Dostałam instrukcję obsługi krzesła. Jeszcze w życiu nic podobnego mi się nie przytrafiło, ale wszystko to ma sens, jeśli popatrzy się na obecny rynek konsumenta. Bo konsument nasz pan i może mieć najbardziej wygórowane oczekiwania.
Wydawało mi się, że takie rzeczy dzieją się tylko w USA. Po przeprowadzce zamówiłam cztery krzesła do kuchni, bo wierzcie mi, siedzenie na taboretach nie należy do przyjemności. Krzesełka ładne, designerskie, ekoskóra, przesyłka doszła bardzo szybko, były też relatywnie tanie. Otwieram paczkę, a tam:
Chyba w życiu nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktokolwiek załączył mi instrukcję obsługi prostego przedmiotu. Krzesło, jakie jest, każdy widzi, służy głównie do siedzenia. Tymczasem instrukcja mówi wyraźnie o tym, że nie powinnam się na krześle kołysać, nie mogę się na nich wychylać, nie mogę z nich robić drabiny czy nie mogę wieszać na nich kurtki.
Dzięki, wiedziałam to i bez was (chociaż dlaczego nie mogę wieszać tam kurtki? Myślałam, że wszyscy tak robią). Nie jest to jednak dla mnie żadnym zdziwieniem. Potencjalny konsument może przecież uznać, że będzie się bujał na krześle, spadnie i zaraz będzie się domagał odszkodowania. Taka instrukcja zabezpiecza ich przed potencjalnymi reklamacjami: jak ktoś zaleje krzesło i okaże się, że zostało zniszczone, to nie będzie mógł niczego żądać.
Instrukcja obsługi krzesła
Jest to pewne signum temporis, że ludziom trzeba wysyłać instrukcję obsługi krzesła. Niby najprostszy przedmiot i wiadomo, do czego służy, ale jednak znajdą się przecież tacy, którzy zwęszą pieniądze we wszystkim i kiedy całość się rozpadnie, będą żądali reklamacji i zwrotu pieniędzy albo wymiany na lepszy towar.
Wszystko tkwi w Kodeksie cywilnym. Artykuł 556 mówi:
Art. 556. § 1. Sprzedawca jest odpowiedzialny względem kupującego, jeżeli rzecz sprzedana ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy, jeżeli rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu zapewnił kupującego, albo jeżeli rzecz została kupującemu wydana w stanie niezupełnym (rękojmia za wady fizyczne).
Krzesła są całe (tak sądzę) i chyba nie mają wad, aczkolwiek sprzedawca w tym momencie informuje mnie o tym, jak powinnam użytkować krzesło i nie zataja przede mną żadnych informacji. Jeśli więc wejdę na krzesełko i z niego spadnę, a ono samo się połamie, nie mogę winić Świata Krzeseł, tylko samą siebie.