Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej powołał specjalną Grupę Zadaniową „Honor”. Jej celem będzie obrona dobrego imienia żołnierzy tej formacji. „Honor” ma reagować na niewłaściwe wypowiedzi osób publicznych i internautów. Co może pójść nie tak?
„Honor” zajmie się nie tylko wypowiedziami polityków i celebrytów, ale także internautami
Kryzys migracyjny w Polsce unaocznił problem wypowiedzi rozmaitych celebrytów i polityków szkalujących w niewybredny sposób funkcjonariuszy wykonujących swoje zadania na granicy. Obrywa się Straży Granicznej, policji, czy żołnierzom. Takie zachowanie sprowokowało naturalną reakcję obronną, między innymi ze strony dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej.
Powołano właśnie specjalną Grupę Zadaniową „Honor”. Jej celem, zgodnie z komunikatem WOT, będzie „obrona dobrego imienia żołnierzy OT. Treści szkalujące będą poddane natychmiastowej kwalifikacji czynu i z odpowiednim wnioskiem oddane do sądu”. Grupa składa się z żołnierzy WOT mających równocześnie stosowne kwalifikacje: prawników, studentów prawa. Jest w niej także były policjant zajmujący się w swojej policyjnej karierze tego typu sprawami.
Samo założenie jest całkiem słuszne. Znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych stanowi w końcu naruszenie art. 226 kodeksu karnego. Za taki czyn grozi grzywna, kara ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do roku.
Z komunikatu możemy się jednak dowiedzieć, że „Honor” zajmie się nie tylko „nieodpowiedzialnymi wypowiedziami” osób publicznych, ale także internautów. Do tego dochodzi „wyszukiwanie treści w social mediach, oraz w komentarzach pod artykułami czy postami”. Między innymi zgłoszonymi przez samych urażonych żołnierzy WOT.
Miejmy nadzieję, że obrona dobrego imienia WOT nie stanie się taką samą parodią, jak wiele innych podobnych inicjatyw ostatnich lat
Wojska Obrony Terytorialnej jak najbardziej mają prawo do obrony swojego dobrego imienia. To szczególnie ważne w trakcie wywołanego przez Białoruś kryzysu, którego jedną z części składowych jest wojna informacyjna wymierzona w Polskę i jej służby. Nienawiści i hejtu w internecie bezsprzecznie jest zdecydowanie za dużo.
Niestety, doświadczenie z podobnymi inicjatywami podejmowanymi w ostatnich kilku latach podpowiada, że w takiej walce bardzo łatwo przedobrzyć. Przykładem mogą być chociażby głośne procesy o znieważenie prezydenta RP. Nikt rozsądny nie będzie oczywiście płakał, gdy dana osoba poniesie konsekwencje nazywania żołnierzy „mordercami”, „zbrodniarzami”, „śmieciami”, czy „watahą psów”. Trudno byłoby zaprzeczyć, że tego typu karygodne określenia padały w przestrzeni publicznej.
A jednak deklaracja ścigania przez „Honor” także internautów budzi poważny niepokój. Gdzie w końcu postawić granicę walki o dobre imię formacji? W sieci możemy znaleźć różne treści, w tym także wyjątkowo paskudne. Tym niemniej, ściganie autorów, na przykład, szyderczych memów bardziej narazi na szwank wizerunek formacji, niż go obroni. Nawet, jeśli te przekraczają granicę dobrego smaku. Co więcej, pada pytanie, czy Grupa Zadaniowa „Honor” będzie się zajmować także, na przykład, żołnierzami służby zasadniczej żartującymi sobie w internecie, że „WOT to nie wojsko”?
Obrona dobrego wizerunku organów i służb państwa to sprawa delikatna. Jeśli się przesadzi, to stworzy się wrażenie przeczulenia na tym punkcie. Można także dobrymi chęciami narazić się na śmieszność. Warto przy tym wspomnieć, że internauci już żartują sobie z samej Grupy Zadaniowej „Honor”. Powodem jest, z całą pewnością przypadkowe, podobieństwo jej nazwy do kojarzonego z ruchem neonazistowskim zespołu muzycznego „Honor”. Zwrócenie uwagi na ten fakt nie jest „treścią godzącą w dobre imię żołnierzy WOT”, prawda?