Jedzenie mięsa jest od dawna na celowniku ekologów. I nie tylko dlatego, że cierpią zwierzęta. Zwracają uwagę, że produkcja mięsa wiąże się z gigantyczną emisją gazów cieplarnianych. Ale jakby się tak bliżej przyjrzeć, to są potrawy znacznie bardziej „emisyjne”. Na przykład… brokuły.
Czy hodowanie warzyw może być gorsze dla środowiska niż hodowanie wołowiny czy wieprzowiny? Na pierwszy rzut oka może się wydawać to niedorzeczne.
Na drugi zresztą też. Szacuje się na przykład, że wyprodukowanie kilograma wołowiny oznacza wyemitowanie do atmosfery 26,6 kg dwutlenku węgla. W przypadku baraniny jest to 23 kg, a jagnięciny – aż 39 kilogramów.
Wyprodukowanie kilograma jaj kosztuje tymczasem naturę „zaledwie” 5 kilogramów CO2, a ziemniaków tylko 3 kg. W przypadku warzyw emisje gazów są często jeszcze mniejsze.
No dobrze, ale czy powinniśmy wszystko liczyć, bazując na kilogramach wyprodukowanej żywności? Co jeślibyśmy obliczyli wszystko nieco inaczej? Na przykład bazując na… kaloriach?
Jedzenie mięsa bardziej ekologiczne niż jedzenie brokuł?
Redaktorzy amerykańskiego serwisu Quartz słusznie zauważyli, że przecież kilogramem brokuł nie najemy się tak, jak kilogramem mięsa.
A wartość energetyczną określamy w końcu w kaloriach. Serwis postanowił więc wyliczyć, jak emisje CO2 przekładają się na wyprodukowanie tysiąca kalorii różnych potraw. Bo na przykład jeden kg wołowiny daje 280 kalorii, to równowartość… niemal siedmiu kg brokułów!
Co wyszło? „Najgorsza” jest jagnięcina. Aby wyprodukować jej tysiąc kalorii, trzeba wyemitować 14 kg CO2. Ale w przypadku brokułów oraz pomidorów to już 6 kg. To oznacza znacznie mniej trujących substancji niż w przypadku jagnięciny, ale już więcej niż jeśli chodzi o drób (5 kg) – i tyle samo, co „emituje” wieprzowina.
Najbardziej natomiast ekologiczne, jak wynika z analizy Quartz, jest 2-procentowe mleko. Wyprodukowanie kilograma oznacza emisję zaledwie 4 kg dwutlenku węgla.
Wychodzi więc na to, że mięso wcale nie jest takie złe, jak je malują. A brokuły i pomidory nie są tak ekologiczne, jak niektórzy by chcieli.
Ciekawe tylko jakie będą efekty rewelacji amerykańskiego serwisu. Czy ekolodzy będą teraz apelować, aby rezygnować z jedzenia brokuł i pomidorów – i wybierać jednak drób, a popijać wszystko niskotłuszczowym mlekiem?