ABB, MAN, Levi’s, Agora, PepsiCo… przez Polskę przetoczyła się ostatnio wielka fala zwolnień grupowych. Jednocześnie politycy zapewniali, że w zasadzie nic niepokojącego się nie dzieje – i pokazywali ciągle świetne statystyki dotyczące bezrobocia. Nowe dane Eurostatu pokazują jednak, że fala zwolnień w Polsce powoli zaczyna odbijać się na naszym rynku pracy.Lubimy mówić, że polski „cud gospodarczy” to efekt ciężkiej pracy małych polskich przedsiębiorców. Jasne, to prawda. Ale nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, gdyby nie wielkie zagraniczne koncerny, które inwestowały nad Wisłą grube miliardy dolarów. Dlatego też ostatnia fala zwolnień w Polsce musiała wywołać alarm.
Tym bardziej że wiele firm w ogólne zamykało u nas zakłady, przenosząc się do miejsc z tańszą siłą roboczą – np. do Rumunii czy nawet do Maroka.
Z drugiej strony – fala zwolnień w Polsce właściwie w ogóle nie odbijała się na statystykach. Bezrobocie pozostaje bardzo niskie, politycy mogli mówić, że problemu właściwie nie ma – bo każdy kto chce, może znaleźć względnie szybko zatrudnienie.
Fala zwolnień w Polsce. Ale może jednak problem jest?
Wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 20-64 lata wzrósł w pierwszym kwartale 2024 r. o 0,2 proc. w porównaniu z ostatnim kwartałem 2023 r. Polska jest jednak na wyraźnym minusie.
Nie tylko to jest niepokojące. Zatrudnionych zyskały takie kraje, jak Chorwacja, Rumunia, Bułgaria, Słowacja czy Węgry. Polski odsetek zatrudnionych tymczasem się kurczy – podobnie jest zresztą w Czechach, na Litwie czy w Estonii.
Różnica we wskaźniku zatrudnienia w krajach UE – pierwszy kwartał 2024 względem ostatniego w 2023 r.
Pewnie trudno wyciągać bardzo daleko idące wnioski z tego badania. Ale niepokoić się trzeba. Polski pracownik jest coraz droższy – i coraz trudniej nam konkurować pod tym względem z najtańszymi krajami regionu. I trzeba odnotować, że zwolnienia grupowe jednak mają już jakieś przełożenie na statystyki.
Co nie zmienia faktu, że ciągle jest u nas dobrze – bezrobocie mamy niskie, potrafimy przyciągać zagraniczne koncerny już nie tyle tanią, co droższą, wyspecjalizowaną siłą roboczą. Niemniej musimy czuć na plecach oddech konkurencji z naszego regionu. Nieco mniej rozwinięte od nas kraje UE też mają apetyty i konkurencja o zagraniczne inwestycje będzie tu coraz bardziej zacięta.