500+ czyli najpopularniejsza zrealizowana obietnica przedwyborcza PiS funkcjonuje od 1 kwietnia 2016 roku. Zamiar ustawodawcy jest słuszny, bo na celu ma zwiększenie dzietności, likwidację ubóstwa, wspieranie rodzin, tradycyjnych wartości, i w ogóle same najbardziej światłe idee. Niestety program niesie za sobą również pewne negatywne konsekwencje.
Na stronie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju znaleźć można materiały, które wskazują na bardzo przykry fakt. Udział kobiet w rynku pracy, od momentu wejścia w życie programu 500+ spadł o 3%
500+
Wprowadzenie programu 500+ spowodowało szereg konsekwencji. Rozwinął się szereg przedsięwzięć, prowadzonych nawet przez prywatne organizacje i przedsiębiorstwa, które napędzają gospodarkę (i zagraniczne korporacje) właśnie funduszami z tego programu socjalnego. Kolejnym efektem programu jest oczywiście zwiększenie dzietności. Znam wiele rodzin, które decydują lub zdecydowały się na kolejne dziecko, właśnie jedynie dzięki temu programowi. Co jest niestety zatrważające, wiele kobiet porzuciło pracę twierdząc, że urodzenie kolejnego dziecka będzie dla nich bardziej opłacalne niż chodzenie do pracy.
W tym momencie naturalne, ludzkie, prorodzinne odczucia kłócą się z niechęcią do osób, które stawiają podstawowe i nieskomplikowane zachowania nad chęcią rozwoju i potrzebą pracy. W moim odczuciu te płaszczyzny powinny się łączyć i równoważyć, pozwalając potencjalnym rodzicom na zapewnienie pociechom odpowiedniego rozwoju, edukacji, przyszłości oraz zabezpieczenia finansowego, które będzie dostępne niezależnie od istnienia pomocy socjalnej. Pomoc socjalna ma pomagać, co wynika z jej nazwy, ale nie może być czynnikiem wiodącym dla powiększania rodziny.
Krytyka
Przytaczane materiały są dosyć mocno krytykowane w sieciach społecznościowych. Wskazuje się na fakt, że naturalnym jest żeby kobieta spędzała czas z dzieckiem zamiast „w pracy”. Podpisuję się z tym obiema rękoma ale pamiętajmy, że trzeba mieć we wszystkim umiar. Rezygnacja z pracy i bierne oczekiwanie na pomoc socjalną „bo mi się należy” jest wysoce nieodpowiednim zachowaniem.
Nie chcę tutaj odnosić się do tematu jednostronnie i z wykorzystaniem skrajnych argumentów ale spadek 3% jest już zauważalny. Mimo, że jest to liczba z pozoru mała to sam jestem w stanie wskazać kilka przypadków porzucenia pracy na rzecz poświęcenia czasu wyłącznie rodzinie (co jest dobre) właśnie dzięki 500+ (co powinno być piętnowane).