Bank, urząd skarbowy czy ubezpieczyciel jawią się nie jako partnerzy, lecz przeciwnicy, którym nie tylko wolno, ale wręcz trzeba się odgryźć. To tłumaczy, dlaczego w Polsce tak szeroko akceptowane są praktyki balansujące na granicy prawa i etyki.
Najwięcej zrozumienia budzi podejmowanie pracy bez umowy, by uniknąć zajęcia pensji przez komornika. Takie działanie usprawiedliwia 66,5% badanych. Nie chodzi tu więc o romantyczną wizję buntu przeciw państwu, lecz o czystą kalkulację: lepiej dogadać się z pracodawcą na kopertę niż oddać każdą złotówkę wierzycielom. To praktyka powszechna, a zarazem niebezpieczna – w dłuższej perspektywie pozbawia pracownika emerytury, chorobowego czy ochrony prawnej.
Kolejny obszar to kredyty. 46% Polaków usprawiedliwia zatajenie informacji, które uniemożliwiłyby zaciągnięcie zobowiązania. Co trzeci badany nie widzi też problemu w posłużeniu się cudzym dowodem, by dostać kredyt. To już nie tylko „naginanie zasad”, ale jawne oszustwo, które bywa bagatelizowane jako sposób na szybkie pieniądze. Tu zresztą ujawnia się kluczowy mechanizm: konsument czuje się ofiarą instytucji i usprawiedliwia nieuczciwość „wyrównywaniem rachunków”.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Kasjer się pomylił? Nie nasza sprawa
Zaskakująco niski, choć wciąż znaczący, jest odsetek osób, które przyznają, że nie oddałyby pieniędzy, gdy kasjer wyda za dużo reszty – 27,9%. Ale niemal 57% z tej grupy tłumaczy to nie błędem człowieka, lecz nieuczciwością instytucji finansowych. To symptomatyczne: winne są banki, a więc i kasjerka staje się reprezentantką systemu.
Płacenie gotówką „bez rachunku” - klasyka polskiej szarej strefy - znajduje szeroką akceptację. 62,6% badanych uzasadnia tę praktykę chęcią uniknięcia podatku. I choć to codzienność na budowie, w warsztacie czy przy remoncie, w skali kraju mówimy o miliardach, które nie trafiają do budżetu państwa. Co ciekawe, ci sami konsumenci potrafią potem narzekać na niską jakość usług publicznych.
Przepisywanie nieruchomości czy samochodu na rodzinę, by uniknąć wierzycieli, akceptuje prawie 19% respondentów. Zawyżanie wartości szkód w celu wyłudzenia odszkodowania – 18,5%. Aż 16,7% toleruje częstą zmianę rachunków bankowych, by komornik nie zdążył zająć środków. Wszystkie te działania mają wspólny mianownik: „system” jest nieuczciwy, więc obywatel ma prawo kombinować.
Umowy, których nikt nie czyta
Najbardziej powszechnym usprawiedliwieniem jest jednak zwykłe lenistwo połączone z brakiem wiedzy finansowej. 78,7% badanych podpisuje umowy kredytowe bez ich czytania, tłumacząc to długością dokumentów, zawiłym językiem albo koniecznością „ufania kredytodawcy”. To przyzwolenie na ślepe ryzyko, które potem owocuje lawiną sporów sądowych i poczuciem bycia oszukanym.
Eksperci zwracają uwagę, że te zachowania wynikają nie tyle z realnych krzywd, co z zakorzenionej mentalności odwetu. Prof. Anna Lewicka-Strzałecka z PAN podkreśla, że w polskiej kulturze mocno obecna jest reguła negatywnej wzajemności: jeśli czujemy, że ktoś nas oszukał – nawet zbiorowo, jak bank czy urząd – czujemy się zwolnieni z obowiązku uczciwości.
Raport przywołuje też badania Krajowego Rejestru Długów. Wynika z nich, że 38% Polaków nie wie, że kupując sprzęt na raty podpisuje umowę z bankiem, a 32% nie wie, czym jest RRSO. Brak wiedzy idzie w parze z emocjami i poczuciem, że system działa przeciwko obywatelowi. Efekt? Legitymizacja drobnych oszustw, które – mnożone przez miliony osób – mają gigantyczne skutki społeczne i gospodarcze.