Już 6 kwietnia nastąpi komercjalizacja domeny art.pl, która od wielu lat działała nieodpłatnie, wspierając polskie instytucje kulturalne i artystów. Przekazanie domeny przez ICM Uniwersytetu Warszawskiego podmiotowi zewnętrznemu budzi sprzeciw i oburzenie wieloletnich użytkowników. Sprawa jest kontrowersyjna z kilku względów.
Jak wskazuje nagłówek na stronie art.pl – to najbardziej oczywista domena dla twórców i artystów. Dotychczas rzeczywiście tak było. W jej ramach od lat 90. ubiegłego wieku funkcjonowały i funkcjonują tysiące serwisów należących do instytucji kulturalnych oraz artystów. Jak podnoszą użytkownicy i miłośnicy serwisu – stanowią one żywą historię cennych zasobów polskiego internetu.
Czy ICM UW „sprzedało” swoich użytkowników?
Sprawę znamy przede wszystkim ze strony użytkowników domeny. Samo ICM zdaje się unikać wypowiedzi na ten temat. Dwa tygodnie temu, w imieniu redakcji, zwróciłam się do dyrekcji jednostki z prośbą o zajęcie stanowiska w temacie, jakim jest komercjalizacja domeny art.pl. Dotychczas niestety otrzymałam jedynie wiadomości z prośbami o „jeszcze chwilę cierpliwości”.
Jak sprawa wygląda ze strony właścicieli poddomen? Podczas przeprowadzania reaserchu, natknęłam się na wiele wypowiedzi użytkowników domeny art.pl na forach i w serwisach społecznościowych. Jedną z nich pozwolę sobie zamieścić poniżej. Jej autorem jest użytkownik o nazwie „thugcee”, a została ona opublikowana w serwisie „reddit”. Oczywiście redakcja Bezprawnika stanowczo odcina się od zwrotów o „złodziejskiej firmie”, natomiast z całą pewnością warto poznać argumentację zawartą pod tym krzykliwym nagłówkiem.
Jak wynika z relacji dotychczasowych użytkowników art.pl, czują, że zostali oni „sprzedani”, a użytkowane przez nich domeny stały się „zakładnikiem sytuacji”. Nie ma co się dziwić. Kiedy artyści zakładali swoje poddomeny w art.pl, regulamin usługi stanowił, że serwis nie będzie pobierał za ich prowadzenie żadnych opłat. Ponadto, w dokumencie nie było nigdy zastrzeżenia że w tej kwestii może nastąpić zmiana. Regulamin usługi został zmieniony niedawno. Było to krokiem poprzedzającym informację o komercjalizacji domeny.
Informacja, o której mowa, wprawiła większość użytkowników w osłupienie. Zostali oni bowiem zobowiązani do opłacenia domen do godziny 23:59 w dniu 6 kwietnia. Komunikat zawiera również oświadczenie, że jeśli domeny nie zostaną opłacone w oznaczonym terminie, cena wzrośnie 4-krotnie. Jeśli właściciele poddomen w dalszym ciągu nie opłacą należności, ich serwisy najprawdopodobniej staną się niedostępne i nieodwracalnie znikną z Internetu. Użytkownicy obawiają się również, że adresy domenowe mogłyby zostać przejęte w niebezpiecznym albo nieetycznym celu.
Komercjalizacja domeny art.pl – kontrowersje
Zdaniem użytkowników, nowy właściciel domeny nie ukrywa zamiaru realizowania agresywnej działalności komercyjnej przy pomocy art.pl. Liczne wątpliwości budzą również kompetencje spółki „Kraus Development” w zakresie zarządzania tego typu domeną. Jak wskazuje wpis w Krajowym Rejestrze, głównymi branżami działalności spółki są: telekomunikacja, obsługa rynku nieruchomości, roboty budowlane specjalistyczne oraz roboty budowlane związane ze wznoszeniem budynków.
Już chociażby sam cennik, który można znaleźć pod adresem strony art.pl poddaje w wątpliwość stosunek nowego właściciela do wieloletnich użytkowników, którzy przecież mieli niemały wpływ na budowanie prestiżu, jakim cieszy się art.pl. Nowym użytkownikom, którzy dopiero po zmianach zdecydują się założyć poddomenę, zaoferowano cenę promocyjną w wysokości 80 złotych netto za rok. Osoby już zarejestrowane, za odnowienie posiadanej domeny zapłacą 148 złotych netto rocznie. Dla dotychczasowych użytkowników, którzy licznie apelowali do ICM-u o nieobejmowanie ich opłatami, takie podejście jest co najmniej szokujące.
Ponadto, domeny o niektórych nazwach mogą być jeszcze droższe. Chodzi o tak zwane „domeny premium”. I tak na przykład, wykupując adres „architecture.art.pl”, za pierwszy rok zapłacimy 2148 złotych netto. Tak więc, nowy właściciel nie dość, że będzie pobierał niemałe pieniądze od dotychczasowych użytkowników domen, to jeszcze zastrzegł popularniejsze nazwy, za które trzeba będzie zapłacić nawet dziesięciokrotnie więcej! Trudno nie zgodzić się z nazwaniem takich działań agresywną komercjalizacją. Zdaniem użytkowników to, co się dzieje, jest zdecydowanie dalekie od dotychczasowego charakteru i przeznaczenia tej domeny. Zdaje się, że art.pl zostało stworzone po to, żeby wspierać artystów i ułatwiać im propagowanie swojej twórczości z korzyścią dla wszystkich. Teraz jednak, ktoś postanowił na tym zarobić.
Kwestią wartą uwagi w tym temacie jest również brak wiadomości o tym, w jaki sposób doszło do przekazania domeny. Biuletyn Informacji Publicznej UW nie wskazuje bowiem, czy został ogłoszony publicznie przetarg lub inne postępowanie, mające na celu pozyskanie oferenta.
Na jednym z forów – „forum.rootnode.pl”, użytkownik o nazwie „regdos”, zamieścił taką wypowiedź:
Użytkownik informuje, iż zwrócił się do UW z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej. Wątpliwy wydaje się brak śladu w temacie opublikowania informacji o poszukiwaniu podmiotu zewnętrznego, który przejmie domenę. Natomiast zasłanianie się niepracującym już dyrektorem nie wydaje się być jakimkolwiek usprawiedliwieniem w tej sytuacji. Zdaniem zaś jednego z naszych czytelników, takie braki w dokumentacji mogą być nawet podstawą do tego, żeby sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Inni internauci uważają, że powinna tu interweniować Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa, która niegdyś była właścicielem domeny.
Osobiście uważam, że tej sprawy nie można tak zostawić. Popieram też liczne obawy, jakie wyrażają użytkownicy domeny. Wydaje się, że zostali oni bardzo źle potraktowani przez ICM, natomiast ciężko wypowiedzieć się w tym temacie w pełni obiektywnie, nie znając stanowiska obu stron. Sporządzając niniejszy artykuł mogłam jedynie bazować na anonimowych wypowiedziach użytkowników forum i wiadomościach czytelników „Bezprawnika”, a także informacjach i regulaminach powszechnie dostępnych w internecie. I oczywiście na fakcie braku informacji od ICM UW.