500 Plus miało być po to, by rodziło się więcej dzieci. Nie rodzi. Może więc pora na koniec 500 plus?
Potem 500 Plus miało być po to, by przywrócić Polakom godność (ale tylko tym z dziećmi).
Oczywiście 500 Plus jest tak naprawdę po to, by nawet najgorsze rządy miały zaplecze polityczne elektoratu, który w nosie ma jakiś tam Trybunał Konstytucyjny (ten sam, co właśnie nakazał polskim kobietom przez 9 miesięcy radośnie odpowiadać sąsiadom „który miesiąc”, wiedząc, że noszą w brzuchu „dziecko” bez kończyn i mózgu).
Zakaz aborcji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego:
- Wyrok Trybunału Konstytucyjnego kończy pewną epokę
- Zakaz aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu. Jest już wyrok TK – Trybunał uznaje obecne przepisy za niezgodne z Konstytucją
- Pewnego dnia w Polsce będzie obowiązek zabijania niepełnosprawnych płodów, bo Kaja Godek nie rozumie, że nie każdy musi żyć według jej reguł
I ja wobec tego 500 Plus jestem bardzo krytyczny. To taki program, z którego wizerunkowo trudno zrezygnować, a jednocześnie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że szkodzi polskiej gospodarce. Marnuje pieniądze, które mogłyby pójść na inwestycje lub gigantyczne ulgi podatkowe dla ludzi realnie pracujących, rozsmarowuje pieniądze nierówno, sprzyja powstawaniu inflacji.
Z drugiej strony jestem przecież człowiekiem o gołębim sercu i choć w bezpośrednim otoczeniu nie widziałem wcale zbawiennego wpływu programu 500 Plus, to jednak miło było czytać ulotki PiS o tym jak to Julka z Brajankiem nareszcie zobaczyli Bałtyk. Prawda jest taka, że zarabiam dostatecznie dobrze. Jak moje dzieci będą chciały, to zobaczą każde morze, do którego tylko dolatuje klasa ekonomiczna Ryanair. Czemu więc nie być trochę solidarnym z narodem? Z ludźmi, którym 500 plus naprawdę robi różnicę?
Społeczeństwo nie zdało egzaminu
500 Plus stało się więc ostatecznie flagowym produktem solidarności społecznej – koronnego postulatu socjalistów. Ja zresztą na każdym kroku powtarzam, że PiS to jest lewica, tylko umoczona w relacje z biskupami. Nie dajcie się więc na wyborach nabrać, że „teraz czas na rządy lewicy”, bo będzie tylko gorzej. No może nie gorzej, ale „źle inaczej”.
Problem w tym, że ja tej solidarności społecznej już nie chcę. Społeczeństwo w ostatnich miesiącach pokazuje, że jako koncept generalnie jest bezwartościowe, gdy w grę wchodzą jakieś zachowania wyższe i że nie warto sobie pomagać. Oto bowiem stanęliśmy przed problemem pandemii, w którym wszyscy musimy zachowywać się odpowiedzialnie, jeden słaby element łańcucha może doprowadzić do katastrofy. Tymczasem okazuje się, że mniej więcej połowa łańcucha jest po prostu przegniła.
Nie będziemy nosić kagańca. Covidianie! Plandemia! Włączcie myślenie! – krzyczą w zdecydowanej większości ludzie, którzy w naturalny sposób są też głównymi beneficjentami programów socjalnych. Ale i w mniej skrajnych przypadkach widzimy maski noszone pod nosem, na brodzie, na czole, odmowę dezynfekcji rąk, wpadanie na innych ludzi, imprezowe high life, kompletne niezrozumienie dla skali problemu oraz tego jak sobie z nim poradzić.
Koniec 500 plus?
To był ten moment, w którym społeczeństwo miało szansę samo sobie zrewanżować się za trud transferów socjalnych. I poniosło porażkę. Może więc na wypadek dojścia do władzy gospodarczej prawicy warto zastanowić się nad wywróceniem stolika tak, by społeczeństwo nie musiało dotować swoich własnych oprawców.