Paluszki rybne, detergenty, napoje gazowane, jogurty. Czy firmy oszukują konsumentów, sprzedając na wschodnich rynkach produkty gorszej jakości, ale w takich samych co na zachodzie opakowaniach?
Jedzenie gorszego sortu
O tym problemie mówi się od kilku lat. Europa Wschodnia ma dostawać jedzenie „gorszego sortu”, a firmy mają tłumaczyć to przede wszystkim „dopasowaniem się do gustów żywieniowych konsumentów”. Teraz Věra Jourová jedna z 28 komisarzy UE, zajmująca się sprawami z zakresu sprawiedliwości, problemów konsumentów i równouprawnieniem płci, w imieniu Komisji stwierdziła, jak cytuje The Guardian:
„Po raz pierwszy jasno potwierdzamy: jest to nieuczciwa praktyka handlowa. Jestem przekonana, że w wielu przypadkach prawo zostało złamane. Niektóre oszustwa są oczywiste”.
Od teraz rozpocząć się ma otwarta wojna z koncernami. Co prawda Jourová stwierdziła, że Komisja nie będzie podawała nazw marek, które stosują tego typu praktyki, ale „jeżeli nie zmienią one swojego zachowania, gotowa jest wymienić wszystkie z nazwy”. Będzie również zniechęcała ludzi, do kupowania produktów konkretnych firm. Jak podkreśla Czeszka:
„Nie będę się wahać. W tej kwestii jestem całkiem odważna”.
Mimo dużej ilości zebranych informacji i danych ostateczna interpretacja unijnych regulacji ma się ukazać 28 września. Jourová uważa jednak, że wystarczająco dokładnie udowodniono, że prawo zostało złamane i żadne dalsze postępowanie legislacyjne nie jest potrzebne. Jean-Claude Juncker zasygnalizował już zresztą, że UE wspierać będzie działania państw mające na celu wyjaśnienie nieprawidłowości w praktykach firm.
„Widzimy, że ludzie muszą specjalnie wyjeżdżać za granicę, żeby kupić paluszki rybne zawierające mięso z ryby czy sok pomarańczowy, w którym znajdzie się chociaż trochę pomarańczy. Frustracja narasta i powinniśmy jakoś temu zaradzić”.
Tymi słowami Jourová podsumowała problem. Zaznaczyła jeszcze, że niedopuszczalne jest pozwolenie firmom na dalsze ignorowanie problemu.
Jak to wygląda z perspektywy producentów?
Na przestrzeni lat przeprowadzono wiele badań w tym zakresie. W 2015 roku, na Uniwersytecie w Pradze zbadano ponad 20 rodzajów produktów spożywczych różnego rodzaju oraz detergentów. W wielu przypadkach stwierdzono, że jakość produktów trafiających do Czech lub Słowacji pozostawia wiele do życzenia, w przeciwieństwie do żywności, którą kupić można np. w Niemczech. Kawa posiada inny kolor oraz mniej kofeiny, czekolada mniej kakao, jogurt truskawkowy mniej truskawek, a keczup mniej pomidorów.
W czerwcu tego roku Stowarzyszenie Konsumentów Słowenii (ZPS) również postanowiło porównać 32 produkty sprzedawane w Słowenii z ich austriackimi odpowiednikami. 10 z nich okazało się dużo gorszej jakości w kraju położonym dalej na południu Europy. Jednym z takich produktów była czekolada Milka. Ta sprzedawana w Austrii miała mieć lepszy smak, inny kolor, inną konsystencję, a nawet inny skład.
Milka stanowczo zaprzecza, jakoby miała w różny sposób traktować konsumentów z różnych części Europy. Sugeruje, że jedna z tabliczek mogła być wyprodukowana wcześniej, przy użyciu innej receptury.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku Coca Coli. Badanie wykazało, że słoweńska Cola zawiera więcej cukru i syropu fruktozowo-glukozowego. Przedstawiciel marki zakomunikował jednak, że producent stara się jak najlepiej dopasować oryginalny przepis do smaku i upodobań konsumentów w danym regionie.
Jak rozwiązać problem?
Czasami najlepsze rozwiązania to te najprostsze i najbardziej oczywiste. Jak mówi Věra Jourová, wymarzonym rozwiązaniem byłoby zwyczajnie poprawienie jakości produktów. Innym rozwiązaniem, które jest brane pod uwagę, jednak z dużo mniejszym entuzjazmem jest zmiana nazw i wyglądu opakowań produktów gorszej jakości. Nic dziwnego jednak, że nie jest to preferowana opcja. W gruncie rzeczy nie wpłynęłoby w żaden sposób na poprawę jakości życia konsumentów.