Państwowa Inspekcja Sanitarna zawsze służy pomocą obywatelowi. Tak było w przypadku mieszkanki Poznania, która chciała zawiadomić ich o pleśni rosnącej w jej domu. Zamiast pomóc, dali jej atlas grzybów.
Pani Dorota nie może mówić o szczęściu. Żyje dość ubogo, na utrzymaniu ma też jedenastoletnią córkę, z którą żyje w mieszkaniu komunalnym (a w takich, jak wiadomo, pleśń często nie tylko rośnie, ale też wynajduje koło i system dziesiętny). Kiedy okazało się, że w jej mieszkaniu pojawił się grzyb, postanowiła skierować swoje kroki prosto do Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Przyniosła im nawet próbkę tego, co wyrosło na ramie okiennej – obawiała się, że pleśń może niekorzystnie wpływać na zdrowie córki. Rozwiązanie to było tylko na pozór dobre, ponieważ urzędnicy najpierw nieco ją wyśmiali, a potem wysłali do innego oddziału. Kobieta poszła tam, by otrzymać egzemplarz atlasu grzybów. Urzędnicy doszli do wniosku, że z tego, co na ścianie, można ugotować zupę?
Grzyb w domu a Sanepid
Zachowanie urzędników nie było, jak się okazuje, podyktowane złośliwością. Państwowa Inspekcja Sanitarna nie zajmuje się grzybami budowlanymi (chyba, że te znajdują się w szpitalu, restauracji lub szkole, wtedy ciska groźbami i mandatami) – z takimi rzeczami należy bowiem zgłosić się do spółdzielni lub dewelopera. Pani Dorota w rozmowie z urzędnikami podobno najpierw opowiadała o swoich problemach, a następnie wykazała wielkie zainteresowanie grzybami jako takimi, a ci postanowili sprezentować jej atlas. Nie poczytała tego za dobrą monetę, jak się wydaje, bo sprawę wreszcie opisał – w dość zjadliwy sposób – Fakt.
Na szczęście, los pani Doroty wkrótce odmieni się na lepsze, bo miasto obiecało jej nową, ogrzewaną – i prawdopodobnie wolną od pleśni – kwaterę.
Co robią grzyby w sanepidzie?
Skąd wziął się atlas grzybów w sanepidzie, zapyta ktoś, skoro nic nie mogli zrobić z problemem pani Doroty? Nie wszyscy wiedzą, że w okresie grzybobrania można znalezione okazy zanieść do Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Taka wizyta przyda się zwłaszcza tym, którzy nie wiedzą, jak sprawdzić, czy zebrane grzyby są jadalne. Może się przecież okazać, że ta piękna kania w rzeczywistości ma ksywkę amanita phalloides i już nie będzie tak zabawnie.