Kluby i dyskoteki miały być zamknięte od 15 grudnia, ale miał być wyjątek jeśli chodzi o imprezy sylwestrowe 2021. Z opublikowanego właśnie rozporządzenia wynika jednak, że wyjątku nie będzie. No chyba że… jednak będzie.
Można by powiedzieć, że zamieszanie jeśli chodzi o imprezy sylwestrowe 2021 jest niesamowite. Ale tak naprawdę po dwóch latach pandemii i kolejnych decyzjach rządzących do wszystkiego chyba zdążyliśmy się przyzwyczaić…
Ale od początku. Rząd jeszcze tydzień temu zapowiadał, że zamknięte zostaną dyskoteki i kluby – ale nie w Sylwestra. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska zapowiadał… „ograniczenie liczebności klientów w lokalach zamkniętych do maksymalnie 100 osób”. Wiele osób oczywiście pukało się w głowę. No bo po co zamykać kluby i jednocześnie otwierać je na jedną noc?
Z opublikowanego właśnie rozporządzenia Rady Ministrów wynika jednak, że… żadnych sylwestrowych wyjątków nie będzie. A obecne restrykcje klubowe będą po prostu przedłużone do końca stycznia 2021 r.
A może imprezy sylwestrowe 2021… jednak się odbędą?
A więc nici z imprezy? Niekoniecznie. RMF podaje, że jest ciągle szansa na zawieszenie zakazu działalności dyskotek i klubów na ostatnią noc (niczym w 2020 r.). Wszystko ma jednak zależeć od aktualnej sytuacji epidemicznej. O ewentualnej sylwestrowej nowelizacji zakazów ma zdecydować resort zdrowia.
Wrażenie totalnego chaosu i zupełnego braku decyzyjności to jedno. Inna kwestia to ludzie i ich plany. Jednak w połowie grudnia już każdy chciałby zdecydować, czy idzie na większą imprezę, na mniejsze spotkanie do znajomych czy chce grać w grę. Rząd jednak najwyraźniej postanowił jak najdłużej trzymać Polaków w niepewności.
Najbardziej zdenerwowani jednak są zapewne hotelarze i inni przedsiębiorcy. Rząd zresztą po raz kolejny pokazuje, że zupełnie się z nimi nie liczy. Po deklaracji wiceministra Kraski sprzed tygodnia właściciele hoteli czy lokali już przygotowywali się na imprezy – rezerwowali sale i noclegi, zamawiali jedzenie i napoje… Wiele wskazuje na to, że – po kolejnym ciężkim roku – te inwestycje trzeba będzie spisać na straty. Choć pewnie wielu przedsiębiorców i klientów będzie miało kreatywne sposoby na ominięcie zakazów. Można się na to oburzać, ale trudno tego nie zrozumieć. Bez kombinowania coraz trudniej w Polsce przetrwać.