Jeszcze rok temu wydawać się mogło, że konfiskata aut pijanych kierowców nie jest skuteczna. Dane policji i Ministerstwa Sprawiedliwości za zeszły rok są jednak całkiem obiecujące. Tym samym nie mogę się już doczekać momentu, gdy zostanie rozszerzona o kolejną plagę polskich dróg. Mam na myśli osobników wsiadających za kółko pomimo sądowego zakazu prowadzenia pojazdów.
Okazuje się, że konfiskata aut pijanych kierowców rzeczywiście poprawiła policyjne statystyki za zeszły rok
Mniej-więcej rok temu pisałem, że konfiskata samochodów pijanym kierowcom raczej nie jest skuteczna. Dane za pierwsze dni obowiązywania nowego prawa nie różniły się za specjalnie od okresu sprzed jego wejścia w życie. Cieszę się, że się myliłem. Z danych za 2024 r. opublikowanych przez Komendę Główną Policji wynika, że konfiskata aut pijanych kierowców jednak działa zgodnie z założeniami.
Przede wszystkim, w trakcie kontroli drogowych wykryto 91 300 nietrzeźwych kierowców, co jest liczbą mniejszą o 4,5 proc. względem 2023 r. Ktoś mógłby powiedzieć, że najwyraźniej policjanci przeprowadzili mniej kontroli. W rzeczywistości jednak było dokładnie odwrotnie. Przeprowadzono aż o 15,8 proc. więcej badań na obecność alkoholu w organizmach kierowców. W liczbach bezwzględnych będzie to 16 milionów takich badań.
Równocześnie odnotowano 1 201 wypadków spowodowanych przez kierowców jeżdżących na podwójnym gazie. Jest to spadek o 9,8 proc. względem 2023 r. Jakby tego było mało, odnotowano jedynie 151 ofiar śmiertelnych. Tym razem spadek w ujęciu rocznym wynosi aż 28,8 proc.
Konfiskata aut pijanych kierowców cały czas wykazuje pewne cechy populizmu penalnego. Nie da się ukryć, że jest ukierunkowana na przysporzenie sprawcy niezwykle bolesnych konsekwencji jego działań. W końcu samochody są nie tylko drogie, ale także zapewniają swoim właścicielom mobilność niezależną od specyfiki transportu zbiorowego. Równocześnie jednak nie sposób nie zauważyć, że na szali mamy poruszanie się z prędkością co najmniej kilkudziesięciu kilometrów na godzinę ważącym około tonę kawałem żelastwa. Pewne osoby naprawdę nie powinny tego robić. Pijani kierowcy zdecydowanie do tej grupy należą.
Skąd ten nagły skok w statystykach? Być może chodzi o to, że sądy rzeczywiście zaczęły orzekać konfiskatę, a same auta trafiły na sprzedaż. Krajowa Administracja Skarbowa zarobiła ponad 6,6 mln zł na sprzedaży 1 637 samochodów. Do tej pory skonfiskowano ich ponad 7 611. Wygląda na to, że nic tak nie działa na wyobraźnię potencjalnych sprawców, jak nieuchronność kary.
Teraz powinna przyjść kolej na piratów drogowych i jeżdżących na zakazie
Warto nadmienić, że choć konfiskata aut pijanych kierowców ma swoje wady, to ustawodawca zdecydował się na dopracowanie przepisów w celu ich wyeliminowania. Przypomnijmy: chodzi o przypadki, gdy taka osoba prowadziła auto, które do niego nie należy oraz gdy sprzedaż samochodu byłaby bezcelowa albo niemożliwa. Przykładem takiej sytuacji może być stare auto o znikomej wartości, ewentualnie po prostu powypadkowe w najbardziej dosłownym tego słowa rozumieniu. Problem rozwiązuje nowy art. 44b §4 kodeksu karnego, uznawany czasem za nieco zbyt liberalny.
Przepadku pojazdu mechanicznego oraz przepadku równowartości pojazdu określonego w § 2 nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy. W takim wypadku sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Skoro konfiskata aut pijanych kierowców rzeczywiście działa, to można ją wykorzystać także do zwalczania innych plag polskiego ruchu drogowego. Pierwszym skojarzeniem wielu z nas z pewnością będą osoby jeżdżące wsiadające za kierownicę pomimo ciążącego na nich zakazu prowadzenia pojazdów. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to przypadki nawet gorsze od pijanych kierowców. W końcu mamy do czynienia z rażącym lekceważeniem wyroku sądu, który skądinąd naznacza danego kierowcę jako zagrożenie dla siebie i innych osób.
Owszem, musielibyśmy jeszcze wdrożyć jakiś centralny system, który pozwalałby sprawdzić, czy taki kierowca rzeczywiście został objęty zakazem. Wydaje się jednak, że to tylko kwestia czasu. Rozwiązania prawne dotyczące rozszerzenia konfiskaty samochodu przygotowywane są przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będziemy na nie długo czekać.
Kolejnym przypadkiem wartym rozważenia są piraci drogowi. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by kierowców wielokrotnie przekraczających dopuszczalną prędkość również karać konfiskatą samochodu. Skoro ktoś nie posiada własnego zdrowego rozsądku, to nie powinien poruszać się po drodze publicznej. Być może konfiskaty leczyłyby z syndromu „jeżdżę szybko, ale bezpiecznie” skuteczniej niż jakakolwiek forma edukacji.