest tożsame z oznaczeniem napoju alkoholowego lub innym symbolem obiektywnie odnoszącym się do napoju alkoholowego.
W przypadku energetyzującego Harnasia mamy tutaj kazus podobny nieco do piw bezalkoholowych. Już sama interpretacja wyżej przytoczonego przepisu może być różna, choć ja sam stroniłbym od tej najbardziej radykalnej – całkowitego zakazu produktu podobnego do napoju alkoholowego. Zresztą niejako zwyczaj ugruntował w Polsce, że piwa bezalkoholowe generalnie mogą być reklamowane, ale na takich samych zasadach, co zwykłe piwo.
I podobnie z energetykiem. Bo przecież taki napój energetyczny mógłby zostać uznany za celowe i podstępne obchodzenie zakazu reklamy piwnego Harnasia, a nie próbę podbicia nowego sektora rynku.
Dlatego w agencjach reklamowych, ale też sami influencerzy, bardzo poważnie zastanówcie się nad tym jak będziecie promować ten napój. Piętnastoletnia tiktokerka z energetykiem Harnasia? Prokurator. Harnaś Energetyk pity przez rowerzystów albo na plaży? Jak ktoś się uprze to prokurator. Reklama targetowana do siedemnastolatków? Prokurator.
Bardzo niewdzięczny temat sobie tak na dobrą sprawę zrobiliście tym napojem Harnasia w czasach, gdy większość energetyków pompuje się przez media społecznościowe dla dzieciaków. Pewnie rok temu nikt by na to nie zwrócił nawet uwagi, ale im więcej będzie się pojawiać postów Janusza Palikota utrzymanych w tonie „oczy widzą, uszy słyszą, usta milczą”, tym bardziej bezprawna reklama alkoholu może być gorącym tematem tej wiosny.