Kary za brak maseczki w Europie. We Francji grozi nawet do pół roku więzienia

Codzienne Dołącz do dyskusji (251)
Kary za brak maseczki w Europie. We Francji grozi nawet do pół roku więzienia

Druga fala epidemii koronawirusa szaleje w Europie. Większość państw ma podobne strategie walki z Covid-19. Podstawą są dezynfekcja, dystans oraz zakrywanie ust i nosa. Część społeczeństwa podważa zarówno sens noszenia maseczek, jak również nakładanie za ich brak sankcji. Przyjrzyjmy się, z jakie są kary za brak maseczki w Europie.

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, zróżnicowanie jest duże, poczynając od 23 zł (w przeliczeniu) na Ukrainie aż po karę więzienia we Francji.

Kary za brak maseczki w Europie

Hiszpanie za brak maseczki, którą mają obowiązek nosić we wszystkich miejscach publicznych, mogą być ukarani mandatem do 100 euro. Tylko od sierpnia kilka tysięcy osób odczuło skutki w portfelu, z czego ok. 2 tys. osób z Madrytu.

W sąsiadującej Francji obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa w publicznej przestrzeni zamkniętej. W największych miastach jak Paryż, Nicea i Lyon obowiązek maseczki rozszerzony jest również na ulice. Jeśli wykroczenia dopuści się ktoś po raz pierwszy musi się liczyć z karą 135 euro. Recydywista zapłaci do 1,5 tys. euro. Natomiast osoby nagminnie łamiące przepisy w tym zakresie mogą zostać ukarane 3750 euro, a nawet sześcioma miesiącami więzienia.

Rygorystyczne są również władze Wielkiej Brytanii. Noszenie maseczek jest obowiązkowe w publicznych środkach transportu oraz w sklepach. W niektórych regionach zasłanianie ust i nosa obowiązuje dodatkowo w miejscach publicznych takich jak banki, biblioteki, muzea czy świątynie. Tu również jak w przypadku Francji wysokość kary uzależniona jest od tego, czy miało to miejsce po raz pierwszy, czy zdarzało się częściej. W przypadku jednorazowego złamania nakazu w Anglii koszt mandatu to 200 funtów, podczas gdy w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej 60 funtów.

Recydywista zapłaci dwukrotność poprzedniego mandatu. Kara z tytułu braku maseczki nie może przekroczyć 6,4 tys. funtów. Ponadto za uczestniczenie w spotkaniach ponad 6 osób można zapłacić mandat w wysokości 200 funtów. Natomiast w bardziej zagrożonych regionach 100 funtów wynosi mandat za spotkania w prywatnych domach czy restauracjach z osobami spoza gospodarstwa domowego. Organizatorzy spotkań powyżej 30 osób muszą się liczyć z karami do 10 tys. funtów.

„Do 22 września w Anglii wydano 18 646 mandatów za łamanie przepisów sanitarnych, z czego ponad połowa nie została zapłacona, a sprawy przekazano sądom” – czytamy na stronie Polskiej Agencji Prasowej.

Jakie jeszcze kary za brak maseczki w Europie?

W Irlandii wprowadzono niemal całkowity lockdown. Maseczki obowiązują w środkach transportu zbiorowego, sklepach i punktach usługowych. Nowe wysokości kar za niestosowanie się do obostrzeń epidemicznych zostaną dopiero wprowadzone. Za brak maseczki będzie trzeba zapłacić do 500 euro. Natomiast za zorganizowanie lub uczestnictwo w domowych imprezach grozi kara do 1 tys. euro lub miesiąc pozbawienia wolności.

Włosi są zwolnieni z noszenia maseczek wyłącznie w miejscach odosobnionych, jak lasy czy puste plaże. Za nieprzestrzeganie nakazu zasłaniania ust i nosa grozi mandat w wysokości od 400 do 1 tys. euro. Funkcjonariusze sił porządkowych rygorystycznie egzekwują kary. Codziennie wystawiają setki mandatów.

W Portugalii obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa w zamkniętych przestrzeniach publicznych oraz w otwartych jeśli nie można zachować minimum 1,5 metra odległości od innych osób. Sankcje wahają się między 120 a 350 euro za nieprzestrzeganie tego obowiązku. Ponad pół miliona Portugalczyków zostało ukaranych przez policję.

Nasi zachodni sąsiedzi muszą być w masce w sklepach i środkach komunikacji publicznej. Za jej brak grożą mandaty od 50 euro. Wiele miast i krajów związkowych w Niemczech wprowadziło jednak ostrzejsze regulacje. Przykładowo w Berlinie dodatkowo zasłaniać usta i nos trzeba na głównych ulicach handlowych. Jej brak kosztuje do 500 euro. Ponadto restauratorzy zobowiązani są do zbierania danych kontaktowych klientów. Za niezastosowanie się do tego wymogu grozi mandat do 5 tys. euro. Na karę narażają się goście lokali gastronomicznych, którzy podają nieprawdziwe informacje. W Bawarii za nienoszenie maseczki w środkach transportu zbiorowego mandat wynosi 250 euro. Tyle samo grozi za podawanie fałszywych danych w restauracjach. Z kolei w Hamburgu brak maseczki w miejscach publicznych kosztuje 80 euro, a podanie nieprawidłowych danych w barze czy restauracji – 150 euro.

