Mleko sojowe to napój dla hipsterów, a tych w końcu stać na płacenie wyższego VAT. To niestety nie jest żart, tylko argumentacja urzędników skarbówki wykorzystywana w rozmowach o zmianach w podatku VAT. Pomysł nieoczekiwanie zablokował sam Jarosław Kaczyński.
Państwo desperacko potrzebuje pieniędzy na spełnianie wyborczych obietnic, dlatego podnosi podatki wszędzie tam, gdzie to możliwe. Najłatwiej oczywiście jest dokonywać zmian w obrębie podatku VAT, który jest jednym z największych, o ile nie największym, źródłem wpływów do budżetu. Efektem zmian jest chociażby nowa matryca VAT, czy biała lista podatników VAT. To jednak zmiany ogólne, a urzędnicy Ministerstwa Finansów doszli do wniosku, że najwyższy czas podnieść VAT na poszczególne kategorie produktów.
Mleko sojowe VAT
W toku prac nad nową matrycą VAT urzędnicy stwierdzili, że soki i nektary w dalszym ciągu powinny być objęte 5% stawką VAT. Natomiast zaproponowano jego podwyżkę do 23% w przypadku napojów z przewagą wody. To miałoby wprost uderzyć we wszystkie mleka roślinne, a więc mleko sojowe, ryżowe czy migdałowe. Producenci oczywiście natychmiast zaprotestowali, natomiast mieli bardzo trudną przeprawę z pomysłodawcami. Urzędnicy ministerstwa argumentowali podwyżkę następująco.
W budżecie brakuje pieniędzy, a poza tym tu chodzi o napój dla hipsterów. W imię czego mielibyśmy utrzymywać niską stawkę na ich przysmak? Przecież stać ich.
Wypowiedź anonimowego urzędnika przywołała Wirtualna Polska. Oczywiście jak już skarbówka się uprze na jakieś rozwiązanie, to nie ma siły, która byłaby w stanie ją powstrzymać. Nikogo nie przekonywały argumenty odwołujące się do prawa unijnego, logiki czy względów zdrowotnych. Powoływano się przede wszystkim na opinie naukowców i badania, które przekonywały, że mleka roślinne są zamiennikiem mleka zwierzęcego. W świetle prawa unijnego powinny być objęte jednakową stawką podatku VAT.
Kiedy w zasadzie porzucono wszelką nadzieję, na scenę nieoczekiwanie wkroczył sam Jarosław Kaczyński. Wezwał do siebie wiceministra finansów, a następnie nakazał zdjęcie tego punktu z porządku obrad. W ten sposób zamach na kieszenie hipsterów przynajmniej na razie został powstrzymany. Nie wiadomo, czy prezes Kaczyński po prostu lubi mleko sojowe, a może to ruch obliczony na zdobycie głosu wegan w najbliższych wyborach. Jedno jest pewne — weganie zyskali nieoczekiwanego sojusznika.