Lekarze rzucają coraz to nowe pomysły związane z problemem sporej grupy osób, które z różnych powodów nie chcą się szczepić. Najnowszy jest szokujący. To… godzina policyjna dla niezaszczepionych, a nawet wprowadzenie dla nich zakazu przemieszczania się między województwami. Autorem tego pomysłu jest członek Rady Medycznej przy premierze profesor Miłosz Parczewski. Pomysłu, którego na szczęście nikt nie odważy się wprowadzić w życie.
Godzina policyjna dla niezaszczepionych
Profesor Miłosz Parczewski to wybitny specjalista do spraw chorób zakaźnych. To on pilotował program testowania w województwie zachodniopomorskim ludzi na obecność przeciwciał po przechorowaniu koronawirusa. Znamy go też z opinii (potwierdzanej następnie przez wielu innych lekarzy), że maseczki na dworze są „bez sensu”. Jego medycznych kompetencji w zakresie walki z epidemią nie sposób podważać. Natomiast jego najnowszy pomysł, który miałby na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa przez niezaszczepione osoby jest, cóż, po prostu zły.
Bo profesor Parczewski na antenie Radia ZET powiedział, że proponowałby wprowadzenie godziny policyjnej, a nawet zakazu przemieszczania się między województwami dla osób, które nie chcą się szczepić.
Nie można dać takim ludziom szansy na zakażanie innych. Nie można nikogo siłą, ani przepisami zmusić do szczepienia się przeciwko Covid-19, ale można sprawić, żeby taka osoba sama zdecydowała, że się zaszczepi.
…powiedział Miłosz Parczewski. Wypowiedź błyskawicznie obiegła internet i spotkała się z właściwie jednoznaczną krytyką. Słuszną, bo pomysł jest zarówno wątpliwy moralnie, jak i praktycznie niemożliwy do zrealizowania.
– Godzinę policyjną, a nawet wprowadzenie zakazu przemieszczania się między województwami dla osób, które nie chcą się szczepić – proponuje w rozmowie z Radiem ZET prof. Miłosz Parczewski, główny lekarz ds. Covid-19 w zachodniopomorskiem i jeden z doradców premiera ds. pandemii. pic.twitter.com/BV7cq5I9sT
— Radio ZET NEWS (@RadioZET_NEWS) May 14, 2021
Pomysł równie zły co abstrakcyjny
Po części rozumiem motywację lekarzy do rzucania takich pomysłów. Są bowiem poważne obawy, że jeśli znaczna część społeczeństwa nie zaszczepi się, to jesienią znowu zaczną się masowe zachorowania. A w dodatku mogą to być zachorowania na nową mutację SARS-CoV-2, która może być odporna na dotychczasowe szczepionki. Swego czasu inna członkini Rady Medycznej profesor Anna Piekarska proponowała płatne leczenie dla niezaszczepionych. Już ten pomysł wzbudził kontrowersje, ale – powiedzmy sobie szczerze – nie był aż tak daleko idący jak idea prof. Parczewskiego.
W tym wypadku mamy bowiem do czynienia po pierwsze z segregacją ludzi i to na poziomie do tej pory niewyobrażalnym. Niedawno pisaliśmy, że IKEA wprowadziła naklejki za brak maseczki i już to, słusznie, wzbudziło oburzenie i zmusiło sklep do szybkiego wycofania się z pomysłu. Po drugie – godzina policyjna wprowadziłaby w naszym państwie apokaliptyczną atmosferę, bo przecież sprawdzani musieliby być wszyscy, za pomocą, nie wiem, blokad na granicy województw czy nieustannego legitymowania na ulicy. Tego się po prostu nie da zrobić i też żadna władza, nawet tak chaotyczna jak nasza obecna, nie odważyłaby się na ten krok.
System zachęt to podstawa
Wszelkie próby wprowadzania, nawet tylnymi drzwiami, przymusu szczepień, nie powinny być nawet poddawane analizie, a już co najmniej do czasu gdy wyczerpią się wszystkie środki polegające na systemie zachęt. A coś w tej sprawie zaczęło się dziać, czego dowodem jest limit osób na imprezach, pozwalający na wpuszczenie większej liczby gości, jeśli wśród nich są zaszczepieni. To jest tego typu motywacja, która nikogo nie dyskryminuje, a po prostu premiuje osoby zachowujące się odpowiedzialnie.
Warto też ruszyć z nową kampanią edukacyjną. Lubię Cezarego Pazurę i uważam, że fajnie promuje Narodowy Program Szczepień, ale tylko ten jeden aktor grający w spotach to za mało. Tym bardziej, że trzeba zacząć trafiać do trudniejszych adresatów – osób starszych, którzy na przykład nasłuchali się od księdza o szkodliwości szczepień. Czy grupy podatnej na internetowe fake newsy, ludzi żyjących w informacyjnych bańkach, świadomie unikających normalnych kanałów informacyjnych. To jest zadanie, jakie stoi przed naszym rządem w te wakacje. Mam nadzieję, że odpowiedzialne za system zdrowia osoby nie udadzą się na długie urlopy, tylko przygotują skuteczne rozwiązania. Tak, żeby o żadnej godzinie policyjnej nie byłoby już nigdy mowy.