U Czechów maseczkę należy nosić w zamkniętej przestrzeni publicznej, a także na świeżym powietrzu, gdy nie można zachować odległości od innych osób. Mandat za nieprzestrzeganie nakazu wynosi do 10 tys. koron czeskich, czyli w przeliczeniu ponad 1,6 tys. zł. Obostrzenia często nie są przestrzegane. Policja i straż miejska zazwyczaj jedynie upominają mieszkańców. Media szacują, że ok. jedna piąta Czechów nie przestrzega tego nakazu. Za naruszenia innych przepisów związanych z epidemią, np. otwarcie restauracji mimo zakazu ich działalności, grożą wielokrotnie wyższe kary sięgające równowartości w przeliczeniu pół mln zł.

Na Słowacji noszenie maseczki jest obowiązkowe w przestrzeni publicznej. Za jej brak policja może nałożyć mandat w wysokości do 1 tys. euro. Od początku epidemii do połowy października wystawiono jedynie ok. dwóch tysięcy mandatów.

Kary za brak maseczki w Europie bywają surowe

W Rosji decyzje o ograniczeniach związanych z epidemią podejmują poszczególne regiony. W Moskwie jest najwięcej zakażeń. Od maja w stolicy Rosji maseczki oraz rękawiczki obowiązują w pojazdach komunikacji miejskiej, sklepach, aptekach, szpitalach i innych miejscach publicznych. Mandat za ich brak wynosi od 4 do 5 tys. rubli, czyli w przeliczeniu ok. 200 – 250 zł. Kary nakładane są również na instytucje, które nie egzekwują przestrzegania przepisów przez swoich klientów, np. na kina czy teatry. Na przestrzeni pięciu miesięcy ukarano ok. 100 tys. obywateli na kwotę ponad 479 mln rubli, czyli ponad 24 mln zł.

Na Ukrainie nakaz noszenia maseczek obowiązuje w budynkach użyteczności publicznej oraz w środkach transportu. Niestosowanie się do nakazu kosztuje od 170 do 255 hrywien, czyli od 23 do 35 zł. To najniższe kary w Europie za nieprzestrzeganie zasad. Warto zaznaczyć, że wysokość mandatu zmniejszono latem. Wcześniej kara mogła wynosić nawet 17 tys. hrywien, czyli 2,3 tys. zł. Obecnie władze ponownie myślą o podniesieniu sankcji.

Na Litwie maseczki trzeba zakładać, przebywając w zamkniętych przestrzeniach publicznych. Kara za nieprzestrzeganie obowiązku zasłaniania ust i nosa waha się od 500 do 1500 euro kary. Pierwszy raz złamanie nakazu zazwyczaj kończy się upomnieniem. Przy drugim razie trzeba zapłacić połowę wymierzonej sumy. A dopiero przy kolejnych przypadkach – pełny wymiar kary. Mandaty wystawia się rzadko, jedynie gdy ktoś z premedytacją łamie przepisy.

W Danii noszenie maseczek jest obowiązkowe w środkach transportu publicznego, na przystankach i dworcach. Ponadto usta i nos trzeba zakrywać w restauracjach i barach, gdy nie siedzi się przy swoim stoliku. Za brak maseczki ukarano jedynie 16 osób. Mandat wynosi 2,5 tys. koron duńskich, czyli ok. 1,5 tys. zł.

Kary za brak maseczki w Europie na tle Polski

W Finlandii maseczki są jedynie zalecane. Nie ma wprowadzonego obowiązku ich noszenia. Przede wszystkim wskazanie dotyczy pojazdów transportu publicznego. Niekiedy (w zależności od sytuacji epidemicznej regionu) również sklepów, urzędów, szkół czy kościołów.

W Szwecji zakrywanie ust i nosa nawet nie jest zalecane. Według głównego epidemiologa kraju noszenie maseczki „może dawać poczucie fałszywego bezpieczeństwa”. Wskazane jest zachowanie bezpiecznej odległości i unikanie tłoku. Wielu ekspertów apeluje o zasłanianie twarzy w miejscach, w których trudno o uniknięcie bliskich kontaktów.

Widać więc, że Polska w zakresie nakładania sankcji na obywateli mieści się blisko środka. Można dyskutować czy model skandynawski jest lepszy, czy innych krajów europejskich. W moim przekonaniu unikanie skupisk ludzi oraz nałożenie maski nie są nad wymiar uciążliwe. Zamiast więc dyskutować o wysokości kar oraz ich zasadności, bezpieczniej dla wszystkich będzie, jeśli zasłonimy w przestrzeni publicznej usta i nos bez względu na konsekwencje.